Wschód na Zachód. Zmiany na Ukrainie popiera WHO, lekarze sceptyczni
Ukraina chce systemu opieki zdrowotnej opartego na założeniach, jakie już lata temu przyjęły kraje zachodnie. Czy zapoczątkowana w ubiegłym roku reforma ochrony zdrowia doprowadzi do realnych zmian? Co się już zmieniło i czy kolejne plany naprawy systemu idą w dobrym kierunku?
Panorama Kijowa
Foto: pixabay.com
Nasz wschodni sąsiad wielokrotnie próbował naprawiać system ochrony zdrowia, będący spuścizną po erze ZSRR. Niestety, bez powodzenia. W teorii konstytucja zapewnia każdemu obywatelowi Ukrainy prawo do ochrony zdrowia i bezpłatną opiekę zdrowotną.
W praktyce przeciętny obywatel otrzymuje niskiej jakości pomoc, personel medyczny jest słabo wynagradzany (pensja lekarza wynosi około 200 dolarów), a faktyczny dostęp do wielu świadczeń jest dostępny po dokonaniu nieformalnych opłat.
Brakuje sprzętu i dostępności do środków leczniczych. Szpitale są słabo wyposażone, a w trakcie hospitalizacji trzeba samemu zadbać o leki, a nawet materiały opatrunkowe. Efekt tych wieloletnich zaniedbań odczuwa całe społeczeństwo.
Według The World Factbook1 oczekiwana długość życia w tym kraju to 72 lata. Ukraina zajmuje 150. Miejsce pod tym względem na świecie. Dla porównania – średnia dla Unii Europejskiej to 80 lat, a w samej Polsce – prawie 78 lat. Wskaźnik umieralności w Ukrainie wynosi aż 14,4 na tysiąc mieszkańców (5. miejsce na świecie).
Za pacjentem
W ubiegłym roku w bólach przyjęto projekt ustawy o rządowych gwarancjach finansowych świadczenia usług lekarskich i środków medycznych, który ma zapoczątkować realną reformę ochrony zdrowia. Dzięki niej ma powstać system opieki zdrowotnej działający na wzór krajów zachodnich i w zgodzie z zachodnimi standardami.
Ukraińcom obiecuje się poprawę jakości i zwiększenie transparentności finansowania. Idea jest taka, aby to pieniądze podążały za pacjentem. Premiowane mają być te placówki medyczne, gdzie chorzy chcą się leczyć. To właśnie konkurencyjność ma służyć jakości i eliminować zjawisko korupcji. Co konkretnie ma się zmienić? Wdrażanie reformy podzielono na etapy. Pierwszym z nim są zmiany w funkcjonowaniu podstawowej opieki zdrowotnej.
Od kwietnia tego roku Ukraińcy mogą samodzielnie wybrać lekarza pierwszego kontaktu (adres zameldowania/zamieszkania nie jest już istotny), u którego chcą się bezpłatnie leczyć, pod warunkiem, że lekarz ten ma podpisaną umowę z Narodową Służbą Zdrowia (to instytucja utworzona na potrzeby nowego systemu, która docelowo ma odpowiadać całościowo za rozliczenie wszystkich świadczeń medycznych finansowanych z pieniędzy publicznych, odpowiednik polskiego NFZ). Pacjent, który zdecyduje się wziąć udział w tym programie, musi podpisać stosowną deklarację.
Z informacji przekazanych przez Irynę Syniutę, prof. Katedry Prawa Medycznego Lwowskiego Narodowego Uniwersytetu Medycznego, podczas spotkania prasowego z polskimi dziennikarzami, które we wrześniu odbyło się we Lwowie2, wynika, że lekarz na każdego pacjenta, którego obejmie swoją opieką, otrzyma z budżetu państwa 370 hrywien rocznie. Im więcej pacjentów lekarz będzie miał pod swoją opieką, tym lepsze będzie jego wynagrodzenie.
Ustalono też limity dotyczące maksymalnej liczby pacjentów, których można wziąć pod opiekę (maksymalnie 1,8 tys. osób dla lekarza rodzinnego, 2 tys. – dla lekarza ogólnego, 900 – dla pediatry). Co ważne, w przyszłości lekarz POZ będzie pełnił rolę gatekeepera. To on będzie wydawał skierowania na bezpłatne konsultacje specjalistyczne. Teraz nie ma takiego wymogu. Sytuacja ma zmienić się, gdy reforma dotrze na poziom opieki specjalistycznej i szpitalnej. Na razie jej ostateczny kształt w tym zakresie nie jest jeszcze znany.
Tu jednak także pieniądze mają podążać za chorym. Szpitale mają być finansowane stosownie do liczby przyjmowanych pacjentów, a nie dostępnych łóżek3, a program gwarancji medycznych będzie określał, jakie usługi są bezpłatne, a za co trzeba będzie zapłacić. – Chcemy wierzyć, że pomoc medyczna będzie zabezpieczona na każdym poziomie opieki medycznej – mówiła Iryna Syniuta, dodając jednak, że dostępność do bezpłatnych świadczeń będzie uzależniona od możliwości budżetu państwa.
Będzie sukces?
Zmianom w ukraińskim systemie ochrony zdrowia kibicuje m.in. Unia Europejska, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Światowa Organizacja Zdrowia. W samej Ukrainie nie brakuje tak zwolenników, jak przeciwników reformy. Podzielone jest także środowisko lekarskie w tej sprawie. W maju tego roku w wywiadzie udzielonym stacji BBC minister zdrowia Ukrainy Ulana Suprun zapewniała, że o ile w październiku 2016 r. tylko 30 proc. Ukraińców popierało reformę zdrowotną, to już rok później odsetek ten wzrósł do 72 proc.
Jest przekonana, że zmiany idą w dobrym kierunku. – Przez ostatnich 26 lat niepodległości nic nie zostało zrobione. Mamy duży problem z korupcją w ochronie zdrowia. Tworzymy system, w którym korupcja nie będzie miała racji bytu – zapewniała Ulana Suprun na antenie brytyjskiej stacji. Przeciwnicy reformy nie szczędzą krytyki tym rozwiązaniom, Ulanę Suprun nazywają doktor śmierć.
Pojawiły się zarzuty, że miliony Ukraińców zostaną pozbawione opieki zdrowotnej, a samą reformę nazywa się medycznym ludobójstwem. Obawiają się, że za wiele świadczeń trzeba będzie płacić z własnej kieszeni, bo nie znajdą się w katalogu świadczeń finansowanych z budżetu państwa. Sama Ulana Suprun odpiera te zarzuty. Twierdzi, że wielu przeciwników reformy czuło się komfortowo w dotychczasowym systemie, dlatego nie chcą oni zmian.
Poprawa opieki w stanach nagłych
Jednym z nieco mniej kontrowersyjnych celów reformy jest także poprawa funkcjonowania systemu ratownictwa medycznego. Doc. Natalia Iżycka z Lwowskiego Narodowego Uniwersytetu Medycznego i ekspert ukraińskiego Ministerstwa Zdrowia w zakresie medycyny ratunkowej, również obecna na spotkaniu z polskimi dziennikarzami we Lwowie, przedstawiła główne kierunki nadchodzących zmian w tym zakresie.
Mówiła m.in. o planach wprowadzenia kwalifikowanej pierwszej pomocy wśród policji, straży pożarnej i innych jednostkach wspierających system, a także potrzebie edukacji społeczeństwa w zakresie udzielania pierwszej pomocy (od 2019 r. mają być prowadzone ćwiczenia dla uczniów 10 i 11 klasy z udzielania pierwszej pomocy – zajęcia praktyczne na manekinach). Tłumaczyła, że w 2017 r. ponad 67 proc. zgonów w Ukrainie spowodowanych było chorobami sercowo-naczyniowymi, a gdyby pomoc przedmedyczna (pierwsza pomoc udzielana przez świadków zdarzenia, służby typu straż pożarna czy policja), do przyjazdu pogotowia ratunkowego, działała lepiej, wiele z tych śmierci udałoby się uniknąć.
W planach jest także zbudowanie ogólnokrajowego systemu dyspozytorni, a także stworzenie specjalnego call center. Mają tam pracować specjalnie przeszkolone osoby, które będą segregować napływające wezwania i udzielać konsultacyjnej pomocy, jeśli karetka ich zdaniem nie będzie potrzebna. Jak podkreślała Natalia Iżycka, w kraju występuje olbrzymi problem z wezwaniami niecelowymi – np. w obwodzie lwowskim około 80 proc. wezwań jest niezasadnych.
Ukraińcy chcą także m.in. tworzyć SOR-y w całym kraju, wdrażać europejskie protokoły leczenia, ma też pojawić się specjalizacja dla lekarzy z medycyny ratunkowej. Obecnie są tam lekarze medycyny stanów nagłych, którzy pracują tylko w karetkach. Lekarz medycyny ratunkowej ma pracować w SOR, a wyjeżdżać tylko do stanów ciężkich.
Lidia Sulikowska
Przypisy:
- Dane Centralnej Agencji Wywiadowczej USA zawierające podstawowe informacje o wszystkich krajach świata.
- Konferencja „Polka w Europie”, 24.09.2018, Lwów.
- Ukraina od kilku lat stara się ograniczyć liczbę szpitali i łóżek szpitalnych. Duża liczba łóżek nie przekłada się na jakość opieki i długość życia mieszkańców.