21 listopada 2024

Nawet 200 dni czekania na rezonans z opisem

W ciągu ostatnich trzech lat znacząco wzrósł czas oczekiwania na badania obrazowe (rezonans magnetyczny i tomografia komputerowa) wraz z opisem w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia – alarmuje Onkofundacja Alivia.

Fot. shuterstock.com

Z danych udostępnionych przez Alivię wynika, że w 2021 r. na badanie rezonansem magnetycznym (RM) w trybie normalnym oraz jego opis pacjenci w Polsce czekali w sumie średnio 58 dni, a w trybie pilnym – 39 dni.

Teraz (dane z lutego 2024 r.) muszą czekać ponad 120 dni (tryb normalny), a „na cito” 89 dni. Wydłużył się też okres oczekiwania na badanie z opisem za pomocą tomografii komputerowej (TK) – w trybie normalnym z 34 dni w 2021 r. do 60 dni obecnie, a przypadków pilnych – z 27 do 48 dni. Terminy oczekiwania różnią się w zależności od województwa i konkretnych placówek medycznych.

Z danych fundacji (luty 2024 r.) wynika, że na przykład na badanie rezonansem magnetycznym w trybie normalnym z opisem najdłużej trzeba czekać w woj. pomorskim (średnia dla województwa to 169 dni na samo badanie i 38 dni na opisanie wyniku), a najkrócej w woj. warmińsko-mazurskim (poniżej 70 dni). W przypadku tomografii komputerowej też występują znaczne różnice między poszczególnymi regionami kraju.

Problem kolejek do badań diagnostycznych znany jest od dawna, warto jednak przypomnieć, że po uwolnieniu limitów finansowania badań obrazowych metodami RM i TK w kwietniu 2019 r. sytuacja uległa poprawieniu. Niestety, okazuje się, że był to trend krótkotrwały. Dlaczego terminy oczekiwania znowu się wydłużyły?

Zdaniem prof. Jerzego Waleckiego, krajowego konsultanta w dziedzinie radiologii i diagnostyki obrazowej, uwolnienie limitów NFZ spowodowało olbrzymi napływ skierowań na te procedury, co w sposób automatyczny wydłużyło czas oczekiwania zarówno na badania jak i opisy. Ekspert zwraca też uwagę, że zgodnie z informacją Najwyższej Izby Kontroli z 2022 r. ponad 80 proc. rozpoznań klinicznych stawianych jest na podstawie badań obrazowych.

– Tym samym gros wszystkich chorych z określonym podejrzeniem klinicznym musi przejść przez szereg badań takich jak: USG, TK czy RM. Mimo olbrzymiego wysiłku radiologów pracujących obecnie w Polsce, a także uruchomienia systemu teleradiologii w wielu szpitalach i mimo rekordowego napływu do specjalności radiologia i diagnostyka obrazowa młodych lekarzy nie jesteśmy w stanie w sposób wystarczający poprawić obecnej sytuacji – mówi prof. Jerzy Walecki.

Z kolei Onkofundacja Alivia informuje o jeszcze jednej możliwej przyczynie, która może pogłębiać ten stan rzeczy. Chodzi o problem w skomunikowaniu się z placówkami medycznymi w celu odwołania umówionej wcześniej wizyty.

– Jest wiele ośrodków, gdzie niezależnie od pory dnia linia jest zajęta lub nikt nie odbiera. Najłatwiej skontaktować się z placówkami prywatnymi posiadającymi kontrakt z NFZ, a najtrudniej z większymi szpitalami i centrami onkologii – twierdzi Aleksandra Ciompała, koordynatorka ds. programów pomocowych w Onkofundacji Alivia.

LS

Źródło: mat. prasowe / Alivia Onkoskaner