Donald Trump i wolny rynek zdrowia w USA
Dlaczego Amerykanie są tak przywiązani do prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych? Jak lekarze i pacjenci oceniają ten system? Czemu prezydent Donald Trump krytykuje reformę Obamacare i co proponuje w zamian?
Foto: pixaba.com
O różnych aspektach ochrony zdrowia w USA z dr Joanną Niżnik, pracownikiem naukowym Katedry Finansów Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, rozmawia Lidia Sulikowska.
Podejście do finansowania opieki zdrowotnej w USA jest zupełnie inne od tego, w którym osadzeni są Europejczycy. Obowiązuje tu model rezydualny, czyli wolnorynkowy. Jakie są jego wady i zalety?
W tym systemie znacząco ogranicza się publiczną odpowiedzialność za zapewnienie opieki zdrowotnej. Rolę tę przejmuje sektor prywatny, cenę na usługi zdrowotne kształtuje podaż i popyt, a każdy obywatel sam decyduje o zakresie swojej ochrony ubezpieczeniowej. Nie ma tu państwowego, powszechnego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Niemal każdy musi wykupić prywatne ubezpieczenie (indywidualnie lub poprzez zakład pracy).
Poza tym polisa nie wyklucza dodatkowego współpłacenia. W przypadku większości pakietów ubezpieczeniowych jest tak, że obowiązują dopiero, gdy w ciągu roku wydaliśmy już określoną kwotę z własnej kieszeni na świadczenia zdrowotne, choć i nawet wówczas mogą obowiązywać dopłaty do wybranych usług. Gdy nie masz polisy zdrowotnej, a zachorujesz, placówka medyczna obciąża cię kosztami usług zdrowotnych.
Jednak państwo nie jest całkiem obojętne wobec zdrowia swoich obywateli. Budżety: federalny i stanowe przeznaczają określoną pulę środków na część świadczeń.
Tak jest w przypadku finansowania leczenia stanów nagłych, zagrażających życiu. Każdy oddział ratunkowy ma obowiązek przyjąć takiego pacjenta i udzielić mu niezbędnej pomocy. Jeśli okaże się, że osoba była nieubezpieczona, dług w ostateczności jest pokrywany ze środków publicznych. Jest też wsparcie dla osób starszych i najbiedniejszych. Osoby, które ukończyły 65 lat, mogą dołączyć do programu rządowego Medicare i dzięki temu uzyskać ubezpieczenie zdrowotne na dużo korzystniejszych zasadach niż w przypadku polisy komercyjnej. Warunkiem przystąpienia jest udokumentowanie, że w czasie swojego życia zawodowego opłacało się składki zdrowotne. Jest także program Medicaid, służący realizacji pomocy medycznej dla najuboższych.
Czy Amerykanie mogliby przejść na publiczny system ubezpieczeń zdrowotnych?
Do takiego rozwiązania trudno jest przekonać społeczeństwo, które jest zakorzenione w systemie prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. Każdy za siebie odpowiada i chce decydować, na co konkretnie idą jego pieniądze. W jakimś sensie jednak zbliżono się do europejskiego systemu solidarności społecznej, dzięki wprowadzeniu w 2014 r. federalnej ustawy o ochronie pacjentów i przystępnej opiece zdrowotnej (The Patient Protection and Affordable Care Act – przyp. red.), czyli tzw. reformie Obamacare. Amerykański wolny rynek zdrowia został bowiem bardziej uregulowany. Dotychczas obywatel sam decydował o zakresie ochrony ubezpieczeniowej.
Obecnie, poza nielicznymi wyjątkami (np. określone grupy etniczne, weterani, uczestnicy Medicare i Medicaid), ubezpieczenie jest obowiązkowe, a za jego brak grozi kara. Są też wymogi dla zakładów pracy – te, które zatrudniają powyżej 50 pracowników pełnoetatowych, muszą im zapewniać opiekę zdrowotną. Nałożono też szereg obowiązków na ubezpieczycieli, nie mogą np. odmówić zawarcia umowy osobie chorej, określono też minimalne standardy dla umów ubezpieczenia zdrowotnego. Z drugiej strony wprowadzono różnego rodzaju dotacje finansowe ze środków publicznych dla ubezpieczycieli, niezamożnych obywateli i małych przedsiębiorstw, dzięki którym można obniżyć cenę polisy. Zwiększono dostęp do Medicaid.
Od wprowadzenia Obamacare minęły już prawie trzy lata. Jakie są efekty?
Znacząco zmalała liczba osób nieubezpieczonych. O ile przed reformą było około 50 mln (ok. 17%) ludzi bez polisy zdrowotnej, to w 2016 r. ta liczba zmalała niemal o połowę. Obecnie ubezpiecza się już ponad 91 proc. społeczeństwa.
To znaczy, że jest lepiej.
W tym aspekcie tak, ale są inne, mniej korzystne. USA ma najdroższy system ochrony zdrowia na świecie, który po reformie stał się jeszcze bardziej kosztowny. Obecnie Amerykanie wydają około 17,2 proc. PKB na ochronę zdrowia, co oznacza 9892 USD na głowę mieszkańca przy średniej OECD 4 tys. USD. Wzrosły też wydatki publiczne o ponad 1/3 – do 3,2 bln USD. Aby te wydatki w jakiś sposób choć po części zrekompensować, nałożono dodatkowe podatki na bogatych, co nie przysparza zwolenników reformie.
Obecny prezydent USA nie zostawia suchej nitki na reformie zdrowotnej wprowadzonej przez swojego poprzednika. Jaka przyszłość rysuje się dla amerykańskich pacjentów?
Jeszcze w kampanii prezydenckiej Donald Trump informował, że jednym z jego priorytetów będzie wycofanie zmian w obszarze ochrony zdrowia, które wprowadził Barack Obama. Jego zdaniem przymuszanie obywateli do posiadania polisy zdrowotnej ogranicza ich swobodę, a dotacje państwa do systemu uważa za marnotrawstwo pieniędzy podatników. Republikański prezydent już po objęciu urzędu zapowiadał rychłą likwidację Obamacare, jednak pomysł ten nie zyskał do dziś aprobaty senatu, bo nie zaproponował nic w zamian. Zmienił więc strategię i stara się rozbierać tę reformę po kawałku, ograniczając państwowe dotacje na ochronę zdrowia. Chce m.in. znieść kary za brak polisy w przypadku zakładów pracy, którzy muszą je wykupywać swoim pracownikom, a także ograniczyć pomoc w ramach Medicaid i dopłaty do polis dla mniej zamożnych, planuje obniżyć minimalne standardy dla umów ubezpieczeń zdrowotnych.
Społeczeństwo popiera swojego prezydenta?
Amerykanie są podzieleni politycznie i wydaje mi się, że nie oceniają Obamacare przez pryzmat rzeczywistych skutków tego programu, ale właśnie poprzez swoje preferencje polityczne. To widać, analizując różne sondaże na ten temat. Mamy podobną liczbę zwolenników, jak i przeciwników reformy.
Co o reformie sądzą lekarze?
Podobnie, np. w badaniu Johns Hopkins School of Medicine 52 proc. ankietowanych oceniało zmiany negatywnie, a 48 proc. pozytywnie.
Jak obywatele oceniają standard opieki medycznej?
W badaniu telefonicznym, przeprowadzonym w 2015 r. przez Szkołę Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Harvarda, świetną ocenę dało 9 proc. badanych, dobrą – 29 proc., średnią – 32 proc, złą – 29 proc. Jednak ten sam ośrodek przeprowadził rok później badania ankietowe, z których wynika, że słabo system oceniło tylko 13 proc., a bardzo dobrze – aż 17 proc. Placówki medyczne muszą trzymać standard opieki, bo społeczeństwo jest bardzo roszczeniowe i gdziekolwiek to możliwe, stara się o odszkodowanie.
Jak drogie są polisy?
Ceny kształtują się bardzo różnie, w zależności od zakresu ubezpieczenia. Im pełniejsza ochrona, tym wyższa składka. Cena polisy zależy także m.in. od wieku ubezpieczonego, jego stanu zdrowia, a nawet stylu życia, w tym otyłości czy palenia papierosów. Obamacare wprowadziła tzw. giełdy ubezpieczeń, na których można kupić produkty w najatrakcyjniejszych cenach. Ubezpieczyciele, którzy do nich przystąpili, są dotowani przez budżety stanowe, ale muszą oferować swoje produkty w oparciu o określone plany ubezpieczeniowe.
Czy jest problem z brakami kadrowymi personelu medycznego?
Statystycznie przypada 2,6 lekarzy na tysiąc mieszkańców, czyli podobnie jak w Polsce. Jednocześnie jednak jest duże wsparcie ze strony innego personelu medycznego – statystyki mówią o liczbie 11,3 pielęgniarek na tysiąc mieszkańców.
Na koniec zapytam o opiekę stomatologiczną. Jest ujęta w polisie?
Zazwyczaj pomoc dentystyczna nie jest objęta standardowym ubezpieczeniem. Trzeba samodzielnie opłacać wizyty u stomatologa.