Laparoskopem w raka. Czy to ma sens?
Wykrycie i leczenie nowotworu narządów płciowych lub miejsc intymnych stanowi dla kobiety ogromny stres. Jest on tym większy, jeśli jedyną szansą na powrót do zdrowia jest leczenie operacyjne. Zawsze w takim przypadku warto zapytać swojego lekarza o możliwość wykonania mniej inwazyjnego zabiegu laparoskopowego. Dlaczego?
Foto: Marta Jakubiak
Mniejsze ryzyko powikłań
Klasyczne zabiegi wykonywane z otwarciem powłok brzusznych wiążą się z większymi dolegliwościami pooperacyjnymi i dłuższą hospitalizacją niż zabiegi małoinwazyjne. Operacje onkologiczne są często rozległe, a to zwiększa ryzyko powikłań. Laparoskopia pomaga zminimalizować uraz tkanek w trakcie zabiegu.
– Laparoskopia pozwala ograniczyć krwawienie, uraz narządów wewnętrznych i zaburzenia ich funkcji, a także problemy w trakcie gojenia. Gojenie rany i powrót do zdrowia są zdecydowanie dłuższe w przypadku operacji na otwartym brzuchu, a to sprzyja powstaniu innego rodzaju powikłań i zakażeń oraz przynosi gorszy efekt kosmetyczny. Klasyczne operacje częściej skutkują też powstaniem zrostów w jamie brzusznej – wyjaśnia dr n. med. Paweł Szymanowski.
Bardzo szybki powrót do sprawności
Najczęściej już w pierwszej dobie po operacji laparoskopowej pacjentki wstają z łóżka, a w drugiej lub trzeciej dobie są wypisywane do domu i po około dwóch tygodniach odzyskują swoją sprawność. Po operacjach na otwartym brzuchu rekonwalescencja trwa dłużej, gdyż w trakcie takich zabiegów pacjentki tracą zwykle więcej krwi, mają też większe rany pooperacyjne.
– Dziś wiemy, że przedłużone leżenie i rekonwalescencja sprzyjają powstawaniu zakrzepów. Dzięki laparoskopii można zminimalizować takie powikłania – mówi dr Paweł Szymanowski.
Niewielkie ślady po operacji
Operacje laparoskopowe są wykonywane bez rozcięcia brzucha. Przeprowadza się je używając kamery wprowadzonej najczęściej przez pępek oraz od jednego do trzech cienkich instrumentów wprowadzonych przez małe, kilkumilimetrowe nacięcia skóry w podbrzuszu. Po zagojeniu pozostawiają one jedynie niewielkie, mało widoczne ślady. Zdarza się również, że po wykonanym zabiegu małoinwazyjnym żadne ślady w dole brzucha nie są widoczne.
Mniejszy stres
Im większa ingerencja chirurgiczna w nasze ciało, tym silniejsza odpowiedź organizmu w postaci stresu. Niewielkie rany operacyjne po zabiegu laparoskopowym i krótki pobyt w szpitalu to mniejsze obciążenie psychiczne pacjentki, a także jej bliskich. Dzięki szybkiemu wypisaniu ze szpitala po zabiegu, pacjentka ma możliwość odpoczynku w zaciszu domowym, gdzie czuje się ona bezpiecznie i swobodnie.
Szerokie zastosowanie
Metoda laparoskopowa ze względu na mniejszą inwazyjność w stosunku do klasycznych zabiegów ma coraz szersze zastosowanie – nie tylko w zabiegach nieonkologicznych, takich jak np. usunięcie mięśniaka, gdzie jest metodą preferowaną, ale również w szpitalnym leczeniu onkologicznym.
– W naszym szpitalu standardowo wykonywane są operacje nowotworów endometrium (śluzówki macicy) sposobem laparoskopowym i takie postępowanie zgodne jest z zaleceniami światowych i europejskich towarzystw naukowych. Tę metodę można również stosować w mało zaawansowanych nowotworach szyjki macicy. W przypadku nowotworów jajnika standardem jest wciąż operacja na otwartym brzuchu. Wyjątek stanowią nowotwory jajnika w bardzo wczesnym stadium. Wtedy również operację można przeprowadzić laparoskopowo – mówi prof. dr hab. n. med. Marcin Jóźwik.
Ratunek dla kobiet
W Oddziale Ginekologii Szpitala św. Rafała w Krakowie wykonuje się pionierskie w Polsce operacje nowotworów macicy z usunięciem biodrowych i paraaortalnych węzłów chłonnych metodą laparoskopową, a także zabiegi operacyjne u chorych na nowotwory sromu oraz piersi.
– W chirurgii onkologicznej piersi dominują operacje oszczędzające z usunięciem węzła wartownika uzupełnione o operacje onkoplastyczne, takie jak dopasowanie kształtu i wielkości zdrowej piersi oraz natychmiastowa rekonstrukcja piersi po mastektomii – dodaje lek. Wioletta K. Szepieniec, specjalista ginekologii i położnictwa.
Więcej na temat ginekologii piszemy tutaj.