19 marca 2024

POChP zajmuje czwarte miejsce wśród najczęstszych przyczyn zgonów

Według Światowej Organizacji Zdrowia przewlekła obturacyjna choroba płuc (POChP) zajmuje czwarte miejsce wśród najczęstszych przyczyn zgonów na świecie.

Foto: pixabay.com

Chociaż POChP w dużej mierze można zapobiec, nadal wiedza na jej temat jest w Polsce na tyle niska, że pacjenci często zgłaszają się do specjalisty już w zaawansowanym stadium choroby.

Przewlekła obturacyjna choroba płuc to schorzenie układu oddechowego, polegające na występowaniu utrwalonego zwężenia oskrzeli, które powoduje ograniczenie przepływu powietrza przez drogi oddechowe. Objawia się to trudnościami w oddychaniu, czyli dusznością. POChP wywiera także niekorzystny wpływ na inne narządy i układy organizmu. Towarzyszą jej m.in. zanik mięśni szkieletowych, niedożywienie (kacheksja), choroby serca, osteoporoza czy niedokrwistość.

– Nie ma jednego, charakterystycznego dla POChP objawu. Duszność, zadyszka, świszczący oddech, osłabienie czy obniżenie masy ciała mogą kojarzyć się pacjentom z naturalnym procesem starzenia, w związku z czym często są przez nich ignorowane – mówi prof. dr hab. Adam Antczak, kierownik Kliniki Pulmonologii Ogólnej i Onkologicznej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

– Zdarza się również, że to schorzenie mylone jest z innymi dolegliwościami, np. astmą czy zapaleniem oskrzeli. Utrudnia to proces diagnostyczny i opóźnia wdrożenie leczenia, którego zastosowanie jest niezwykle istotne. Z tego powodu bardzo ważna jest świadomość choroby oraz wiedza na temat czynników ryzyka. Za głównego winowajcę rozwoju POChP uznaje się wieloletnie palenie papierosów – dym tytoniowy jest sprawcą aż 90% zachorowań. Są jednak i takie czynniki, na które nie mamy wpływu, m.in. wiek powyżej 50 lat, płeć – mężczyźni chorują dwa razy częściej niż kobiety, predyspozycje genetyczne czy zanieczyszczenie środowiska – dodaje prof. Adam Antczak.

Szacunki mówią aż o 2 mln Polaków chorujących na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, jednak jedynie 25% z nich wie o swoim schorzeniu. Tymczasem już proste i szybkie badanie spirometryczne może określić, czy z płucami dzieje się coś niepokojącego i konieczna jest dalsza diagnostyka.

– Chociaż nie potrafimy jeszcze wyleczyć POChP, umiemy spowolnić postęp choroby i poprawić jakość życia pacjentów. Właściwa terapia zmniejsza objawy obturacji płuc, redukuje częstość i stopień ciężkości zaostrzeń oraz pozytywnie wpływa na ogólny stan zdrowia i tolerancję wysiłku przez chorego – mówi dr hab. Katarzyna Górska z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Pneumonologii i Alergologii Centralnego Szpitala Klinicznego UCK WUM.

– Podstawową grupą preparatów stosowanych przy tym schorzeniu są nowoczesne leki rozszerzające oskrzela – aby jednak przyniosły oczekiwany skutek, muszą być przyjmowane regularnie i zgodnie z zaleceniem lekarza. Często specjalista zaleca choremu stosowanie leków z różnych grup farmakologicznych, o różnym mechanizmie i czasie działania, gdyż takie postępowanie zwiększa skuteczność terapii, zmniejszając też ryzyko wystąpienia działań niepożądanych. Warto jednak pamiętać, że w przypadku POChP liczy się czas – uszkodzone w wyniku choroby płuca i zaburzenia wentylacji są nieodwracalne, dlatego im szybciej zgłosimy się do lekarza, tym nasza jakość życia będzie lepsza – dodaje dr hab. Katarzyna Górska.

Niezwykle istotny w codziennej terapii jest również styl życia chorego. Eksperci podkreślają, że poza bezwzględną koniecznością rezygnacji z palenia tytoniu, konsekwentną i regularną terapią, duże znaczenie ma aktywność fizyczna. – Wysiłek fizyczny w każdej sytuacji przynosi nam pożytek. U chorych na POChP jest szczególnie ważnym elementem leczenia niefarmakologicznego. Nie chodzi o wyczynowe uprawianie sportu. Mam na myśli regularną, umiarkowaną aktywność, nawet w momentach kiedy bardzo się nie chce, brakuje powietrza lub siły. Aktywna postawa pozwala zachować lepszą jakość życia i prawdopodobnie to życie wydłuża – podkreśla prof. Adam Antczak.

Eksperci apelują do osób chorych na POChP o szczególną ostrożność w obecnej sytuacji epidemicznej. Poza bezwzględnym stosowaniem się do podstawowych zasad bezpieczeństwa, tj. zasłaniania ust i nosa, utrzymywanie dystansu społecznego, niezwykle ważna jest kontynuacja terapii oraz stosowanie się do zaleceń lekarskich. – Dla osób, u których występują współistniejące choroby płuc, COVID-19 jest wyjątkowo niebezpieczny, dlatego kluczowe jest zminimalizowanie ryzyka zakażenia oraz stosowanie się do zaleceń lekarza prowadzącego – mówi prof. Adam Antczak.