15 maja 2025

Klaudiusz Komor: wytłumaczyć no fault

Myślę, że to właściwy moment, żeby poprosić Was wszystkich o nasilenie działań na rzecz wprowadzenia no fault przez tłumaczenie przy każdej sposobności, jak ważna i zasadna jest to zmiana.

Fot. arch. NIL

Od początku tej kadencji samorządu jednym z naszych priorytetów pozostaje wprowadzenie w życie klauzuli wyższego dobra zwanej również no fault. Wiedzieliśmy, że nie będzie to zadanie łatwe. Co prawda, nie byłby to jakiś ewenement prawny, gdyż taka zasada istnieje już w niektórych krajach, np. skandynawskich.

Jednak w Polsce jest to na tyle nowe rozwiązanie, że nawet samo wymyślenie nazwy stanowiło nie lada wyzwanie – pierwotne określenie, dosłownie zapożyczone z języka angielskiego – „no fault”, było i nadal jest skwapliwie tłumaczone przez przeciwników jako „bezkarność”, co wypacza ideę tej zasady.

Wymyślona później „klauzula wyższego dobra” niestety nie przyjęła się tak dobrze, jak się spodziewano; być może jest to określenie zbyt długie. Coraz częściej zatem w rozmowach i artykułach znowu powraca się do „no fault”. A to dlatego, że ten temat dzięki naszym wysiłkom pojawia się nie tylko w kręgach decydentów, ale również w mediach. Wydaje się, że po latach starań w końcu jesteśmy blisko uzyskania tej niezmiernie istotnej z punktu widzenia wszystkich pracowników medycznych klauzuli prawnej.

Ostatnim krokiem jest powołanie międzyresortowego zespołu rządowego, w skład którego wejdą również przedstawiciele Prezydium NRL z prezesem na czele.

Największym problemem pozostaje jednak wytłumaczenie samej idei no fault społeczeństwu w tak prosty sposób, aby z jednej strony pokazać jej zasadność, a z drugiej nie wypaczyć jej znaczenia. Najbardziej chyba trafne jest porównanie pokazujące, że według dzisiejszego polskiego prawa kara więzienia grozi zarówno pospolitemu przestępcy, który napadnie przechodnia na ulicy, jak i lekarzowi, który próbując ratować pacjenta, zachowa należytą ostrożność, zrobi wszystko, najlepiej jak umie, ale leczenie niestety skończy się powikłaniem. Jak zatem można stawiać na równi i tak samo karać te dwie osoby?

Sama zmiana w prawie, która oddawałaby najlepiej ideę no fault opiera się na tzw. kontratypie – według słownictwa prawnego jest to okoliczność wyłączająca karną bezprawność czynu. Zaistnienie kontratypu powoduje, że zachowanie wypełniające znamiona czynu zabronionego nie jest przestępstwem. Innymi słowy – postępowanie, które w normalnych warunkach jest bezprawne, staje się prawnie dozwolone ze względu na zaistniałe okoliczności. Propozycję wykorzystania właśnie kontratypu podpowiedział nam profesor Andrzej Zoll.

Kontratyp prawny został ostatnio zastosowany w głośnej i nieco kontrowersyjnej zmianie dotyczącej ochrony granic – takie same wyłączenia odpowiedzialności karnej dodano dla żołnierzy w art. 694a ustawy o obronie ojczyzny (cytuję fragment): „Nie popełnia przestępstwa żołnierz, który z naruszeniem zasad stosowania środków przymusu bezpośredniego, użycia broni lub innego uzbrojenia w przypadku bezpośredniego i bezprawnego zamachu na nienaruszalność granicy państwowej stosuje te środki lub używa broni lub innego uzbrojenia w związku z wykonywaniem czynności lub zadań służbowych”.

Zmiana ta wywołała bardzo głośną dyskusję, dlatego należy się spodziewać, że podobna zmiana dotycząca pracowników medycznych może być tak samo gorąco dyskutowana.

Propozycja wypracowana po licznych dyskusjach i konsultacjach ze znanymi specjalistami z zakresu prawa karnego została przygotowana przez biuro prawne NRL. Opiera się na dodaniu w Kodeksie karnym dodatkowego art. 160a na podstawie którego „nie podlegałaby karze za przestępstwo określone w art. 155, art. 156 § 2, art. 157 § 3 lub art. 160 § 3 osoba wykonująca zawód medyczny, która dopuściła się tego czynu, udzielając świadczenia zdrowotnego”.

Patrząc realnie na dotychczasowe rozmowy i spotkania w Ministerstwie Sprawiedliwości, wydaje się, że konieczne będzie wyłączenie z zasady no fault sytuacji, kiedy pracownik medyczny (lekarz, pielęgniarka, ratownik itp.) w czasie popełnienia czynu był pod wpływem alkoholu, środka odurzającego lub innego podobnie działającego środka. Bardzo ważne jest, żeby mówiąc o no fault, dodawać, że nie oznacza ona bezkarności dla lekarza – zawsze i w każdej sytuacji będzie on mógł ponosić odpowiedzialność zawodową, jak i cywilną.

Wprowadzenie no fault może być przełomowym elementem w zapobieganiu niedoborom lekarzy, zwłaszcza specjalności zabiegowych, uważanych często za szczególnie „pozworodne”. Tylko nasze wspólne działania mogą przynieść ten olbrzymi sukces, którego jesteśmy już tak blisko.

Klaudiusz Komor, wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 5/2025