21 listopada 2024

Wiceprezes NRL o proteście, pandemii i wynagrodzeniach

Wśród najważniejszych przyczyn rozpoczęcia protestu medyków było nie tylko wypalenie spowodowane pandemią, ale również ustawa o wynagrodzeniach minimalnych – powiedział wiceprezes NRL Artur Drobniak w czasie XVII Forum Rynku Zdrowia.

Foto: Youtube/screen

W poniedziałek w Warszawie rozpoczęło się w XVII Forum Rynku Zdrowia – to jedna z najbardziej opiniotwórczych konferencji dotyczących systemu opieki zdrowotnej w Polsce.

W agendzie Forum pojawiły się tematy dotyczące m.in. strategii rozwoju ochrony zdrowia w najbliższych latach, dostępności do świadczeń medycznych, wykorzystywania nowych technologii i cyfryzacji sektora medycznego, a także zarządzania placówkami.

W czasie panelu „Wybrane zmiany i decyzje w polskiej opiece zdrowotnej” wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Artur Drobniak przyrównał pandemię COVID-19 do papierka lakmusowego.

Ustawa o wynagrodzeniach minimalnych

– Ogromne niedobory kadrowe dały upust w sytuacji, w której system został nadmiernie przeciążony. Bodźcem, który pchnął pracowników ochrony zdrowia do tego, aby wspólnie się porozumieć i zmusić rządzących do zwrócenia uwagi na sytuację w ochronie zdrowia, była m.in. ustawa o minimalnych wynagrodzeniach pracowników w ochronie zdrowia – powiedział dr Artur Drobniak.

Zdaniem wiceprezesa NRL, przy odpowiednim poziomie finansowania ochrony zdrowia, ustawa o minimalnych wynagrodzeniach byłaby niepotrzebna. Obecnie pensje pracowników zatrudnionych na etacie w publicznym lecznictwie w Polsce znacząco odbiegają od średniej w innych krajach Unii Europejskiej, co budzi coraz większą frustrację wśród medyków w naszym kraju.

– Jeżeli po proteście rezydentów minister Łukasz Szumowski zaproponował podwyżkę do 1,6 średniej krajowej, a następnie minister Adam Niedzielski jako wielki sukces ogłasza 1,31 średniej krajowej, to nie mogliśmy się na to zgodzić, skoro w Czechach to 2,4, na Słowacji – 2,5, nie wspominając o krajach Europy Zachodniej, gdzie wynagrodzenia wynoszą 3,5, 4,5 czy nawet 5 ich średnich krajowych – dodał Artur Drobniak.

Pocovidowe wypalenie i hejt

Wśród powodów, które doprowadziły do rozpoczęcia 11 września protestu w białym miasteczku, wymienił negatywne doświadczenie związane z pojawieniem się wirusa SARS-CoV-2. – To pocovidowe wypalenie. Musieliśmy powiedzieć „dość” – powiedział. Jak podkreślił Artur Drobniak, doszło do tego w obliczu narastającego hejtu, gdzie pracowników ochrony zdrowia obwiniano m.in. o pandemię i nadmiarowe zgony.

– Postulaty, o których mówimy, nie ograniczają się tylko do wynagrodzeń. Mówimy również o bezpiecznym leczeniu i systemie no-fault z prawdziwego zdarzenia. To, co znajduje się obecnie w projekcie ustawy o jakości, to będą martwe zapisy. One nie będą respektowane, to będzie zawiązywanie sobie sznura na szyi przez osoby zgłaszające zdarzenie niepożądane – podkreślił.

Artur Drobniak zwrócił uwagę, że wśród najważniejszych postulatów komitetu protestacyjno-strajkowego jest m.in. wprowadzenie dla medyków ochrony takiej jak dla funkcjonariuszy publicznych w celu wyeliminowania przypadków ubliżania, przemocy fizycznej czy uszkadzania samochodów.

Porozumienie intencyjne bez gwarancji

Odnosząc się do sześciu tur rozmów prowadzonych przez protestujących z wiceministrem zdrowia Piotrem Bromberem, przyznał, że negocjacje przebiegały w „bardzo dobrej atmosferze” i można było odnieść wrażenie, że „w pewnych punktach” obie strony były bliskie „dogadania”.

– Negocjacje zakończyły się propozycją porozumienia intencyjnego, które nie gwarantowało niczego. Teraz pytanie, czy w ostatniej chwili ktoś dał „ban” i nie pozwolił nam tych punktów porozumienia przeformułować, aby było wiążące i dało nadzieję na poprawę warunków pracy – podkreślił.

„Gazeta Lekarska” od samego początku śledzi protest pracowników ochrony zdrowia – więcej o jego przebiegu i postulatach medyków, wywiady z liderami oraz kilkaset zdjęć z manifestacji i białego miasteczka można znaleźć TUTAJ.

Mariusz Tomczak