Odbudować zaufanie do lekarzy
W przeszłości lekarz miał poważanie i był niekwestionowanym autorytetem, nie tylko w leczeniu chorób. Wpływał na zachowania prozdrowotne całych rodzin, środowisk, miejscowości. Obecnie zaufanie pacjentów do lekarzy znacznie spadło. Jak je odbudować?
Michał Jozefaciuk / Senat RP
CC BY 2.0
Spadek zaufania do lekarzy to problem nie tylko polski, inne kraje także się z nim zmagają. U nas przybrał jednak niepokojąco duże rozmiary, o czym świadczą rankingi prowadzone przez różne, niezależne od siebie ośrodki badawcze.
Najnowsze z nich jednoznacznie wskazują, że lekarzom ufa zaledwie 43 proc. Polaków. Co gorsze, ta nieufność się pogłębia, co potwierdza ankieta przeprowadzona przez European Trusted Brands. Wynika z niej, że jeszcze kilka lat temu wskaźnik ufności wobec lekarzy wynosił w Polsce 73 proc. Przy średniej europejskiej, która sięgała 78 proc. nie było powodów do obaw.
Obecnie jednak kryzys zaufania do lekarzy w Polsce osiągnął apogeum.
Samorząd lekarski od dłuższego czasu z uwagą przygląda się tym danym i analizuje przyczyny tego zjawiska. Jednak są one złożone i trzeba działań wielokierunkowych, aby zmienić ten stan rzeczy. Wspólne z marszałkiem Senatu Stanisławem Karczewskim i prezesem Naczelnej Rady Lekarskiej Maciejem Hamankiewiczem, zorganizowano w Senacie konferencję na temat: lekarz – zawód szczególnego zaufania społecznego.
Wywołała ogromne zainteresowanie. Sala była wypełniona po brzegi, a chętnych do zabrania głosu w dyskusji co najmniej kilkunastu. Wśród referentów, oprócz lekarzy, swój punkt widzenia przedstawili filozofowie, psycholog, socjolog, etyk.
Etyka to nie frazes
Gdzieś w podświadomości lekarzy jest ukryta tęsknota do dawnego postrzegania zawodu lekarskiego, jako znaczącego społecznie i cieszącego się powszechnym poważaniem. Jednak w czasach, kiedy rządzi internet i doktor Google, kontrakty i obowiązek wypisywania stert dokumentów, powrót do dawnych wartości wydaje się być niełatwy, ale czy niemożliwy?
A może trzeba szukać nowych dróg odbudowania zaufania do lekarza? Minister zdrowia Konstanty Radziwiłł w wystąpieniu wprowadzającym w tematykę konferencji przypomniał art. 17 Konstytucji, traktujący m.in. o zawodach zaufania publicznego, podkreślając, że w przypadku lekarzy do tej definicji należałoby dodać – szczególnego zaufania, gdyż zawód ten w pełni na to zasługuje, ale na to określenie trzeba zapracować.
– Przez ostatnie stulecie medycyna przeszła długą drogę od relacji lekarza z chorym opartego na intuicji do instrukcji obsługi, a właściwie choroby, opartej na statystyce. Okazuje się jednak, że ludzie niezbyt dobrze na to reagują, ponieważ każdy pacjent jest inny i wymaga indywidualnego podejścia – zaznaczył minister Radziwiłł, dodając, że do dobrego wykonywania zawodu lekarza oprócz ogromnej wiedzy, zdolności do jej zastosowania, ciągłego kształcenia się, doskonalenia kwalifikacji, konieczne są tzw. kompetencje miękkie oparte na umiejętności nawiązywania relacji z drugim człowiekiem.
Zwrócił też uwagę na etyczne aspekty wykonywania zawodu lekarza. – Dobro chorego, a nie żadne inne względy, w tym zarabianie pieniędzy, jest najważniejsze – zaznaczył i dodał, że trudno sobie wyobrazić, by lekarz był tylko usługodawcą, a pacjent usługobiorcą, jak to funkcjonuje w obecnej nomenklaturze i rzeczywistości.
Zdaniem ministra odbudowanie zaufania pacjentów do lekarzy będzie wymagało odejścia od modelu paternalistycznego, poprzez model partnerski do doradztwa i świadomej zgody pacjenta na proponowany sposób leczenia, przejścia od modelu intuicyjnego do medycyny opartej na rzetelnej wiedzy naukowej.
Ta zmiana musi także dokonać się w relacjach lekarzy z ich współpracownikami, a także wymaga większej transparentności w kontaktach z przemysłem farmaceutycznym. – Trzeba pamiętać, że etyka to nie jest czysty frazes, to również zdolność środowiska lekarskiego do samooczyszczenia. „Noblesse oblige” – podsumował minister.
Przyczyna i skutek
Aby jednak zrealizować te założenia, trzeba zgłębić przyczyny spadku zaufania pacjentów do lekarzy. Marszałek Senatu Stanisław Karczewski proponował, by się zastanowić, czy wina leży po stronie samych lekarzy czy może systemu, uwarunkowanego m.in. niedofinansowaniem służby zdrowia, zmianami wymuszanymi postępem techniki, który wszechobecną aparaturą medyczną przyczynia się do zepchnięcia pacjenta na dalszy plan.
W opinii prezesa NRL Macieja Hamankiewicza zaufanie to najbardziej wrażliwa część funkcjonowania zawodu lekarskiego, stanowi bowiem jeden z najważniejszych elementów dobrostanu społecznego i jest fundamentem pracy lekarzy i lekarzy dentystów. Zauważył, że brak zaufania interpersonalnego między pacjentem a lekarzem przenosi się na brak zaufania do całego systemu ochrony zdrowia.
– Bez zaufania nie ma możliwości uzyskania sukcesu terapeutycznego, zatem doprowadzenia do sytuacji, kiedy wypełniamy misję naszego zawodu – przekonywał prezes Hamankiewicz. Analizując aspekt historyczny wykonywania zawodu lekarza, dr hab. n. med. Jerzy Jurkiewicz z Kliniki Neurochirurgii Instytutu Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN w Warszawie, podkreślił, że nie można być dobrym lekarzem, jeśli nie jest się dobrym człowiekiem.
To wskazuje na potrzebę ciągłego doskonalenia nie tylko umiejętności zawodowych, ale charakteru, kształtowania właściwych postaw wobec ludzkiego cierpienia w chorobie. To także sposób podejścia do niepełnosprawności, który niestety w naszych czasach nie zawsze był zgodny z zasadami Hipokratesa, przedstawiającymi lekarza jako tego, który zawsze pomaga i nigdy nie zabija.
– Jeżeli osobista godność każdego lekarza będzie na najwyższym poziomie, to godność zawodu zostanie zachowana – przekonywał dr Jerzy Jurkiewicz. W tę retorykę wpisuje się głos biorącego udział w dyskusji prof. Krzysztofa Bieleckiego, chirurga, który uważa, że medycyny trzeba się nauczyć, lekarzem trzeba się urodzić. – Relacja lekarz-pacjent to relacja dwóch specjalistów. Lekarz jest specjalistą z zakresu medycyny, a pacjent to specjalista od samego siebie, choć nie zna się na medycynie. Jedną z przyczyn braku zaufania do lekarzy jest niezrozumienie tej zależności – stwierdził profesor.
Zgłębiając psychologiczne aspekty spadku zaufania do przedstawicieli medycyny, Jan Tylka, profesor Uniwersytetu Stefana Wyszyńskiego w Warszawie w Katedrze Psychologii Klinicznej i Osobowości, wymieniał unaukowienie relacji lekarz-pacjent, życie w czasach upadku autorytetów, dominację kultury masowej, włączanie się biurokracji do elity i osób piastujących wysokie stanowiska, a także promowanie relatywizmu. – W kształceniu lekarzy należy zwrócić uwagę na formowanie charakterów. Lekarz powinien czynić dobro, a czyniąc dobro, trzeba czynić je konsekwentnie – zaznaczył.
Klient czy pacjent
Na kryzys zaufania do lekarzy nakłada się także deficyt odpowiedzialności ze strony wielu pacjentów. Wśród Polaków panuje przekonanie, że tryb życia i decyzje, jakie podejmują w kwestii swojego zdrowia (niezdrowe odżywianie, brak ruchu, palenie papierosów, nadużywanie alkoholu, niebezpieczne zachowania seksualne itp.) są ich prywatną sprawą.
Kiedy jednak pojawia się choroba, która staje się problemem i wymaga leczenia, odpowiedzialność przerzucają na system opieki zdrowotnej i lekarzy. To rodzi wobec nich oczekiwania, a jeśli nie są w stanie ich spełnić – agresję. Konsekwencją braku zaufania do lekarza, oprócz skutków emocjonalnych, doświadczanych frustracji, poczucia niezadowolenia z opieki medycznej czy rodzących się pretensji, są zachowania podejmowane przez pacjenta.
Należą do nich m.in. zmiany lekarzy, przychodni, zaniechanie badań, leczenia farmakologicznego, szerzenie niekorzystnej dla całej służby zdrowia opinii, co wpływa pośrednio na przekonania innych chorych oraz na stan zdrowia samego zainteresowanego. Nawiązując do tych mało racjonalnych zachowań pacjentów, które – jak się okazuje – są nie tylko polską domeną, prezes Światowej Organizacji Dentystycznej FDI (World Dental Federation) dr Patrick Hescot powiedział, że w medycynie ogromną rolę odgrywa profilaktyka i współpraca w tym zakresie lekarzy z pacjentami i innymi specjalistami, a także mediami.
– Obecnie, w XXI w., nie mamy już pacjentów. Mamy klientów. Przeszliśmy przez różne etapy. Kiedyś ten, kto miał wiedzę, był duchownym, potem był edukatorem, nauczycielem, następnie lekarzem, a teraz wiedza należy do wszystkich – tłumaczył Hescot. Idąc dalej w swoich rozważaniach, mówił, że kiedy było się doktorem, miało się wiedzę, miało się prawo do błędu, miało się prawo do komunikowania się ze swoim pacjentem.
Teraz pacjent jest klientem na tym samym poziomie, co lekarz. A co to oznacza? Jego zdaniem obecnie odpowiedzialność lekarza polega nie tylko na leczeniu, ale przede wszystkim na utrzymywaniu w zdrowiu. Jak wyjaśnił, w tej nowej relacji lekarz powinien uświadamiać pacjentowi, że rozwiązanie jest w jego rękach, a medyk ma mu tylko pomagać i towarzyszyć, ale nie działać zamiast niego.
Do tego jednak potrzeba umiejętności komunikowania się z pacjentem, a w dobie internetu, tabletów i telefonów komórkowych ten bezpośredni kontakt jest ograniczony, sztuka komunikacji bezpośredniej zamiera. Powierzając lekarzowi swoje zdrowie i życie, pacjent ma potrzebę poczucia, że jest on właściwą osobą, która się nim odpowiednio zajmie. Kiedy czuje, że jego potrzeby i oczekiwania są rozumiane.
Zaufanie to relacja, w której lekarz oceniany jest pozytywnie pod względem zarówno swoich kompetencji, możliwości, jak i intencji. Ocena taka ma miejsce właśnie w sytuacji, gdy jedna ze stron potrzebuje pomocy i wsparcia, co nierozłącznie związane jest z relacją lekarz-pacjent. Chory, mający zaufanie do lekarza, czuje się bezpieczniej i łatwiej dostosowuje się do zaleceń lekarskich.
Autorytet i empatia
Jaki system ochrony zdrowia najbardziej sprzyjałby budowaniu zaufania pomiędzy pacjentami a pracownikami ochrony zdrowia? Prof. Jacek Hołówka, etyk z Wyższej Szkoły Nauk Społecznych w Warszawie, stwierdził, że taki system, w którym byłyby jasno określone zasady jego funkcjonowania, aby pacjent wiedział, co komu przysługuje z zakresu opieki medycznej.
Jego zdaniem mówienie, że wszystko jest dla wszystkich to ideał nierealny do spełnienia. Uważa, że każdy chodzi do pracy po to, aby zarabiać pieniądze, ale nawiązując do Arystotelesa, trzeba odróżnić tych, którzy leczą, żeby zarabiać i zarabiają, lecząc. Dodał, że oderwanie lekarzy od rynku wydaje się niemożliwe, jednak instytucje medyczne winny czuć się odpowiedzialne za wypełnianą przez nich misję społeczną i dlatego motywacją do pracy nie mogą być wyłącznie zarobki. Jego zdaniem zawód lekarza jest ściśle powiązany z misją społeczną.
Lekarz spełnia swoją misję niezależnie od systemu, w którym przyjdzie mu pracować. Nieodłącznym elementem traktowania zawodu lekarza jako misji społecznej jest także budowanie przez niego własnego autorytetu. Misja i autorytet zawsze idą w parze. Jeśli lekarz w swojej pracy coraz rzadziej kieruje się misją, traci na tym jego autorytet.
W oczach pacjentów staje się „zarabiaczem pieniędzy”, a opinia o lekarzach, szybko się roznosi i zatacza coraz szersze kręgi. Tymczasem dr Jacques de Haller, prezes Stałego Komitetu Lekarzy Europejskich, jest przekonany, że na takich opiniach opiera się zaufanie społeczeństwa do lekarzy, co ma olbrzymie znaczenie dla stabilizacji państwa.
Uważa, że lekarz musi pomagać człowiekowi niezależnie od systemu, w jakim pracuje, warunków, w jakich się znajduje. Często są one trudne, a nawet ekstremalne. Swój autorytet buduje poprzez wiedzę i doświadczenie, ale przede wszystkim poprzez empatię. Jeśli jest prawdziwa, szczera, nawet w przypadku popełnionych przez lekarza błędów, staje się jego tarczą ochronną. Pacjenci bardzo oczekują od lekarza empatii. Jest ona dla nich wartością nadrzędną. To poprzez empatię zdobywa on zaufanie pacjentów. Oczekiwania wobec lekarza nie skupiają się wyłącznie na jego kwalifikacjach i zawodowych, ale na kompetencjach społecznych, interpersonalnych, a także aspektach osobowościowych.
Choć niewątpliwie to właśnie podjęte działania medyczne wpływają na trafnie postawioną diagnozę i na skuteczność leczenia, to jak pokazują badania – od lekarza, którego zawód kwalifikuje się jako zawód szczególnego zaufania publicznego, wymaga się czegoś więcej i to bez względu na specjalizację. To „coś więcej” niewątpliwie także wpływa na relację lekarz-pacjent.
Lucyna Krysiak
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 4/2016