19 marca 2024

O tajemnicy lekarskiej ciąg dalszy

W poprzednim numerze „Gazety Lekarskiej” ukazał się tekst dra K. Madeja, poświęcony tajemnicy lekarskiej1, który przynajmniej we wstępnej jego części odnosi się do monografii naukowej mojego autorstwa: „Lekarz w procesie karnym jako gwarant tajemnicy lekarskiej”2.

Foto: pixabay.com

Z przywołanego artykułu płyną dwa wnioski:

  • obserwuje się rosnącą ingerencję władzy w sferę tajemnicy lekarskiej;
  • tajemnica lekarska już w zasadzie nie istnieje.

O ile całkowicie zgadzam się z pierwszym z wniosków, to nie mogę zgodzić się z drugim z nich.

Na wstępie wskazać należy, że swoistym stereotypem myślenia o lekarzu w procesie karnym jest niemalże intuicyjne łączenie funkcji gwaranta wyłącznie z rolą oskarżonego. Lekarz może zaś uczestniczyć we wspomnianym procesie również jako pokrzywdzony (a co za tym idzie – oskarżyciel posiłkowy/prywatny), świadek, biegły czy lekarz sądowy.

We wszystkich tych konfiguracjach obowiązek zachowania tajemnicy lekarskiej, wynikający z art. 40 UZL, rzeczywiście stawia nas w roli gwaranta. Niemniej, w płaszczyźnie procesowej wiąże się to z przyznaniem szeregu uprawnień, z których lekarz może (i powinien) korzystać. Do najważniejszych należą:

  • prawo do odmowy złożenia zeznań (w zakresie informacji objętych tajemnicą lekarską), do czasu wydania przez sąd postanowienia o zwolnieniu lekarza występującego w roli świadka z tajemnicy (art. 180 § 2 KPK) bądź zaistnienia innej podstawy wyłączającej obowiązek jej zachowania;
  • prawo do złożenia zażalenia na ww. postanowienie;
  • niemożność zastosowania wobec lekarza, który odmówi złożenia zeznań w oparciu o powyższe przepisy, kar porządkowych przewidzianych w KPK;
  • prawo do ujawniania wszelkich okoliczności objętych tajemnicą, w celu odparcia zarzutów kierowanych pod adresem oskarżonego lekarza (prawo do obrony każdorazowo uchyla obowiązek zachowania tajemnicy lekarskiej).

Odnosząc się do innych procedur, wskazać należy, że lekarz uczestniczący w postępowaniu cywilnym ma prawo odmówić odpowiedzi na zadawane mu pytania, jeśli odpowiedź wiązałaby się z naruszeniem tajemnicy lekarskiej (art. 261 § 2 KPC). To samo dotyczy postępowania administracyjnego (art. 83 § 2 KPA). W sprawach o wykroczenia możliwość zwolnienia lekarza z tajemnicy została zaś ex lege wyłączona (art. 41 § 4 KPW).

Warto też podkreślić, że tajemnica chroni „sekrety” pacjenta nie tylko przed organami władzy, ale również przed osobami postronnymi (np. znajomymi pacjenta). Swoistym paradygmatem lekarskiej profesji pozostaje więc zachowanie wszystkich informacji uzyskanych od pacjenta w tajemnicy, chyba że owa zasada zostanie przełamana przez konkretny przepis prawa.

Nie można więc podzielić tezy, iż „tajemnica lekarska już w zasadzie nie istnieje”. Przyjęcie takiego założenia byłoby równoznaczne ze stwierdzeniem, że obowiązek jej ochrony również przestał istnieć (tak w relacji z władzą, jak i osobami postronnymi). Odrzucenie ww. paradygmatu prowadziłoby zaś do groźnej konstatacji, iż informacje przekazywane w gabinecie lekarskim mogą być swobodnie rozpowszechniane.

Bezsprzecznym pozostaje natomiast, iż wprowadzane na przestrzeni ostatnich lat zmiany przepisów prowadzą do coraz większej ingerencji w sferę tajemnic prawnie chronionych, w tym tajemnicy lekarskiej, co należy ocenić jednoznacznie negatywnie. Przykładem są szeroko krytykowane uprawnienia przyznane osobom bliskim zmarłego pacjenta. W tym kontekście warto przypomnieć, że w razie uzasadnionych wątpliwości, czy osoba występująca o ujawnienie tajemnicy jest osobą bliską zmarłego pacjenta, również lekarz może wystąpić do sądu z wnioskiem o weryfikację dopuszczalności takiego zwolnienia (art. 14 ust. 6 UPP).

Chociaż jako lekarze nie mamy bezpośredniego wpływu na działania władzy i wprowadzane zmiany legislacyjne, to nadal odpowiadamy za ochronę powierzonych nam informacji ad casum i posiadamy ku temu omówione powyżej narzędzia. Lekarz, który z nich korzysta, nie może być pociągnięty do jakiejkolwiek odpowiedzialności (np. pod zarzutem utrudniania postępowania).

Marcin Burdzik, lekarz i prawnik; Centrum Psychiatrii im. dr. K. Czumy w Katowicach, Zespół Prawa Karnego Procesowego w Instytucie Nauk Prawnych Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach

Przypisy:

  1. „Tajemnica dr. Poliszynela”, „GL” 07-8/21, s. 8-9
  2. Warszawa 2021, Wolters Kluwer
  3. Zob.: M. Burdzik, A. Nowak, Chowaniec Cz., „Tajemnica lekarska w świetle nowelizacji z kodeksu postępowania karnego z 10.06.2016 r.”, Państwo i Prawo 9/19, s. 128-145.

Skróty: UZL – ustawa z 5.12.1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty (Dz.U. z 2021 r. poz. 790); KPK – ustawa z 6.6.1997 r. – Kodeks postępowania karnego (Dz.U. z 2021 r. poz. 534); KPC – ustawa z 17.11.1964 r. – Kodeks postępowania cywilnego (Dz.U. z 2020 r. poz. 1575); KPA – ustawa z 14.6.1960 r. – Kodeks postępowania administracyjnego (Dz.U. z 2021 r. poz. 735); KPW – ustawa z 24.8.2001 r. – Kodeks postępowania w sprawach o wykroczenia (Dz.U. z 2021 r. poz. 457); UPP – ustawa z 6.11.2008 r. o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta (Dz.U. z 2020 r. poz. 849).

Komentarz

Bardzo dziękuję za… życzliwą reakcję na mój felieton pt. „Tajemnica dr. Poliszynela”. Chciałem napisać „polemikę”, lecz sądzę, że aby polemika miała miejsce, niezbędna jest wspólna płaszczyzna sporu. Tymczasem odnoszę wrażenie, że tok myślenia jurysty i felietonisty przebiegają odrębnymi ścieżkami.

Jurysta stoi na stanowisku, że jakieś zjawisko istnieje, ponieważ jest opisane w normie prawnej. Felietonista natomiast może pozwolić sobie na dezynwolturę i poddawanie w wątpliwość istnienia i faktów, i idei, pomimo tego, że są opisane w prawie. Tajemnicę lekarską, bo o niej rozprawiamy, wolałbym nazywać tajemnicą pacjenta, a lekarza tylko depozytariuszem tej tajemnicy.

Tyle tylko, że tych depozytariuszy gwałtownie przybywa, a ponieważ nie są oni lekarzami (urzędnicy, informatycy, dyski twarde serwerów bazodanowych), więc tajemnica lekarska nie może być gwarantowana przez lekarzy. Środowisko lekarskie jest w najwyższym stopniu zaniepokojone rozwojem wypadków w tzw. „przetwarzaniu danych” medycznych. Ale cóż – jeśli społeczeństwo tego sobie życzy… Tyle już ugruntowanych wielowiekową tradycją porządków etycznych upadło.

Odniosę się tylko do sformułowania: „wprowadzane na przestrzeni ostatnich lat zmiany przepisów prowadzą do coraz większej ingerencji w sferę tajemnicy lekarskiej, co należy ocenić jednoznacznie negatywnie”. Zabieram głos jako działacz samorządu, organizacji, która ma zapisaną w prawie kompetencję wpływania na kształt prawa medycznego. Ograniczenie się do jednoznacznie negatywnej oceny jest zaledwie jedną z twarzy kryzysu w medycznej legislaturze.

Pozdrawiam,

Krzysztof Madej