28 marca 2024

WUM już od 50 lat wszczepia stymulatory serca

Klinika Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego obchodzi w tym roku 50-lecie wszczepienia pierwszego stymulatora serca. Z tej okazji powstała unikalna w skali kraju ekspozycja stymulatorów i kardiowerterów-defibrylatorów wszczepianych pacjentom na przestrzeni ostatniego pięćdziesięciolecia.

Foto: freeimages.com

Klinika Kardiologii WUM ma duże tradycje elektroterapii. W tym roku obchodzi 50-lecie pierwszej implantacji stymulatora. Ekspozycja ponad stu obiektów jest zapisem historii zarówno samej Kliniki, jak i postępu medycyny przełomu XX i XXI wieku.

W gablocie znajdują się: stymulatory, defibrylatory, elektrody, klucze do mocowania elektrod do stymulatorów, zdjęcia z ostatnich 50 lat. Urządzenia wszczepiane pacjentom są dokładnie opisane i zawierają m.in. informacje o roku produkcji, wielkości, wadze czy czasie działania baterii.

– Laikowi trudno sobie wyobrazić, że można ekscytować się kolekcją starych stymulatorów, ale kiedy się je zobaczy i zrozumie, na czym polegała praca lekarzy i determinacja pacjentów, którzy chcieli żyć, to gablota z urządzeniami zaczyna nabierać innego znaczenia. Szczególnie, że przygotował ją człowiek, który był w zespole Kliniki podczas pierwszego wszczepienia – mówi o swoim dziele Stefan Olempski, technik w Klinice Kardiologii WUM.

Ze względów bezpieczeństwa na wystawie zabrakło stymulatora atomowego. W gablocie znalazło się tylko jego zdjęcie. W Polsce wszczepiono jedynie cztery takie urządzenia, a pierwsze zostało implantowane w ówczesnej IV Klinice Chorób Wewnętrznych Akademii Medycznej w Warszawie 27 lipca 1974 roku.

Stymulatory atomowe były urządzeniami skomplikowanymi i kłopotliwymi dla pacjentów. Były duże i ciężkie. Ich temperatura wewnętrzna dochodziła do 300°C. Koszt stymulatora atomowego był znaczny i wynosił ok. 6-7 tys. dolarów.

W latach 60. XX wieku warszawska Klinika wiodła prym w nowoczesnej kardiologii. Założycielem i pierwszym szefem Kliniki był prof. Zdzisław Askanas (kierownik w latach 1953-1974), prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego i pierwszy konsultant krajowy w dziedzinie kardiologii w Polsce.

Na przełomie 1965 i 1966 roku w Klinice wszczepiono pierwszy rozrusznik serca. Wcześniej w Polsce taki zabieg przeprowadzono tylko w Gdańsku w 1963 roku, a pierwszym na świecie operatorem zabiegu implantacji był szwedzki kardiochirurg dr Ake Senninga ze sztokholmskiego szpitala akademickiego – Instytutu Karolinska.

W latach 1965-66 w IV Klinice Chorób Wewnętrznych wszczepiono pięć pierwszych stymulatorów. Ówczesny zespół stanowili: dr Tadeusz Kraska, dr Zygmunt Sadowski, dr Mariusz Stopczyk, dr Zdzisław Askanas, dr Stefan Rywik, dr Marian Pieniak oraz dr Jacek Ryszard Żochowski i dr Antoni Radecki, którzy dołączyli do tego zespołu.

W 1967 roku zorganizowano tu pierwszą w Polsce Poradnię Kontroli Stymulatorów Serca, „Bank Stymulatorów Serca” i pierwszą w Polsce Salę „R” (sala wyposażona w monitory z małymi ekranami do monitorowania pracy serca).

W drugiej połowie lat 80. Klinika przeniosła się do nowej siedziby, bloku Centralnego Szpitala Klinicznego Akademii Medycznej przy ul. Banacha, i kontynuowała działania realizowane od początku swojego funkcjonowania.

– Nieustannie utrzymujemy światowy poziom. Zespół z licznymi certyfikatami polskimi i europejskimi bierze udział w międzynarodowych projektach i badaniach klinicznych. Wykonujemy jedne z najtrudniejszych zabiegów, wszczepiamy najnowocześniejsze urządzenia i monitorujemy pacjentów dzięki telemedycynie – podkreśla dr hab. n. med. Marcin Grabowski, adiunkt I Katedry i Kliniki Kardiologii WUM.

Dziś kierownikiem Kliniki Kardiologii jest prof. dr hab. med. Grzegorz Opolski, który przez kilkanaście lat był także konsultantem krajowym w dziedzinie kardiologii. Obecnie w Klinice w ciągu roku wykonuje się około 600 zabiegów związanych ze stymulacją serca (pierwszorazowe implantacje i wymiany stymulatorów).

– Wszczepienia stymulatorów i defibrylatorów są stałą aktywnością dzisiejszej Kliniki. Jesteśmy jednym z kilku zespołów, którym mam przyjemność kierować, wykonującym wszystkie tego typu zabiegi – dodaje dr hab. Marcin Grabowski.

Z biegiem lat, dzięki niezwykłemu rozwojowi medycyny, stymulatory i kardiowertery-defibrylatory serca znacząco zmniejszyły swoje rozmiary. Urządzenia są obecnie dużo mniejsze, lżejsze i bezpieczniejsze dla pacjentów, a co za tym idzie, proces ich wszczepiania stał się mniej skomplikowany i nie wymaga otwierania klatki piersiowej.

Dziś zabiegi wykonuje się wewnątrznaczyniowo, a stymulatory funkcjonują po kilkanaście lat. Ponadto urządzenia posiadają zaawansowane funkcje, można programować częstotliwości i sposoby oceniające aktywność pacjenta, szereg funkcji diagnostycznych pozwala rozpoznać niepokojące stany, np. arytmię.

Dawniej stymulatory źle reagowały w obrębie pola magnetycznego, które mogło powodować wyłączenie się urządzenia. Obecne modele pozwalają nawet na przeprowadzenie badań rezonansem magnetycznym. Dzisiejsze urządzenia w zasadzie się nie psują, czasami dochodzi jedynie do uszkodzeń w obrębie elektrod. Dla zapewnienia bezpieczeństwa pacjentowi stosuje się dodatkowo urządzenie telemonitorujące, które pozwala na wczesną interwencję w stanach krytycznych.

– Jednym z problemów opieki w zakresie telemonitoringu jest to, że usługa nie jest procedurą refundowaną w Polsce i nie posiada ostatecznych regulacji prawnych. Mimo to, Klinika korzysta z telemonitoringu kosztem środków szpitalnych, bo jest to nowoczesne, wygodne i efektywne podejście do opieki nad pacjentem, do jakiej dążymy – przekonuje dr hab. Grabowski.

Kiedyś stymulatory wszczepiano tylko u pacjentów, którzy nie mogli bez nich przeżyć. Dziś coraz częściej wykonuje się zabiegi w celu poprawy komfortu życia. Pacjentów wymagających elektrostymulacji jest coraz więcej, a wskazania do wszczepień są coraz szersze. Zabiegi wykonuje się już u pacjentów z dużym prawdopodobieństwem wystąpienia zaburzeń w najbliższym czasie.

Jednym z najnowszych urządzeń wszczepianych pacjentom w Klinice są rejestratory pracy serca, zwane rejestratorami omdleń. Nie są to urządzenia leczące, a jedynie diagnostyczne. Mają pomóc ustalić, dlaczego pacjent miewa np. nagłe, powtarzające się omdlenia. Tradycyjne metody, jak np. holter, nie rejestrują ich. Standardowe metody diagnostyczne nie wystarczają, aby wskazać przyczynę omdleń.

– Mieliśmy pacjenta, u którego lekarze, rodzina i znajomi podejrzewali padaczkę. Inne objawy świadczyły natomiast o problemach z sercem. Wszczepiliśmy mu rejestrator zdarzeń. Po dwóch miesiącach u pacjenta wystąpiło ponowna utrata przytomności. Okazało się, że serce zatrzymało się u niego na 15 sekund! Wszczepiony rejestrator natychmiast zarejestrował zdarzenie, umożliwił diagnozę omdleń i w związku z tym rozwiązał problem chorego – wspomina dr hab. Grabowski.


Więcej o kardiologii i kardiochirurgii, a także chorobach serca piszemy tutaj.