Pacjent nie zgubi, a pies nie zje. E-recepta od A do Z
W dniu, w którym z pompą wystawiono i zrealizowano pierwszą e-receptę, rozpoczął się Krajowy Zjazd Lekarzy. Delegaci zaapelowali m.in. o pozostawienie możliwości wystawiania recept w dotychczasowej formie. Co na to resort zdrowia?
Foto: NFZ
Ten moment przejdzie do historii niezależnie od tego, co myśli się o postępującej cyfryzacji naszego życia.
25 maja jeden z lekarzy rodzinnych oficjalnie wystawił pierwszą elektroniczną receptę w Polsce. Chwilę później najbardziej medialny pacjent dnia (był nim prezydent Siedlec) w błysku fleszy wykupił lek w aptece.
Pilotaż e-recepty
Pokazowe zrealizowanie e-recepty to część trwającego od lutego pilotażu, w którym uczestniczy 6 placówek medycznych i 59 aptek ze Skierniewic (woj. łódzkie) oraz Siedlec i powiatu siedleckiego (woj. mazowieckie).
Najpierw sprawdzano, czy systemy apteczne i gabinetowe działają tak jak należy, a teraz dodatkowo mamy się przekonać, jakie nastawienie do tej nowinki ma środowisko lekarskie (np. ilu lekarzy aktywnie wystawiało e-recepty i które grupy najchętniej to robiły).
Apteki uczestniczące w pilotażu są oznaczone specjalnymi naklejkami. Pilotaż zakończy się we wrześniu. Potem zostaną wyciągnięte wnioski i wprowadzone ewentualne usprawnienia. Odpowiedzialny za cyfryzację wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński nie ma wątpliwości, że po jego zakończeniu zostaną wprowadzone jakieś zmiany.
Lada moment lekarze, farmaceuci i pacjenci będą mogli zgłaszać swoje uwagi związane z funkcjonowaniem programu e-recepta za pośrednictwem specjalnej infolinii. Później przyjdzie czas na stopniowe wprowadzanie systemu wystawiania i realizowania e-recept na terenie całego kraju.
Plan jest ambitny, bo – zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami – elektroniczne recepty mają być wystawiane w każdym gabinecie od 1 stycznia 2020 r., czyli za półtora roku. Czasu pozostało niewiele. W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele resortu przyznają, że nie wiadomo, czy ten termin zostanie dotrzymany. Rocznie polscy lekarze wystawiają ok. 250 mln recept (w tym ok. 156 mln refundowanych).
O co apeluje samorząd lekarski?
– E-recepta pozwoli lekarzowi zaoszczędzić czas i poświęcić go na rozmowę z pacjentem. Dzięki e-recepcie pacjent i lekarz będą mogli lepiej prześledzić historię przyjmowanych leków, co jest ważne w procesie leczenia – mówi minister zdrowia Łukasz Szumowski.
Starsi lekarze jednak nie kryją obaw. Jak wynika z Centralnego Rejestru Lekarzy RP, ok. 28 tys. lekarzy i lekarzy dentystów wykonuje zawód, mając przynajmniej 66 lat (rocznikowo), a znaczną liczbę stanowią minimum 70-latkowie w dalszym ciągu aktywni zawodowo. O tę grupę upomnieli się delegaci XIV Krajowego Zjazdu Lekarzy, który niedawno obradował w Warszawie.
W podjętym apelu wyrażono „stanowczy protest” wobec sposobu wdrażania e-zwolnienia i e-recepty, bo – jak czytamy w dokumencie – „wielu lekarzy z uwagi na wiek, warunki zdrowotne, brak możliwości używania komputera i dostępu do internetu” nie będzie mogło ich stosować.
Zjazd zaapelował do szefa resortu zdrowia oraz minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbiety Rafalskiej o zachowanie możliwości wystawiania zwolnień i recept, niezależnie od form elektronicznych, w dotychczasowy sposób.
Jak działa e-recepta?
Elektroniczna recepta jest przekazywana pacjentowi za pośrednictwem e-maila, SMS-a lub w formie papierowego wydruku informacyjnego, co oznacza, że wraz ze wprowadzeniem nowego sposobu ordynowania leków papier nie zniknie. Niezależnie od tego, na jaką formę zdecyduje się pacjent w trakcie wizyty w gabinecie lekarskim, kluczowe znaczenie ma kod kreskowy.
Foto: Gazeta Lekarska
To właśnie ten kod (zawarty w e-mailu, SMS-ie lub na wydruku) sczyta farmaceuta. Jeśli pacjent pojawi się w aptece, w której nie ma wszystkich zaordynowanych leków lub zechce wykupić część z nich w jednej placówce, a resztę (m.in. ze względu na niższą cenę) w innej, farmaceuta nie będzie sporządzał żadnych adnotacji albo informował chorego, że reszty medykamentów już nie da się wykupić, bo musi zabrać receptę.
Niektórzy właściciele aptek przyznają, że będzie trzeba rozważyć zwiększenie stanów magazynowych, a duże sieci apteczne już myślą o przystosowaniu strategii marketingowych do nowych warunków.
Z myślą o seniorach
Przez ostatnie miesiące dyrektor Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia Marcin Węgrzyniak (notabene odwołany kilka dni po „odpaleniu” pierwszej e-recepty) często podkreślał, że elektronicznej recepty pacjent ani nie zgubi, ani nie zniszczy oraz – co zawsze wzbudzało wesołość wśród słuchających go osób – nie zje pies. Mają zniknąć problemy w postaci nieczytelności recept czy błędów formalnych (brak pieczątki czy podpisu lekarza).
Nowa jakość polega na tym, że wszystkie dane niezbędne do wykupienia leku z e-recepty są dostępne w Internetowym Koncie Pacjenta, które każdy może aktywować pod adresem pacjent.gov.pl. Po zalogowaniu i wpisaniu do systemu swojego adresu e-mail i numeru telefonu, pacjent może otrzymywać wystawione e-recepty na urządzenia mobilne.
W IKP znajdzie się historia dotychczas wystawionych e-recept oraz m.in. informacja, czy zostały zrealizowane przez pacjenta. Do dostępu do historii można upoważnić bliskich, dzięki czemu dzieci lub wnuki sprawdzą, czy ich rodzice albo dziadkowie wykupili leki, a w razie potrzeby zrealizują za nich e-receptę i sprawdzą, co zażywali w przeszłości. Kłopot w tym, że chcąc zalogować się do IKP, najpierw trzeba założyć tzw. profil zaufany.
Jak jest za granicą?
W Polsce e-recepta to nowość, ale w niektórych europejskich krajach pacjenci zdążyli zapomnieć o istnieniu papierowych druków. Cyfrowe recepty wprowadzono w Wielkiej Brytanii i Holandii już w latach 80. ubiegłego stulecia (oczywiście tamte czasy są nieporównywalne z obecną sytuacją, bo obywatele mogli wtedy co najwyżej pomarzyć o posiadaniu komputera czy telefonu komórkowego).
Pod koniec lat 90. Zaczęto wprowadzać je na szeroką skalę w Danii i Szwecji, gdzie stosunkowo szybko stanowiły większość wystawianych recept. Mimo że w niektórych krajach elektroniczne recepty znane są od dawna, to pewne problemy pozostały nierozwiązane. W razie wystąpienia usterki technicznej czy awarii zasilania system przestaje działać, a pacjenci nie mogą wykupić lekarstw.
Przedstawiciele resortu zdrowia, powołując się na doświadczenia innych państw, wielokrotnie podkreślali, że wprowadzenie elektronicznych recept ma skutkować zmniejszeniem liczby pomyłek (z 6 proc. do 1 proc.), podniesieniem bezpieczeństwa pacjentów, ograniczeniem biurokracji i uszczelnieniem obrotu lekami.
– Wdrożenie e-recepty pozwala farmaceutom uzupełnić działania lekarza w leczeniu pacjentów. Farmaceuci, widząc jakieś nieprawidłowości, mogą alarmować lekarzy, że należy coś zmienić w leczeniu pacjenta – mówi wiceminister zdrowia Marcin Czech.
Będą pieniądze na komputery i szkolenia
Aby w Polsce projekt się udał, potrzebne są m.in. środki finansowe na zakup komputerów dla szpitali i przychodni. Są bowiem placówki, w których z jednego komputera korzysta cały oddział. Ministerstwo Zdrowia obiecało przeznaczyć na ten cel kilkadziesiąt milionów złotych z własnego budżetu, a dodatkowe środki mają trafić z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który zaoszczędził niemałą sumę po uruchomieniu e-zwolnień (oszczędności z tego tytułu ponoć idą w miliony złotych).
Wkrótce ruszą szkolenia dotyczące funkcjonowania systemu e-recepta. Kursy mają odbywać się na terenie całego kraju do 2021 r. Są adresowane do szpitali i placówek podstawowej opieki zdrowotnej, ich organów założycielskich oraz informatyków zatrudnionych w podmiotach leczniczych.
Warto dodać, że system obsługujący e-recepty jest jeden, ale producentów oprogramowania wielu. Kierownictwo resortu zdrowia nie planuje zmieniać tego modelu, uznając, że wymusi to konkurencję między producentami oprogramowania dla podmiotów leczniczych i farmaceutów, a konkurencja, jak wiadomo, sprzyja podnoszeniu standardów.
Ważna rola w zakresie wdrażania elektronicznej recepty przypadnie Radzie ds. Interoperacyjności, będącej organem doradczo-opiniodawczym dyrektora CSIOZ. W jej skład wchodzą przedstawiciele samorządów zawodowych, organizacji pozarządowych, Narodowego Funduszu Zdrowia, a także dostawcy oprogramowania i regulatorzy.
Mariusz Tomczak