Nasila się ekopresja na podmioty lecznicze
Na podmioty lecznicze, w tym również na lekarzy, nasila się ekopresja. Ma ona m.in. wymiar ekonomiczny, bo w jej tle jest bardziej racjonalne gospodarowanie zasobami, czyli potencjalne korzyści.
Foto: pixabay.com
Choć nie każdy jeszcze wierzy, że bycie eko może przynosić oszczędności finansowe, coraz więcej osób na własnej skórze przekonuje się, że nieliczenie się z oddziaływaniem na otoczenie słono kosztuje. Nie tylko dlatego, że ilość i wysokość kar z roku na rok rośnie.
Za przykład ekopresji w obszarze regulacji prawnych może posłużyć Rejestr BDO, czyli Bazy danych o produktach i opakowaniach oraz o gospodarce odpadami, od niedawna obowiązkowy dla wielu lekarzy, czy unijne przepisy wprowadzające obowiązek wyposażenia gabinetów stomatologicznych w separatory amalgamatu, co od kilku lat wzbudza kontrowersje wśród lekarzy dentystów.
Presji społecznej i medialnej szerzej komentować nie trzeba, skoro bycie trucicielem po prostu źle się kojarzy. Niejedna głowa spadła po anonimowym donosie albo po tym, gdy jakaś gazeta poinformowała o niedopilnowaniu wymogów dotyczących ochrony środowiska, nie wspominając o stratach wizerunkowych. Wydaje się, że w przyszłości ekopresja ekonomiczna, regulacyjna, społeczna i medialna będzie się nasilać.
Ochrona środowiska przestaje być powodem do drwin, bo we współczesnym świecie nie da się ignorować negatywnego wpływu człowieka na otoczenie. Już wkrótce w debacie publicznej i w dyskusjach najważniejszych decydentów kwestie ekologiczne mogą stać się tak samo ważne, jak sprawy związane z ochroną zdrowia.
Mariusz Tomczak