Kolejki i onkologia: sprawdzamy pakiety
Ogłoszenie pakietów kolejkowego i onkologicznego rozbudziło wielkie nadzieje wśród pacjentów. Wreszcie pomoc chorym na raka ma być udzielana w porę, bo to właśnie czas decyduje o ich życiu lub śmierci. Mają też zmniejszyć się kolejki do specjalistów.
Mówił o tym już 21 marca 2014 r. minister zdrowia Bartosz Arłukowicz na wspólnej konferencji z premierem Donaldem Tuskiem. – Zmiany na korzyść pacjenta i reorganizacja, która realnie skróci kolejki w onkologii i innych dziedzinach, nie mogą być oparte na naiwnym przesłaniu, że znajdzie się jakaś gigantyczna ilość dodatkowych pieniędzy – podkreślał podczas prezentacji pakietów ówczesny szef rządu. Zaznaczył, że skrócenie kolejek jest ważne, ale chodzi także o poprawę jakości leczenia i zwiększenie szans na wyzdrowienie.
Od 1 stycznia większość zapowiadanych zmian weszła w życie. Jak w nowych warunkach odnajdują się pacjenci i lekarze? Nowotwory dziesiątkują Polaków, a pacjentami poradni onkologicznych są coraz młodsze osoby.
Znajdujemy się wśród krajów o najniższych wskaźnikach 5-letnich przeżyć chorych na raka żołądka, okrężnicy i odbytnicy, piersi, szyjki macicy, jajnika i gruczołu krokowego – taki obraz wyłania się z ogólnoświatowego badania CONCORD 2, którego wyniki kilka tygodni temu zaprezentowali eksperci z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny.
W przypadku raka żołądka krajowy wskaźnik 5-letnich przeżyć wynosi 18,6 proc., a w Belgii, Austrii, Portugalii czy Włoszech – ponad 30 proc. Z rakiem odbytnicy w Islandii poradzi sobie 76,5 proc. chorych, a u nas 46,9 proc. Owszem, w naszym kraju wyleczalność nowotworów poprawia się, ale postęp jest niestety nieznaczny.
Mimo iż są pozytywne przykłady (jesteśmy w połowie europejskiej stawki w skutecznym leczeniu białaczki u dorosłych), to w przypadku większości nowotworów Polak ma wyraźnie mniejsze szanse na pokonanie choroby od naszych zachodnioeuropejskich sąsiadów, m.in. ze względu na ograniczoną dostępność do diagnostyki i leczenia.
Ograniczenie kolejek i skuteczniejsza walka z rakiem to poważne wyzwania. Nikt poważny nie krytykuje intencji wprowadzania zmian, za to wiele osób poddaje w wątpliwość ich istotę, czyli wyróżnienie pacjentów onkologicznych jako tych, którym ma być łatwiej od innych chorych uzyskać pomoc.
„Sposób diagnozowania chorych – proponowany przez Ministerstwo Zdrowia – przywołuje na myśl najgorsze skojarzenia związane z historycznie napiętnowanym słowem »segregacja«. Sugerowane przez Ministerstwo Zdrowia »segregowanie chorych« wg ważności choroby i kierowanie ich lub nie do dalszej diagnostyki jest nie do przyjęcia. Dramat ludzi chorych onkologicznie często jest równy dramatowi pacjentów dotkniętych innymi chorobami. Lekarze, dla których dobro pacjenta jest najważniejsze, muszą przeciwko temu stanowczo zaprotestować, gdyż to uwłacza godności pacjenta i narusza prawa chorych” – napisał prezes NRL Maciej Hamankiewicz w liście otwartym do pacjentów i lekarzy wystosowanym w przededniu wejścia w życie pakietów.
Konsternację wzbudza też sposób wprowadzania nowych rozwiązań. Zbyt często nie słuchano środowiska lekarskiego, gdy wytykało ono błędy i postulowało o zmiany. Od 21 marca ub.r. mnożyły się pytania (niestety najczęściej pozostały one bez jakiejkolwiek odpowiedzi) oraz padały liczne propozycje, sugestie i podpowiedzi kierowane do resortu. Wiele osób i środowisk od miesięcy zwracało uwagę na mankamenty zawarte w pierwotnych propozycjach.
Od wiosny ub.r. również samorząd lekarski przekazywał merytoryczne uwagi dotyczące planowanych zmian w prawie. Na początku maja w siedzibie NIL odbyła się konferencja prasowa, na której – odnosząc się do obietnic ministra zdrowia z marca – zaprezentowano oficjalne stanowisko NRL dotyczące pakietu kolejkowego i onkologicznego poprzedzone wielodniowymi analizami i dyskusjami.
Na początku lipca odbyło się pierwsze czytanie projektu zmiany ustaw stanowiących fundament pakietów i debata publiczna przybrała na sile. Toczyła się ona do ostatnich dni mijającego roku. I trwa nadal… Na boku pozostawmy sposób prowadzenia prac legislacyjnych budzący sprzeciw nie tylko środowiska lekarskiego.
Znacznie ważniejsze wydaje się to, że ministerstwo podjęło decyzję o wprowadzeniu tak ważnej reformy bez pilotażu, co wielokrotnie krytykowali m.in. przedstawiciele samorządu. W wielu firmach, przy wprowadzaniu istotnych zmian, takie testy na żywej tkance organizacji, są regułą.
Ktoś powie, że dłużej nie można było czekać, bo rak zabija Polaków, że lepiej podjąć decyzję nie do końca słuszną niż żadną. A może najważniejszym powodem pośpiechu przy wdrażaniu zmian w życie były groźby ówczesnego premiera albo kalendarz wyborczy? Nie nam to rozstrzygać, choć spekulacji na ten temat nie brakowało.
1 stycznia pakiety weszły w życie. Ci, którzy na co dzień mają styczność z pacjentami, o zaletach i wadach reformy mówili od dawna, a dostrzegają je w praktyce od pierwszych dni tego roku. Jak oceniają zmiany? Oddajemy im głos:
- prof. dr hab. Jacek Jassem, kierownik Kliniki Onkologii i Radioterapii Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego (zobacz więcej)
- dr Maciej Piróg, doradca Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia w rządzie Jerzego Buzka (zobacz więcej)
- prof. dr hab. Tadeusz Pieńkowski, kierownik Kliniki Onkologii i Chirurgii Europejskiego Centrum Zdrowia w Otwocku (zobacz więcej)
- Jacek Krajewski, prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie, lekarz rodzinny (zobacz więcej)
- Jacek R. Łuczak, członek zarządu Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce, lekarz rodzinny (zobacz więcej)
- Tomasz Latos, przewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia (zobacz więcej)
- dr Tomasz Romańczyk, współwłaściciel NZOZ (diagnostyka i terapia chorób przewodu pokarmowego) w Tychach (zobacz więcej)
- Anna Kusak, prezes spółki prowadzącej poradnie specjalistyczne w Łodzi (zobacz więcej).
Lidia Sulikowska
Mariusz Tomczak
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 2/2015