27 lipca 2024

O godność zawodu. Półmetek VIII kadencji samorządu lekarskiego

VIII kadencja samorządu lekarskiego trwa już ponad dwa lata. Czym zajmowały się w tym czasie najważniejsze organy odpowiedzialności zawodowej lekarzy i lekarzy dentystów?

Foto: pixabay.com

Postępowania w zakresie odpowiedzialności zawodowej lekarzy i stomatologów reguluje ustawa z dnia 2 grudnia 2009 r. o izbach lekarskich.

Sprawy dotyczące naruszenia zasad wykonywania zawodu oraz obowiązującej w pracy lekarzy etyki rozpoznają okręgowe sądy lekarskie (I instancja) i Naczelny Sąd Lekarski (II instancja), a jedną ze stron postępowania są odpowiednio: okręgowy rzecznik odpowiedzialności zawodowej czy Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej lub ich zastępcy.

Coraz więcej pracy

W pierwszym roku tej kadencji, obejmującym okres od maja do grudnia 2018 r., do NSL wpłynęło ponad 120 spraw (198 w całym roku). W 2019 r. było już niemal 250 nowych postępowań. W pierwszym półroczu br. wpłynęło ich 68, ale trzeba pamiętać, że to czas szczególny ze względu na panującą pandemię koronawirusa. NSL zajmuje się wnioskami o ukaranie lekarzy w postępowaniu odwoławczym od orzeczeń OSL, a także, choć nie jest ich dużo, zażaleniami złożonymi na postanowienia NROZ.

Najczęściej orzekane są kary finansowe, upomnienia i nagany, ale wzrasta też liczba bardziej dotkliwych sankcji, takich jak ograniczenie zakresu czynności w wykonywaniu zawodu lekarza na okres od 6 miesięcy do dwóch lat, jak również zawieszenie prawa wykonywania zawodu. Sporadycznie zapada decyzja o pozbawieniu PWZ oraz ukaraniu zakazem pełnienia funkcji kierowniczych w jednostkach organizacyjnych ochrony zdrowia.

Postępowania dotyczą przewinień popełnianych przez lekarzy i lekarzy dentystów różnych specjalności, m.in. chirurgii, chorób wewnętrznych, położnictwa i ginekologii, medycyny rodzinnej, medycyny paliatywnej, pediatrii, periodontologii, stomatologii ogólnej, ortodoncji. Wiele spraw dotyczy naruszania zasad etyki zawodu, np. złamania tajemnicy lekarskiej, niedozwolonego sposobu reklamowania się i odmowy udzielenia pomocy.

Czy w wielu przypadkach NSL orzeka inaczej niż sąd lekarski pierwszej instancji? – Zazwyczaj zgadzamy się w samym meritum sprawy. Częściej zdarza się, że OSL popełni jakiś błąd proceduralny, co skrzętnie wykorzystują obrońcy oskarżonych – odpowiada Jacek Miarka, przewodniczący NSL obecnej kadencji.

U rzecznika

Jedną ze stron postępowania w sprawach, które trafiają do rozstrzygnięcia NSL, jest Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej lub jego zastępcy. W 2018 r. delegaci Krajowego Zjazdu Lekarzy zadecydowali, aby to Grzegorz Wrona wypełniał misję samorządową jako NROZ przez kolejne cztery lata. To już jego druga kadencja w tej roli. KZL powołał także 31 zastępców naczelnego rzecznika. NROZ i jego zastępcy w 2019 r. uczestniczyli w 180 rozprawach w NSL (w 2018 r. – w 153).

Do najbardziej aktywnych należeli lekarze Grzegorz Wrona, Joanna Szeląg, Karolina Pyziak-Kowalska oraz lekarze dentyści Marta Rodziewicz-Kabarowska, Anna Tarkowska. Każdego roku do biura naczelnego rzecznika wpływa kilkaset zawiadomień o możliwości popełnienia przewinienia zawodowego i skarg na niewłaściwe działanie instytucji związanych z ochroną zdrowia.

Pojawiają się też różnego rodzaju zapytania i prośby o udzielenie pomocy. Większość z nich jest przekazywana okręgowym rzecznikom odpowiedzialności zawodowej i to oni decydują, czy dana sprawa zostanie skierowana do OSL. NROZ ma też uprawnienie do prowadzenia postępowań wyjaśniających, które mają finał w sądzie pierwszej instancji.

– Ja absolutnie nie chcę wchodzić w kompetencje rzeczników okręgowych, ale zdarzają się sytuacje, kiedy OROZ, z różnych powodów, nie chce wszcząć postępowania. Jeśli uznam, że jest to sprawa, którą jednak trzeba się zająć, to tak czynię. W takich sytuacjach zawsze wcześniej kontaktuję się z rzecznikiem z okręgu i informuję o moich zamiarach, by dać mu pierwszeństwo w podjęciu postępowania – mówi Grzegorz Wrona.

NROZ występuje także w postępowaniach kasacyjnych od orzeczenia NSL przed Sądem Najwyższym. Tych spraw jest coraz więcej, ale w ocenie SN orzecznictwo NSL jest w znakomitej większości uznawane za zasadne, a kasacje oddalane. Jednym z przewinień, które szczególnie niepokoją NROZ obecnej kadencji, jest stosowanie przez lekarzy metod niezweryfikowanych naukowo, bezwartościowych, a wręcz uznanych za szkodliwe.

– To hochsztaplerstwo. Rola rzecznika nie kończy się tutaj przed sądem lekarskim. Jeśli dostrzegam, że przypadków dotyczących stosowania danej wątpliwej metody jest więcej, występuję do Naczelnej Rady Lekarskiej, która co jakiś czas uchwala stanowiska w danej kwestii, bazujące na wiedzy ekspertów, np. w zakresie homeopatii, chelatacji czy szczepień, które są tak naprawdę wiążące dla całego środowiska – opowiada Grzegorz Wrona.

Dużym problemem zaczynają być też m.in. konflikty lekarskie, które coraz częściej przenoszą się do mediów społecznościowych. – Lekarze, zapominając o zapisie art. 52 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który zabrania publicznej dyskredytacji, kwestionują umiejętności i wiedzę innych lekarzy. Ostrzegam, nie sposób przejść nad tym do porządku dziennego. Przeczytajcie ponownie KEL. Bądźcie bardziej powściągliwi, bo swoim zachowaniem naruszacie dobra innych – zwraca uwagę Grzegorz Wrona.

Przewlekłość postępowań

Część spraw, nad którymi pochylają się sędziowie NSL oraz NROZ, wraca do ponownego rozpatrzenia przez OSL. Około 15 proc. postępowań kończy się uniewinnieniem lekarzy, podobny odsetek spraw jest umarzanych – głównym powodem umorzeń jest przedawnienie toczącego się postępowania. Jakie są powody tej sytuacji? NSL wydaje orzeczenia kończące postępowanie najpóźniej w ciągu pół roku, a średnio czeka się na nie 2-3 miesiące.

Zdarzają się też sprawy, które mają swój finał po upływie czterech tygodni. – U nas postępowania toczą się sprawnie, ale co z tego, skoro sprawa trafia do nas na moment przed przedawnienieniem. Nie mamy szans na rozstrzygnięcie jej w terminie. Apelujemy do okręgowych rzeczników odpowiedzialności zawodowej i okręgowych sądów lekarskich, aby szybciej kończyli postępowania – mówi obecny przewodniczący NSL Jacek Miarka, choć jednocześnie dodaje, że powody przedłużania się spraw są różne i nie zawsze zależą od OROZ czy OSL.

Na przykład brakuje biegłych, więc na ich opinie trzeba czekać nawet wiele miesięcy. Przedawnienia wynikają też z celowego działania obrońców oskarżonych lekarzy, a także z powodu braków kadrowych w okręgowych organach odpowiedzialności zawodowej.

– Praca w sądzie lekarskim jest trudna, wymagająca długiego szkolenia i ogromnej wiedzy, bo przecież orzekamy w otoczeniu zawodowych prawników, niewdzięczna, zajmująca mnóstwo czasu, a na dodatek źle opłacana, więc niewielu się na nią decyduje. Jeśli taki stan rzeczy się utrzyma, nie będzie komu orzekać, a sprawy będą się przedawniać. W NSL także mamy problemy z obsadą, przez co jesteśmy bardzo przeciążeni pracą – zauważa Jacek Miarka.

Podczas wyborów na ostatnim KZL do składu NSL wyłoniono mniej niż 40 sędziów, choć uchwała pozwalała na powołanie nawet 60-osobowego zespołu. – Sędziów naprawdę aktywnych mamy obecnie w NSL jedynie 15. Jako że rozstrzygamy w zespołach 5-osobowych, to okazuje się, że do dyspozycji są tylko trzy składy sędziowskie. Podobny problem występuje w okręgowych sądach lekarskich. Efekt jest taki, że sądownictwo lekarskie opiera się na garstce ludzi – alarmuje przewodniczący NSL.

NROZ ma ten sam kłopot. – Problemy kadrowe nie omijają także okręgowych rzeczników odpowiedzialności zawodowej. Bardzo wysoko oceniam ich pracę. Nawet, jeśli popełniają pewne błędy proceduralne albo gdy dojdzie do przewlekłości postępowania. To są ludzie z powołania, oni walczą o godność zawodu lekarza. Teraz bardzo trudno znaleźć chętnych do tej pracy, bo to wyjątkowo niewdzięczna funkcja. To duże zagrożenie dla przyszłości organów odpowiedzialności zawodowej – ostrzega Grzegorz Wrona.

Remedium na ograniczenie przewlekłości w postępowaniach, poza zwiększeniem kadr, byłoby także ograniczenie liczby spraw, które trafiają do sądów lekarskich. Jak potwierdzają przedstawiciele NSL i NROZ, sądy i rzecznicy są zasypywani wnioskami o ukaranie lekarzy w bardzo błahych sprawach. W takich przypadkach mogłaby zaradzić mediacja pomiędzy stronami, ale niestety, zgodnie z obowiązującym dziś prawem, jeśli chodzi o orzecznictwo w ramach odpowiedzialności zawodowej lekarzy, to mediator może wkroczyć dopiero po skierowaniu sprawy do sądu.

W ograniczeniu spraw wpływających do sądów lekarskich mogłoby też pomóc wprowadzenie polityki no fault. Niestety, jak zauważa przewodniczący NSL, samorząd lekarski zwracał się do władz państwowych o zmiany legislacyjne w tym zakresie, ale reakcji wciąż nie ma. – Do nas powinny trafiać sprawy dotyczące naprawdę poważnych przewinień zawodowych. Pyskówki rozwiązujmy gdzie indziej – apeluje z kolei Grzegorz Wrona.

System IMI

Jednym z wyzwań, które pojawiło się zaledwie kilka lat temu w biurze NROZ, jest praca związana z obsługą mechanizmu ostrzegawczego funkcjonującego w ramach IMI – systemu, w którym kraje UE wymieniają się informacjami na temat lekarzy, którzy dopuścili się przewinień zawodowych za granicą i zostali za to ukarani karą ograniczenia, zawieszenia lub odebrania PWZ (w państwach członkowskich).

Do tej pory wiemy o ok. 60 polskich lekarzach i stomatologach, którzy dopuścili się przewinienia zawodowego za granicą, m.in. w Wielkiej Brytanii, krajach skandynawskich czy we Włoszech. Takich przypadków będzie zapewne przybywać. Czy lekarze ci są równolegle karani w Polsce za przewinienia popełnione poza granicami naszego kraju?

– Zapadł już pierwszy wyrok skazujący, ograniczyliśmy PWZ w Polsce lekarzowi, który nabroił w Anglii. Zaczynamy przecierać ten szlak, ale bardzo brakuje nam prawnego uregulowania wielu kwestii w ustawie o izbach lekarskich – mówi Jacek Miarka.

Lidia Sulikowska