Damian Patecki: Prawnicy NIL znaleźli szereg absurdów
Kształcenie na kierunku lekarskim może być kontynuowane nawet wtedy, gdy uczelnia dostaje negatywną ocenę Polskiej Komisji Akredytacyjnej – mówi Damian Patecki, członek Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, przewodniczący Komisji Kształcenia Medycznego NRL, anestezjolog, w rozmowie z Mariuszem Tomczakiem.
– Na nadchodzące miesiące Komisja Kształcenia Medycznego Naczelnej Rady Lekarskiej stawia przed sobą kilka celów. Po pierwsze, chcemy zabiegać o poprawę jakości kształcenia, głównie przeddyplomowego.
Po drugie, planujemy upewnić się, że wszystkie uczelnie kształcące lekarzy robią to we właściwy sposób. I po trzecie, w związku z rosnącą liczbą studentów kierunku lekarskiego, postanowiliśmy sprawdzić, czy to będzie miało przełożenie na poprawę sytuacji w ochronie zdrowia.
Za kilka miesięcy kształcenie lekarzy rozpoczną dwie kolejne uczelnie. Odpowiedź na pytanie, czy okaże się to dobrą decyzją, brzmi podobnie jak w większości książek medycznych: „to zależy”. Nie da się dokonać obiektywnej oceny bez uwzględnienia czynników wpływających na jakość kształcenia.
Do wszystkich placówek, w których już istnieje kierunek lekarski lub są plany jego utworzenia, zamierzamy wysyłać oficjalne pisma. Chcemy pytać m.in. o to, czy posiadają prosektorium, jaką mają bazę dydaktyczną, ile zajęć nie odbywa się z powodu braku kadr. Część uczelni odpiera ten ostatni zarzut, twierdząc, że wszyscy borykają się z niedoborem dydaktyków. Nie rozumiem, jak można angażować się w kształcenie nowych lekarzy, skoro brakuje wykładowców akademickich.
Nasze pytania mają być proste, bezpośrednie – tak by nie można było niczego „ukryć”, udzielając na nie odpowiedzi. Mam nadzieję, że to pozwoli władzom niektórych uczelni zasugerować potencjalne braki, a jeśli zostanie to wykazane, skłoni je do głębokiej refleksji.
W ubiegłym roku prawnicy Naczelnej Izby Lekarskiej odkryli szereg absurdów w obowiązujących przepisach. Okazuje się, że można kontynuować kształcenie nawet wtedy, gdy uczelnia otrzyma negatywną ocenę Polskiej Komisji Akredytacyjnej. Podejrzewam, że ustawodawcy nie przewidzieli, że będą potrzebne bezpieczniki uniemożliwiające lekceważenie opinii PKA.
Ubolewam, że otwieraniu kolejnych uczelni kształcących lekarzy nie towarzyszą zachęty do studiowania pielęgniarstwa, fizjoterapii, ratownictwa medycznego czy farmacji, mimo że od absolwentów tych kierunków również zależy los pacjentów. Czasami odnoszę wrażenie, że wiele osób uważa, iż każdy pracownik ochrony zdrowia powinien być lekarzem.