17 września 2025

Dr hab. Michał Lew-Starowicz: uzależnieni od seksu

Kompulsywne zachowania w tej sferze życia mogą mieć swoje źródła nie tylko w genetyce czy traumie w wieku rozwojowym. Mogą je napędzać również depresja, lęk i gniew – mówi dr hab. n. med. Michał Lew-Starowicz w rozmowie ze Sławomirem Zagórskim.

Fot. lew-starowicz.pl

Gdzie przebiega granica pomiędzy częstym bądź bardzo częstym seksem związanym z wysokim libido a uzależnieniem od seksu?

Dobre pytanie. Ważne jest bowiem, by rozsądnie stawiać granice i nie utożsamiać hiperseksualności czy też kompulsywnych zachowań seksualnych, zwanych popularnie uzależnieniem od seksu, z wysokim poziomem pożądania czy popędu seksualnego. On wcale nie musi być wysoki.

Żeby to zrozumieć, trzeba wiedzieć, że kompulsywne zachowania seksualne nie muszą być motywowane popędem seksualnym. Są bardziej formą rozładowania napięcia psychicznego, radzenia sobie z różnymi negatywnymi stanami emocjonalnymi, niż realizacją samej potrzeby popędowej.

Kompulsywność seksualna może wprawdzie współistnieć z wysokim poziomem popędu. To znaczy, że ten wysoki poziom stymulacji czy łatwość reagowania, ulegania impulsom seksualnym, może być istotny, natomiast równie istotny może być deficyt ich hamowania.

Nie mierzy się punktu odcięcia wystąpienia hiperseksualności wysokością popędu seksualnego. W obowiązującej nas jeszcze formalnie klasyfikacji ICD-10 jest takie rozpoznanie jak „nadmierny popęd seksualny”. Ale jest ono zupełnie martwe, nie ma bowiem żadnych kryteriów diagnostycznych.

Dziś w kontekście kompulsywnych zachowań seksualnych zwraca się głównie uwagę na trudność kontroli. Uważa się, że jest to raczej forma dysregulacji między mechanizmami pobudzenia i hamowania, często w reakcji na trudne stany emocjonalne, niż sensu stricto zachowanie popędowe. Łatwo jest to pomylić, bo same myśli i impulsy seksualne mogą być tutaj natarczywe i uciążliwe.

Spotkałem się ze zdaniem, że za osobę uzależnioną od seksu uważa się kogoś, kto od pół roku miewa od sześciu do ośmiu orgazmów na tydzień.

Na tej podstawie na pewno nie powinniśmy stawiać diagnozy. Ten parametr określa się jako TSO, Total Sexual Outlet, i został użyty pierwszy raz przez amerykańskiego badacza Alfreda Kinseya w połowie ubiegłego wieku.

Osoby uzależnione od seksu twierdzą, że byłoby nieźle, gdyby rzeczywiście było to tylko siedem orgazmów na tydzień.

I tak, i nie. W modelu statystycznym, jeżeli ktoś faktycznie przez pół roku podejmuje aktywność seksualną z tą częstością, mieści się w górnym przedziale rozkładu statystycznego i jest też większe prawdopodobieństwo, że jest osobą kompulsywną seksualnie. Z drugiej strony jest bardzo wiele osób, które wykazują kompulsywność seksualną i wcale nie mają tak częstej aktywności seksualnej.

Liczy się tu nie tyle liczba orgazmów, ile występowanie wysokiego poziomu zaabsorbowania myślami, impulsami seksualnymi, podejmowanie niekontrolowanych i obarczonych konsekwencjami zachowań, np. ryzykownych kontaktów seksualnych, zarywanie nocy wielogodzinnymi sesjami przy pornografii itp. Kluczowe w tym wszystkim jest to, że takie osoby z powodu trudności z kontrolowaniem swojej seksualności wyraźnie gorzej funkcjonują także w innych obszarach życia i zaczyna im to przynosić różne inne szkody.

Czy w uzależnieniu od seksu, podobnie jak np. w uzależnieniu od alkoholu, występuje zawsze pierwiastek destrukcyjny? Innymi słowy, czy można być zadowolonym, dobrze funkcjonującym człowiekiem i być uzależnionym od seksu?

Pierwiastek destrukcyjny jest wpisany w definicję zaburzenia. Przywołując porównanie do uzależnień, proszę pamiętać, że nazywa się je symbolicznie chorobą kłamstw i zaprzeczeń. Osoba uzależniona sama bardzo długo nie konfrontuje się z konsekwencjami swojego uzależnienia. Tym, że np. gorzej funkcjonuje w pracy, zaniedbuje ważne relacje, że często cierpi cała rodzina. Nieraz mówi się, że musi ona sięgnąć dna, żeby zrozumieć problem, skonfrontować się z nim i odbić od tego.

Przy rozpoznawaniu kompulsywnych zachowań seksualnych jednym z podstawowych kryteriów diagnostycznych są doświadczone konsekwencje negatywne i doświadczone cierpienie z tego powodu. Bez tego nikt nie szukałby przecież pomocy. Nieraz moi pacjenci, którzy są już na etapie wychodzenia z problemu, mówią, że dopiero teraz zaczynają czuć, czym jest dobra relacja seksualna, czym jest wartościowy, przyjemny seks. Bo wcześniej był on kompulsywny, mechaniczny, pozbawiony głębszej przyjemności.

Jest to spójne z naszymi badaniami naukowymi, które wskazują, że mózg osoby przejawiającej kompulsywne zachowania seksualne jest szczególnie uwrażliwiony na poszukiwanie seksualnej nagrody. O ile uwaga takich osób jest szczególnie zwrócona ku bodźcom seksualnym, temu, co zapowiada doświadczenie erotyczne, to gdy już ono przychodzi, wcale nie doświadczają więcej satysfakcji zarówno subiektywnie, jak i mierzonej aktywnością mózgu. Stąd dysproporcja między „głodem” a znikomą satysfakcją, w miejsce której często pojawia się wstyd i poczucie winy.

Użył Pan kilka razy terminu „kompulsywny”. Kompulsywny znaczy tylko powtarzalny czy też, że my nie chcemy powtarzać takich zachowań, a jednak powtarzamy?

Co do zasady kompulsja jest czymś uciążliwym, nieprzyjemnym, niechcianym, ale powtarzalnym. Często po to, by zmniejszyć na chwilę poziom napięcia. Chociaż popularnie mówi się o uzależnieniu od seksu, to w klasyfikacjach diagnostycznych nie ma formalnie takiego rozpoznania. Zostało spopularyzowane w latach 80. przez Patricka Carnesa, autora książki „Out of the Shadows. Understanding Sexual Addiction”.

Naukowcy przez kilkadziesiąt lat spierali się, na ile jest to uzależnienie, a na ile kompulsja, zaburzenie kontroli impulsów czy zaburzenie seksualne. Współczesne miejsce w klasyfikacji odzwierciedla pewien kompromis tych podejść. Zostało to umieszczone w rozdziale psychiatrycznym jako zaburzenie kontroli impulsów, z nazwy zachowania seksualnie kompulsywne, a definicja podkreślająca utratę kontroli i negatywne konsekwencje silnie kojarzy się z nałogowością.

Jak częste to zjawisko?

W różnych badaniach ocenia się częstość występowania kompulsywnej seksualności na 3–6 proc. populacji z przewagą mężczyzn. Najczęstszą formą jest niekontrolowane korzystanie z pornografii i kompulsywna masturbacja. Inne to niekontrolowane, przygodne kontakty seksualne, korzystanie z różnych płatnych usług seksualnych, cyberseksu czy uporczywe zaabsorbowanie obsesyjnymi myślami o treściach seksualnych i trudności z kontrolowaniem innych seksualnych zachowań.

Dodam, że badania na całym świecie, w szczególności w kontekście problemowego używania pornografii, wskazują na bardzo duże rozbieżności – chodzi o badania, w ramach których uczestnicy sami u siebie rozpoznają problem na podstawie zadawanych pytań. W niektórych krajach jest to nawet kilkanaście procent społeczeństwa, w innych – w okolicach jednego, dwóch procent, co pokazuje, jak ważną rolę grają tu czynniki kulturowe.

W tego typu badaniach należy brać pod uwagę, czy mamy do czynienia z osobą, która faktycznie przejawia kompulsywne zachowania seksualne, czy raczej z kimś, kto z przyczyn związanych z wiarą, wychowaniem, nie akceptuje myśli czy impulsów seksualnych jako takich. Jest np. na takim etapie życia, że jeszcze nie zawarł małżeństwa, i oczekuje, że dopiero wtedy będzie realizować swoje potrzeby seksualne. Tymczasem człowiek jest istotą seksualną cały czas, niezależnie od sakramentów. I nie ma to nic wspólnego z uzależnieniem od seksu czy kompulsywnością seksualną.

Co takiego jest w męskim mózgu, że myśl o seksie pojawia się w nim częściej niż w kobiecym?

Zróżnicowanie płciowe mózgu może mieć o tyle istotne znaczenie, że obecny w dużo wyższych stężeniach u mężczyzn testosteron jest czynnikiem bardzo uwrażliwiającym na bodźce o charakterze seksualnym. Ale to nie znaczy, że fantazjom seksualnym musi towarzyszyć utrata kontroli. Aczkolwiek jeśli na dużą wrażliwość na bodźce seksualne nałożą się trudności z hamowaniem, samokontrolą, rezultatem może być właśnie hiperseksualność.

W badaniach, które przeprowadziliśmy w polskiej populacji ok. 20 proc. mężczyzn i ok. 10 proc. kobiet twierdziło, że ma trudności z kontrolowaniem własnej seksualności, kontrolowaniem swoich myśli i impulsów.

Gdybyśmy jednak przyłożyli do tego kryteria diagnostyczne, tylko u części z tych osób rozpoznalibyśmy zaburzenie. Pozostałe, jak już wskazywałem, prawdopodobnie mają trudności z akceptowaniem spontanicznych myśli, fantazji seksualnych albo odczuwają konflikt moralny między realizowaniem potrzeb seksualnych a wyznawanymi konserwatywnymi normami.

Gdzie szukać źródła kompulsywnych zachowań seksualnych?

Wiedza na ten temat bardzo intensywnie się rozwija. Przyczyny wydają się sięgać m.in. czynników genetycznych, czyli pewnych wrodzonych uwarunkowań, które nie są specyficzne wyłącznie dla hiperseksualności, ale także dla uzależnień. Inną przyczyną mogą być traumy przeżywane w okresie rozwojowym. Chodzi np. o doświadczenie nadużyć emocjonalnych i seksualnych, które potem skutkują trudnościami w tworzeniu bliskich relacji, a także w zakresie panowania nad własnymi emocjami.

W trudnych stanach emocjonalnych, jak obniżenie nastroju, smutek, depresyjność, lęk, gniew, zachowanie seksualne staje się swoistym regulatorem. Przekształcenie trudnej emocji w napięcie seksualne, które można łatwo rozładować za pomocą orgazmu, z początku daje poczucie krótkotrwałej ulgi, jakkolwiek w żaden sposób nie rozwiązuje istniejących problemów.

Nasi pacjenci bardzo często cierpią też z powodu zaburzeń, które mają wspólny mianownik, i są to właśnie zaburzenia lękowe, depresyjne, uzależnienia chemiczne czy nałogi behawioralne.

Takim osobom chyba niełatwo pomóc?

Hiperseksualność to obszar, którym sporo zajmuję się zarówno w obszarze klinicznym, jak i badawczym. Dużo pracuję z tymi osobami i muszę powiedzieć, że ci, którzy z własnej inicjatywy przychodzą po pomoc, to pacjenci bardzo wdzięczni do terapii. Są na ogół bardzo zmotywowani, a to zwiększa szanse na powodzenie terapii. W tej chwili mamy już różne wypracowane metody działania zarówno w zakresie psychoterapii, jak i oddziaływań farmakologicznych.

Realizujemy akurat duży projekt naukowy związany z leczeniem farmakologicznym kompulsywnych zachowań seksualnych. Badamy też funkcjonowanie mózgu w kontekście hiperseksualności, w tym jak ono się zmienia pod wpływem leczenia. Wyniki badań są bardzo interesujące, a efekty terapeutyczne dają dużą podstawę do optymizmu.

Jakie leki są pomocne w tym przypadku?

Badamy leki przeciwdepresyjne oraz wpływające na mózgowy układ nagrody. Wykorzystujemy przede wszystkim leki wpływające na regulację emocji i reaktywność na bodźce erotyczne. Trzeba też rozumieć pacjenta z głębszej perspektywy, uwzględniającej złożoność seksualności człowieka.

W ramach International Society for Sexual Medicine opublikowaliśmy też niedawno rekomendacje, w jaki sposób powinny wyglądać dobre praktyki postępowania z osobami zgłaszającymi się po pomoc z powodu kompulsywnych zachowań seksualnych.

Pacjenci uzależnieni od seksu mówią z góry, o co im chodzi, czy też raczej musi Pan wydobywać z nich takie informacje?

Są pod tym względem trzy grupy pacjentów. Pierwsza to ci, którzy rozpoznają w sobie te trudności. Podejmują nieudane próby radzenia sobie, dlatego zwracają się do nas po pomoc. Mówią o wszystkim, co dla nich trudne. To pacjent, który jest najbliżej podjęcia terapii ukierunkowanej na ten problem, bo dokładnie tego szuka.

Druga grupa to osoby, które przychodzą na konsultacje pod wpływem presji partnerki czy partnera. Często nie traktują swoich zachowań w zbyt krytyczny sposób. Zdarzają się też osoby, które są niekoniecznie hiperseksualne, ale np. świadomie decydują się na zdradzanie swojego partnera.

I wreszcie trzecia grupa osób, które przychodzą poszukiwać pomocy z powodu różnych problemów w życiu seksualnym i w toku rozmowy diagnostycznej okazuje się, że istotnym źródłem ich kłopotów są kompulsywne zachowania seksualne.

Problem hiperseksualności to bardzo ciekawe zagadnienie, w którym jest jeszcze wiele obszarów niezbadanych. Badania na ten temat prowadzone są obecnie w wielu krajach i mogę z przyjemnością powiedzieć, że nasz polski wkład w ten obszar nauki jest bardzo znaczący. Osoby, które chcą dowiedzieć się więcej na ten temat lub wziąć udział w badaniach, zachęcam do zajrzenia na stronę www.hiperseksualnosc.pl lub napisania na adres Kliniki Psychiatrii CMKP.

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 9/2025