19 kwietnia 2024

Prof. Rydzewska: Jest lepiej, ale daleko nam do światowej czołówki

Z prof. Grażyną Rydzewską, prezes Polskiego Towarzystwa Gastroenterologii, rozmawia Lucyna Krysiak.

Foto: arch. własne

Z jakimi wyzwaniami mierzy się obecnie polska gastroenterologia?

Oczekiwania wobec gastroenterologii są nieadekwatne do możliwości. Przykładowo, w przypadku nieswoistych chorób zapalnych jelit (choroba Leśniowskiego-Crohna, wrzodziejące zapalenie jelita grubego – przyp. red.) dostępność do leczenia zgodnego ze światowymi standardami kuleje od lat.

Wprawdzie choroby te zalicza się do niszowych, bo zachorowalność sięga 100 tys. pacjentów, a więc mówimy o grupie stosunkowo wąskiej, jednak dotyczą one osób młodych, wchodzących w życie i dzieci, a przebieg tych chorób jest dramatyczny. Postępem jest wprowadzenie na listę refundacyjną dwóch nowych leków, ale to nie wystarcza. Polskie Towarzystwo Gastroenterologii wraz z sejmową Komisją Praw Pacjenta i organizacją Eksperci dla Zdrowia opracowało model koordynowanej opieki nad pacjentami z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit, ale nie jest w stanie go przeforsować. Nikt nie powiedział nie, ale też nikt nie podjął decyzji, by go wprowadzić.

Jak wyglądałaby taka skoordynowana opieka?

Obecnie chorzy z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit w sytuacji zaostrzeń, a są to bardzo poważne stany, trafiają do przypadkowych oddziałów szpitalnych, SOR-ów, poradni, gdzie nie bardzo wiadomo, co z nimi zrobić. Nasz model zakłada utworzenie 20-30 ośrodków w Polsce, które gwarantowałyby pacjentom odpowiednią diagnostykę, dostęp do badań klinicznych, wielospecjalistyczną opiekę – lekarzy, pielęgniarek, chirurga, dietetyka, psychologa.

Towarzystwo określiło nawet wskaźniki kontrolowania i monitorowania takiej opieki, potrzeba tylko decyzji i pieniędzy na uruchomienie tego modelu. Z prowadzonego przez PTG-E rejestru takich chorych wynika, że 75 proc. z nich w momencie wpisania na listę ma mniej niż 35 lat, a jedna czwarta to są dzieci. Chodzi więc także o to, aby ci chorzy, wchodząc w dorosłość, nie zagubili się gdzieś po drodze w zawiłościach systemu.

Równie trudnym tematem są choroby wątroby i trzustki.

Specjalizujący się w tej dziedzinie prof. Marek Hartleb, wiceprezes PTG-E, wraz z zespołem przygotował projekt opieki nad pacjentem z marskością wątroby skierowany głównie do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, aby wiedzieli, jak się takimi chorymi opiekować, a także rekomendacje, jak postępować w niealkoholowym stłuszczeniu wątroby. Schorzenie to stało się cywilizacyjną plagą.

Wiedza na ten temat jest mała zarówno wśród lekarzy, jak i pacjentów, którzy muszą wiedzieć, że otyłość, nadwaga, zespół metaboliczny to czynniki ryzyka stłuszczenia wątroby, które prowadzi do niewydolności tego narządu. Jeśli chodzi o trzustkę, to w leczeniu zarówno ostrego, jak i przewlekłego zapalenia tego narządu nie ma przełomu, ale dzięki postępom w metodach diagnostycznych jesteśmy w stanie wiele zmian wykryć wcześniej. Ogromną rolę spełnia endosonografia, która pozwala na diagnostykę guzów torbielowatych prowadzących wprost do raka trzustki. Natomiast wczesna diagnostyka raka trzustki jest wprawdzie niesłychanie ważna, ale na razie, niestety, w niewielkim stopniu zmienia niepomyślne rokowanie.

Powszechne stały się zakażenia bakterią Helicobacter pylori. Jaka jest skala problemu?

W przeszłości zakażenie dotyczyło 80 proc. Polaków. Obecnie, dzięki skutecznej eradykacji, jest znacznie mniej tych infekcji, ale też coraz trudniej poddają się leczeniu, ponieważ bakteria stała się oporna na wiele antybiotyków. Na przykład kiedyś wystarczył schemat: klarytromycyna, metronidazol, amoksycylina, dziś on nie wystarcza. Obecnie eradykacja odbywa się schematem 4-lekowym z bizmutem i tetracykliną.

Trzeba pamiętać, że infekcja Helicobacter pylori to poważny czynnik ryzyka raka żołądka. Bakteria ta została uznana przez WHO jako karcinogen I grupy. W wytycznych, zarówno polskich, jak i europejskich, jest wyraźnie powiedziane, że każdy pacjent zakażony tą bakterią powinien być leczony. Leczenie infekcji Helicobacter pylori zdecydowanie zmieniło „krajobraz gastroenterologii.” Jest mniej zakażeń, mniej leczenia klasycznej choroby wrzodowej żołądka i dwunastnicy, za to narastają uszkodzenia polekowe, po niesteroidowych lekach przeciwzapalnych.

Jest jeszcze choroba refluksowa i zespół jelita nadwrażliwego.

Ta pierwsza to dolegliwość, na którą cierpi kilkanaście procent społeczeństwa i wciąż stanowi problem, jeśli chodzi o prawidłowe leczenie. PTG-E wraz z Towarzystwem Medycyny Rodzinnej wydało rekomendacje dotyczące postępowania w chorobie refluksowej, licząc, że to pomoże poprawić sytuację. Problemem jest także leczenie zespołu jelita nadwrażliwego.

Również w tej chorobie PTG-E opracowało rekomendacje dotyczące diagnostyki i postępowania. Dotychczas terapia tego zespołu polegała wyłącznie na leczeniu objawowym, teraz uczymy się także możliwości leczenia przyczynowego. Duży nacisk kładzie się obecnie na rolę mikrobiomu, gdyż u 40-60 proc. chorych wykryto zaburzenia składu flory bakteryjnej jelita cienkiego. To nowe i obiecujące podejście do tej choroby.

Jaki wpływ na stan układu pokarmowego ma żywienie?

Kluczowy. Obecnie kładzie się ogromny nacisk na żywienie naturalne. Zalewają nas produkty przetworzone, nafaszerowane polepszaczami smaku, konserwantami, barwnikami, składnikami przedłużającymi przydatność do spożycia, a jest coraz więcej dowodów na to, że wzrastająca liczba chorób układu pokarmowego o podłożu autoimmunologicznym, czyli nieswoiste zapalenia jelit, wątroby, trzustki, właśnie z tym się wiąże.

Jaka jest dostępność do badań endoskopowych i leczenia?

Niezadowalająca. W Polsce, paradoksalnie, szybciej można uzyskać badanie rezonansem magnetycznym i tomografem komputerowym niż badanie endoskopowe, które jest podstawą w diagnostyce chorób układu pokarmowego i należy je traktować jako pierwszy etap na tej drodze. Endoskopia jest tańsza niż RM i TK, ale kontrakty na usługi ambulatoryjne w tym zakresie są niskie, dlatego kolejki są długie i pacjenci wielokrotnie muszą się kłaść do szpitala, aby zrobić diagnostykę.

Tak naprawdę zarówno gastroskopia, jak i kolonoskopia powinny być wykonywane „od ręki”, ponieważ jest to ważny element walki z rakiem, w tym jelita grubego, który dominuje wśród nowotworów. Prof. Jarosław Reguła, konsultant krajowy w dziedzinie gastroenterologii i wiceprezes PTG-E, współtwórca programu Ministerstwa Zdrowia dotyczącego profilaktyki walki z rakiem jelita grubego, także dostrzega, że słabym punktem naszej ochrony zdrowia jest dostępność do rutynowych badań endoskopowych. Podobnie jest z dostępem do enteroskopii dwubalonowej czy endosonografii, która jest ważnym badaniem w chorobach trzustki.

Co ma świat, czego my nie mamy, jeśli chodzi o gastroenterologię?

Właśnie lepszą dostępność do diagnostyki i nowoczesnego leczenia, ale powoli nadążamy za światem. Poprzez kongresy, sympozja, konferencje mamy kontakt z najnowszymi metodami diagnozowania i leczenia, jednak wciąż daleko nam do światowej czołówki.

Nad czym obecnie pracuje towarzystwo?

Między innymi nad projektem interaktywnej mikroedukacji pacjenta. Na bazie rejestru pacjentów z nieswoistymi chorobami zapalnymi jelit opracowaliśmy pięciominutowe wykłady, które będą na żądanie przesyłane pacjentom na smartfony. To edukacja celowana. Jeśli pacjent i tak szuka informacji u „doktora Google”, lepiej byłoby, aby informacje na tematy, które go interesują, otrzymał od specjalistów.

* * *

W Polsce mamy około 1000 gastroenterologów, ale zapotrzebowanie na pomoc lekarzy tej specjalności jest większe. Skupieni są oni w dużych miastach, w małych to specjalność deficytowa.