20 kwietnia 2024

Dr Jerzy Friediger: Szpitale publiczne nie bilansują się

Wyceny świadczeń medycznych nie odzwierciedlają rzeczywistych kosztów ponoszonych przez szpitale – mówi dr Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego SP ZOZ w Krakowie, członek Prezydium NRL.

Jerzy Friediger. Foto: Mariusz Tomczak/Gazeta Lekarska

– Szpitale publiczne nie bilansują się, bo od wielu lat mamy do czynienia z tzw. subsydiowaniem skrośnym. W ten sposób fachowo określa się sytuację, która w praktyce oznacza, że na wykonywaniu niektórych zabiegów szpital może zarobić, a na innych tylko traci. To absurdalna sytuacja, która nie powinna mieć miejsca.

Komitet protestacyjno-strajkowy domaga się m.in. wzrostu wyceny świadczeń medycznych i ryczałtów dla Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. To postulaty zdecydowanie słuszne, o czym wszyscy wiedzą, bo obecne wyceny w żaden sposób nie odzwierciedlają rzeczywistych kosztów.

Wycena „dobokaretki”, czyli pozostającej w gotowości karetki Ratownictwa Medycznego i utrzymywanie w gotowości szpitalnego oddziału ratunkowego wynosi niemal tyle samo – ok. 4,5 tys. zł. Wycena świadczeń w szpitalach przyjmujących wyłącznie pacjentów w ramach przypadków planowych jest identyczna co wycena świadczeń w tzw. szpitalach ostrych. Te ostatnie przyjmują przez całą dobę, w związku z czym są zobowiązane do utrzymywania w gotowości m.in. bloku operacyjnego, zespołu anestezjologicznego czy SOR-u, co wiąże się z dodatkowymi kosztami.

Od dawna oderwane od rzeczywistości są nakłady ponoszone w związku z utrzymywaniem w gotowości oddziałów chorób zakaźnych, co doprowadziło do tego, że w minionych latach po prostu je zamykano. Powód był zawsze ten sam: nie przynosiły szpitalowi zysku. W Krakowie ostały się tylko dwa takie oddziały.

Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku oddziałów pediatrycznych. Poza sezonem, gdy mniej dzieci choruje, trzeba ponosić koszty związane z utrzymywaniem załogi i infrastruktury, a NFZ płaci tylko za hospitalizacje. Ponieważ hospitalizacji w okresie „pozasezonowym” jest niewiele oddziały te nie są w stanie „zarobić” na swoje utrzymanie i z oczywistych względów stają się deficytowe. Dlatego wiele oddziałów pediatrycznych również zostało zamkniętych.

W granicach rzeczywistych kosztów są wycenione świadczenia m.in. w zakresie ortopedii i kardiologii, choć i one nie uwzględniają niedawnego podniesienia wynagrodzeń minimalnych.

Notował: Mariusz Tomczak