Dwie ryciny
Nie będzie to może powrót do rysunków naskalnych, ale bez jakiejś formy nawiązania do prostszych metod komunikacji chyba się nie obędzie.
Foto: pixabay.com
W dwóch obszarach kluczowych dla funkcjonowania stomatologii w dobie epidemii mamy całkowitą blokadę i zawieszenie. Na nic zdają się spotkania, ustalenia, ustne zapewnienia.
Rycina pierwsza, czyli jak Minister Zdrowia w niezbędne wskazówki epidemiologiczne stomatologów polskich wyposażał:
Najpierw, choć czas naglił, czekaliśmy do 25 marca na zalecenia. Od 5 maja czekamy na zatwierdzenie projektu nowych – tego dnia projekt ten wyciekł do mediów i żyje własnym życiem, a który zgodnie z konkluzją zarówno narady z 28 maja i osobistych zapewnień Pani Minister miał być „na dniach” zatwierdzony.
W efekcie mamy Zalecenia MZ według stanu na dzień 25 marca, czyli samego środka pandemicznych obostrzeń. Zalecenia to nie jest twardy przepis (wtedy rzeklibyśmy „dura lex, sed lex”), niemniej wielokrotnie deklarowaliśmy chęć ich przestrzegania. Czy można jednak na serio spodziewać się powszechnego respektowania nieaktualnych Zaleceń?
Rycina druga. Jak wiemy, Prezes NFZ nie wyposażył stomatologów w żaden instrument, który umożliwiłby wykonanie umowy tegorocznej. Nie przekonuje Pana Prezesa jak widać argument, że mając jednego pacjenta na godzinę i ponad dwumiesięczne zapóźnienia, nie damy rady. Rycina ilustruje potencjalny uzysk z propozycji, jaką NFZ złożył wykonującym umowy w jedynie dwóch spośród siedmiu zakresów świadczeń.
Co mają zrobić pozostali? Na to nawet ryciny nie da się sporządzić. Tak więc niebieskie koło symbolizuje średnią wartość raportowaną co miesiąc w tych dwóch zakresach. Wśród rozlicznych procedur są te, które możemy nazwać „doraźnymi” – przede wszystkim dające ulgę w bólu. Są one jednak mizernie wycenione. I właśnie na te świadczenia (powtórzmy – tylko w dwóch zakresach) NFZ chciał nałożyć 10 proc. podwyżkę. Jaki byłby praktyczny wymiar i uzysk takiego „dobrodziejstwa”? – widać na trzecim elemencie tryptyku.
Może taki przekaz będzie skuteczniejszy? Redukuje to trochę finezję porozumiewania się, ale cóż zrobić, skoro spisana w tradycyjnej formie argumentacja nie skutkuje?
Andrzej Cisło, wiceprezes NRL