Wyrwa w tajemnicy lekarskiej. Sąd po stronie fiskusa
Organy skarbowe nie złożyły broni. Wciąż poszukują nowych metod weryfikowania przychodów lekarzy prowadzących prywatne praktyki. Niedawno orzekał o tym Naczelny Sąd Administracyjny.
Foto: imageworld.pl
Ponad rok temu pisałem na łamach „Gazety Lekarskiej” o objęciu tajemnicą lekarską danych osobowych pacjentów, jako elementu danych medycznych, w toku postępowania podatkowego. Działo się to w związku z bardzo ważnym dla środowiska lekarskiego wyrokiem Naczelnego Sądu Administracyjnego z 4 marca 2016 r. (II FSK 1452/14).
NSA uznał w nim, że organy kontroli skarbowej nie są uprawnione do tego, by w trybie przepisów ordynacji podatkowej żądać od lekarzy danych wynikających z dokumentacji medycznej. Przyjął także, że przepisy ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (art. 26) dające organom władzy publicznej dostęp do dokumentacji medycznej odnoszą się wyłącznie do kontroli i nadzoru w zakresie świadczenia usług medycznych, a nie postępowań podatkowych.
Organy skarbowe nie złożyły jednak broni i poszukują nowych metod weryfikowania przychodów lekarzy prowadzących prywatne praktyki.
Jedną z takich metod jest porównywanie liczby wystawionych paragonów z danymi statystycznymi dotyczącymi ilości wystawionych przez lekarza recept. W sytuacji, gdy lekarze ujawniają niewysokie przychody, a wystawiają dużo recept, organy skarbowe kwestionują dane z ewidencji podatkowej, stojąc na stanowisku, że nie na wszystkie udzielone porady wystawione zostały paragony.
Jeszcze inne metody zastosował fiskus do badania rzetelności rozliczeń podatkowych lekarza dentysty z województwa zachodniopomorskiego. Jego sprawa trafiła ostatnio na wokandę Naczelnego Sądu Administracyjnego, który niestety uznał, w wyroku z 10 listopada 2017 r. II FSK 306/16, że postępowanie organów skarbowych było prawidłowe, a uzyskanie przez nie danych z dokumentacji medycznej nastąpiło bez naruszenia przepisów prawa.
Urząd kontroli skarbowej uzyskał dostęp do danych osobowych pacjentów, badając zapisy prowadzonego w prywatnym gabinecie kalendarza, w którym zapisane były wizyty poszczególnych pacjentów, karty pacjentów, formularze zgody na leczenie.
Do danych tych organy skarbowe uzyskały dostęp, bo przeciwko lekarzowi prowadzone było postępowanie karne, w którym po zwolnieniu lekarza z tajemnicy lekarskiej, znalazły się dane z dokumentacji medycznej. Dane te zostały następnie przekazane przez prokuratora kontrolerom skarbowym na ich wniosek. Kontrolerzy zwrócili się do pacjentów przyjmowanych w gabinecie, wykorzystując dane adresowe z dokumentów przekazanych przez prokuraturę, o udzielenie informacji dotyczących zakresu udzielonych świadczeń i wysokości wynagrodzenia zapłaconego za nie lekarzowi dentyście.
Część z pacjentów udzieliła konkretnych odpowiedzi, niektórzy nie pamiętali takich szczegółów, byli też pacjenci, którzy nie udzielili odpowiedzi lub nie odebrali wezwań. Ustaleń dokonano też na podstawie samych wpisów w dokumentacji, jeśli wynikało z nich, jakie zabiegi zostały wykonane. Do oszacowania przychodu osiągniętego przez lekarza posłużono się też danymi z jego rachunków bankowych oraz informacjami uzyskanymi od dostawców implantów stomatologicznych.
Wynikało z nich, że – po uwzględnieniu zwrotów – lekarz kupił o 8 implantów więcej niż potem wszczepił pacjentom. Na podstawie takich danych oraz cen stosowanych przez samego lekarza, jak i inne podmioty świadczące podobne usługi, organy skarbowe oszacowały podstawę opodatkowania.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Szczecinie, w wyroku z 27 października 2015 r. I SA/Sz 700/15, nie dopatrzył się uchybień w postępowaniu podatkowym. Sąd uznał, że gromadzenie danych pacjentów nastąpiło w celu ustalenia wysokości przychodów lekarza, a nie w celu uzyskania informacji o stanie ich zdrowia. Przyjął również, że wykorzystanie danych z postępowania karnego nastąpiło bez naruszenia zarówno praw pacjentów, jak i przepisów regulujących tajemnicę lekarską.
Stanowisko to zostało zaakceptowane przez Naczelny Sąd Administracyjny, który w wyroku z 10 listopada 2017 r. II FSK 306/16 oddalił kasację lekarza. Zdaniem sądu pacjenci, których dane teleadresowe uzyskano z postępowania karnego, sami przekazali informacje o leczeniu w kontrolowanym gabinecie fiskusowi, a to oni są ich dysponentami.
Przepisy o tajemnicy lekarskiej są natomiast adresowane do lekarzy a nie organów skarbowych, które mogą w swoich postępowaniach wykorzystywać dane z postępowania przygotowawczego. Tym razem sądy stanęły po stronie organów skarbowych, co może doprowadzić do zachwiania całej instytucji tajemnicy lekarskiej.
Jarosław Klimek
Radca prawny OIL w Łodzi