25 listopada 2024

E-zdrowie. Telemedycyna w oczach pacjentów

Wprowadzenie w Polsce lockdownu w związku z pandemią COVID-19 spowodowało ograniczenie bezpośredniego dostępu do przychodni i gabinetów lekarskich oraz przejście w dużym stopniu na tryb zdalnego konsultowania.

Foto: pixabay.com

Pacjenci zostali postawieni przed koniecznością korzystania z porad udzielanych przez telefon lub online. Po kilku miesiącach takich doświadczeń mają oni wyrobione zdanie na ten temat, które wyrazili w badaniu zrealizowanym przez instytut badawczy ARC Rynek i Opinia*.

Myśląc o tym, jakie czynniki mogły wpłynąć na opinie pacjentów na temat telemedycyny, w pierwszej kolejności nasuwają się dwa: nowości i braku doświadczeń.

Przyszło nowe

Telemedycyna jako forma sposobu udzielania porady medycznej była, zarówno dla pacjentów, jak i lekarzy oraz personelu pomocniczego (np. osób odpowiedzialnych za obsługę chorych), zjawiskiem zupełnie nowym.

Mimo że mówiło się o niej nie raz, to brakowało nam w tym obszarze doświadczeń. Do takiej sytuacji przyczynili się pośrednio sami lekarze, którzy wcześniej unikali udzielania porad na odległość.

Pacjenci słyszeli wiele razy, że lekarz nie może przez telefon diagnozować ani wystawiać recept, bo to jest niezgodne ze sztuką lekarską. Dlatego część pacjentów, z tak ugruntowanym przekonaniem, mogła sceptycznie podejść do diametralnej zmiany, jaka dokonała się w tym zakresie wśród lekarzy po wybuchu pandemii koronawirusa. Sposób diagnozowania, wcześniej potępiany przez środowisko lekarskie, nagle stał się zalecaną normą.

To potwierdzają wyniki badania – aż 3/4 respondentów (76 proc.) jest zdania, że telemedycyna nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z lekarzem, a niemal połowa przyznaje, że w nią nie wierzy, a wizyty online czy telefoniczne są zupełnie nieskuteczne. U części pacjentów mogło zrodzić się poczucie, że to nie ich dobro, a wygoda i obawy lekarzy stoją za tą zmianą. W społecznej percepcji lekarz ma być osobą, która walczy z chorobami i się ich nie obawia. Trochę jak policjant, który nie może bać się przestępców, żeby skutecznie z nimi walczyć, podobnie lekarz nie powinien się obawiać, że zachoruje, gdyż jest to wpisane w jego ryzyko zawodowe.

Niestety zamykanie przychodni i unikanie bezpośrednich konsultacji medycznych zostało odebrane przez pewien odsetek badanych jako strach lekarzy przed zakażeniem się od pacjenta. Ponieważ część społeczeństwa jeszcze przed kilkoma miesiącami miała sceptyczne podejście do ryzyka zakażenia, taka postawa lekarzy mogła wywoływać wrażenie, że obawiają się oni koronawirusa w większym stopniu niż sami pacjenci. Warto zwrócić uwagę że, jak wynika z badania, 72 proc. Polaków jest zdania, że podczas pandemii usługi zdrowotne związane z innymi dolegliwościami niż COVID-19 powinny być świadczone normalnie, a tak nie jest, co potęguje frustrację.

Strach

Telemedycyna z impetem weszła w nasze życie – nie miała żadnego vacatio legis, nie było okresu przejściowego, dzięki któremu pacjenci mieliby czas się do niej przyzwyczaić i z nią oswoić. Zresztą, obok pracy zdalnej, nauczania online, koniecznością rezygnacji ze spotkań, wyjść do kina czy do teatru, była jedną z wielu nowości, które niespodziewanie spadły na społeczeństwo. O tyle jednak miała trudniej, że tutaj gra idzie o zdrowie, które jest przecież dla nas najważniejsze. Telemedycyna musiała więc, chcąc czy nie, w naturalny sposób zrodzić sceptycyzm wśród pacjentów. Nie mieli oni bowiem do tej pory do czynienia z sytuacją, gdy lekarz dzwoni do nich i przez telefon „leczy”.

Lekarz jak terapeuta

Wizyta u lekarza często pełni także funkcję terapeutyczną w sensie psychologicznym. Pacjent oczekuje, że lekarz go wysłucha, zanalizuje wyniki badań, wytłumaczy występujące dolegliwości w jakimś szerszym kontekście. Tak jak część leków ma oddziaływanie bardziej psychologiczne, które też przekłada się na subiektywną, a czasem i realną poprawę stanu zdrowia, tak bezpośredni kontakt z lekarzem może również pełnić taką rolę. W przypadku telemedycyny spełnianie terapeutycznej funkcji jest ograniczone, choćby poprzez brak kontaktu wzrokowego.

Ponadto, na ocenę telemedycyny przez pacjentów wpływa także sam sposób udzielania porad przez telefon. Zdenerwowanie wzbudza sytuacja, gdy lekarz nie dzwoni o umówionej godzinie. Oczywiście tradycyjne wizyty lekarskie też nie zawsze odbywają się o czasie, jednak w przypadku telemedycyny pacjent może mieć obawy, że do połączenia w ogóle nie dojdzie, bo może jest problem z połączeniem czy numerem telefonu. Negatywną ocenę teleporady może również wywoływać krótki czas jej trwania. Pacjenci twierdzą, że to niepoważne, gdy lekarz stawia diagnozę po kilku minutach rozmowy i wystawia e-receptę.

Takie potraktowanie wizyty telefonicznej i skrótowość rozmowy może sprawiać wrażenie powierzchowności diagnostyki. Z badania przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia wynika, że połowa ankietowanych uważa, iż lekarze świadczący usługi telemedyczne mniej się starają, a 63 proc. respondentów twierdzi, że podczas pandemii pacjenci z innymi dolegliwościami niż COVID-19 byli traktowani po macoszemu – takiego zdania są głównie osoby w wieku 45-65 lat (69 proc.).

Plusy dla pacjentów

Oprócz postrzeganych wad i niedogodności teleporady mają dla pacjentów też jednak kilka zalet. Po pierwsze, zaoszczędzają im czas (bo nie muszą przyjeżdżać do placówki służby zdrowia i czekać w kolejce), szczególnie wtedy, kiedy chodzi o wypisanie recepty lub skierowanie na wizytę u specjalisty oraz inne podobnego typu proste świadczenia. Innym aspektem docenianym przez pacjentów jest zmniejszenie ryzyka zakażeniem w trakcie wizyty – od innych osób przebywających w placówce, w tym samego lekarza. Pacjenci słyszą w mediach często pojawiające się informacje o ogniskach pandemii w szpitalach i w ich percepcji wszystkie placówki ochrony zdrowia stają się miejscami niebezpiecznymi, których należy wszelkimi sposobami unikać.

To niestety może powodować opóźnienia diagnostyki np. chorób nowotworowych. Relatywnie krótki termin oczekiwania na bezpośredni kontakt z lekarzem wskazywany jest jako jedna z zalet teleporad. Zwykle czas oczekiwania na tradycyjną wizytę wynosi od kilku do kilkunastu dni. W przypadku teleporady jest zwykle dużo krótszy, co doceniają pacjenci. Warto więc zwrócić uwagę, że co czwarty badany mówi, że odpowiada mu kontakt z lekarzem online oraz kontakt telefoniczny, zaś 58 proc. respondentów, którzy korzystali z kontaktu telefonicznego z lekarzem, byli z niego zadowoleni.

Podsumowanie

Teleporady mogą się spotkać z bardziej przychylnym podejściem pacjentów w czasie pandemii i, w jakimś stopniu, również po jej zakończeniu, przy spełnieniu kilku czynników:

  • pacjent nie może odnosić wrażenia, że lekarz nie chce się z nim spotkać, bo boi się zakażenia COVID-19;
  • pacjent musi mieć poczucie, że lekarz dokonuje wnikliwej diagnozy, wspomagając się, kiedy jest to możliwe, zdjęciami oraz wideotransmisją, w trakcie której jest możliwość zadawania lekarzowi pytań;
  • pacjent musi mieć zapewnioną możliwość, oprócz teleporady, skontaktowania się bezpośrednio z lekarzem, zwłaszcza wtedy, gdy objawy choroby nie ustępują i istnieje ryzyko poważnej choroby.

Systematyczne wdrażanie teleporad, jednak naprzemiennie z wizytami bezpośrednimi, może okazać się bardzo skuteczne, zarówno w kontekście samego leczenia, jak i funkcjonowania ochrony zdrowia. Na pewno po okresie pandemii warto wprowadzić szerzej możliwość udzielania teleporad niż to było przed jej wybuchem, tylko trzeba to zrobić tak, by pacjenci czuli się bezpiecznie, a pomoc lekarska była skuteczna.

Adam Czarnecki, dr nauk społecznych

* Badanie zostało zrealizowane przez ARC Rynek i Opinia metodą CAWI na panelu ePanel.pl we wrześniu, próba N=1021. W badaniu wzięli udział Polacy w wieku 18-65 lat, próba była reprezentatywna ze względu na wiek, wykształcenie, region zamieszkania i wielkość miejscowości.


Komentarz

Z wielkim zainteresowaniem zapoznałem się z wynikami ankiety, które właściwie potwierdzają moją prywatną opinię.

Jestem przekonany, że przyszłością medycyny jest połączenie bezpośredniego kontaktu lekarza z chorym, z zebraniem wywiadu i starannym badaniem fizykalnym oraz zleceniem odpowiedniej diagnostyki i terapii, a tam, gdzie nie jest to konieczne,  skorzystanie z możliwości telemedycyny.

Bo przecież samo wystawienie recepty u chorego przewlekle, stabilnego, znanego, współpracującego w sposób odpowiedzialny z lekarzem, jest wygodniejsze i bezpieczniejsze dla obu stron przez telefon, to samo dotyczy skierowania na rutynowe badania czy wypisania zaświadczenia. Natomiast, co potwierdza w 69 proc. grupa wiekowa 45-65, a więc ta, która najczęściej wymaga leczenia, w przypadku innych dolegliwości niż sugerujące COVID-19, świadczenia powinny, także na prośbę chorego, być świadczone w sposób tradycyjny, bezpieczny dla pacjenta, a także – pod względem odpowiedzialności zawodowej – dla lekarza.

Jacek Miarka, przewodniczący NSL