25 kwietnia 2024

Kompleksowo i zgodnie ze standardami. Wywiad z prezesem PTO

Największym wyzwaniem jest zorganizowanie kompleksowej opieki onkologicznej spełniającej europejskie standardy. Z dr. hab. Adamem Maciejczykiem, prezesem Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, rozmawia Lucyna Krysiak.

Dr hab. Adam Maciejczyk. Foto: Mariusz Tomczak/Gazeta Lekarska

Do niedawna na pytanie o stan polskiej onkologii odpowiadano, że powoli, ale się poprawia. Jak jest obecnie?

Sytuacja polskiej onkologii jest bardzo zróżnicowana. Z jednej strony obserwujemy dynamiczny rozwój ośrodków onkologicznych, zwiększenie dostępu do nowych technologii lekowych i nielekowych, wzrost liczby realizowanych badań klinicznych.

Z drugiej – borykamy się ze znacznymi opóźnieniami w zakresie poprawy wyceny świadczeń onkologicznych, z trudnościami w procesie koordynacji opieki onkologicznej, niedoborami w koszykach świadczeń gwarantowanych. Są to wieloletnie zaniedbania, których nie udało się jeszcze rozwiązać.

W jakim stopniu COVID-19 zmienił onkologię?

W początkowej fazie pandemii zmagaliśmy się z ryzykiem zakażenia personelu medycznego i koniecznością przeorganizowania pracy w szpitalach. Następstwami tych utrudnień był spadek liczby osób zgłaszających się na badania profilaktyczne, diagnostyczne, a w efekcie również na leczenie. Ale już pod koniec trzeciej fali pandemii odnotowaliśmy znaczny wzrost liczby pacjentów onkologicznych zgłaszających się do naszych ośrodków i nie wynikało to ze zwiększonej zachorowalności na nowotwory, lecz z kumulacji zgłoszeń wcześniej wstrzymanych wizyt.

Był to efekt przezwyciężenia lęku przed zakażeniem – pacjenci zrozumieli, że dużo większym problemem jest pozostawienie choroby nowotworowej bez leczenia niż ryzyko zakażenia się koronawirusem. Trudno w tym krótkim okresie obserwacji dokładnie określić, w jaki sposób pandemia wpłynie na przeżywalność chorych na raka, widzimy jednak niepokojącą tendencję wzrostową liczby pacjentów z zaawansowaną (głównie IV stopień) postacią raka płuca. Dlatego też musimy zrobić wszystko, aby szczególnie chronić tę grupę chorych.

Onkologia dzieli się na wiele specjalności. W które z nich koronawirus uderzył z największą siłą?

Przede wszystkim ucierpiały specjalizacje zabiegowe. W realiach pandemii znacznie trudniej zorganizować zabiegi operacyjne, nawet w warunkach ambulatoryjnych, niż przeprowadzić np. napromienianie czy leczenie systemowe. Należy jednak podkreślić, że podstawą onkologii jest leczenie skojarzone. W trakcie pandemii najlepiej poradziły więc sobie szpitale onkologiczne wyspecjalizowane w skoordynowanej diagnostyce i leczeniu onkologicznym. Świadczą o tym wyniki szczegółowych analiz danych z pilotażu KSO.

Z naszych obserwacji wynika również, że konieczne jest usprawnienie koordynacji procesu diagnostyki pacjentów z podejrzeniem raka płuca. Znaczna ich część diagnozowana jest w szpitalach pulmonologicznych, które zbyt pochopnie zamieniane są na szpitale covidowe. To błąd. Powinny one skupiać się przede wszystkim na szybkiej diagnostyce raka płuca, leczeniu przewlekłej obturacyjnej choroby płuc i innych schorzeń układu oddechowego, w tym na opiece nad pacjentami z powikłaniami po zakażeniu koronawirusem.

Co ucierpiało najbardziej – wczesna diagnostyka, dostępność do zabiegów operacyjnych czy nowoczesnych terapii?

Na początku pandemii, w wyniku wprowadzenia szeregu wewnętrznych zmian organizacyjnych, dostęp do diagnostyki zabiegowej i leczenia operacyjnego był utrudniony. Wprawdzie działania przeciwepidemiczne zminimalizowały ryzyko zakażenia, ale wydłużyły czas realizacji wszystkich procedur, czego następstwem jest znaczny wzrost kosztów ponoszonych przez szpitale. Dotyczy to nie tylko kosztów dodatkowych środków ochrony indywidualnej, ale także kosztów osobowych. Dzięki szczepieniom, powoli, z zachowaniem procedur minimalizacji ryzyka zakażenia, wracamy do pełnej aktywności. Sporo jest jednak do nadrobienia, gdyż wydłużyły się kolejki oczekujących na leczenie.

PTO od co najmniej kilku lat widzi potrzebę zmian w organizacji polskiego systemu opieki onkologicznej…

Chorzy na nowotwory potrzebują lepiej zorganizowanej opieki onkologicznej. Taką szansą jest dla nich wdrożenie Krajowej Sieci Onkologicznej. W ramach sieci zaplanowano szereg bardzo konkretnych zmian, które w znacznej mierze dotyczą poprawy komunikacji z pacjentem, ale skupiają się również na standaryzacji diagnostyki i leczenia onkologicznego. Najważniejszą zmianą ma być jednak stałe monitorowanie jakości realizacji wszystkich wdrażanych procedur.

KSO jest ambitnym projektem, nie odbiega w swoich standardach od funkcjonujących już rozwiązań w Europie – mamy więc szansę zapewnić naszym chorym dostęp do systemu opieki onkologicznej opartej na najlepszych wzorcach europejskich. Na podstawie wyników pilotażu KSO, który przeprowadzono m.in. na Dolnym Śląsku, możemy stwierdzić, że to dobry kierunek zmian.

Chodzi o nadanie onkologii priorytetowego miejsca w systemie ochrony zdrowia czy o coś więcej?

O nadaniu onkologii priorytetowego miejsca w systemie słyszy się od lat. Teraz mamy szansę stworzyć system opieki onkologicznej, który nie tylko zapewni jej odpowiednio wysoki standard, ale właściwy sposób monitorowania podejmowanych działań. Bez spójności obu tych mechanizmów nie poprawimy efektów leczenia.

Czy są różnice w standardach opieki pomiędzy dużymi centrami leczenia nowotworów i małymi, prowincjonalnymi ośrodkami?

Różnice są znaczące, ale głównie wynikają z dbałości o realizację świadczeń medycznych na odpowiednim poziomie jakościowym. Niestety zdarza się, że duże szpitale, które, być może z uwagi na swą „niepodważalną” pozycję, nie chcą wdrażać mechanizmu oceny standaryzacji procedur. A małe szpitale często podejmują się samodzielnego decydowania o zastosowaniu danej terapii onkologicznej, mimo że nie mają w swoich strukturach wszystkich świadczeń z zakresu onkologii. Największym jednak problemem jest nieinformowanie pacjentów o tym, że dany szpital nie realizuje świadczeń, które powinny być im zaproponowane.

Czy w poprawie jakości świadczeń onkologicznych mogą pomóc różnego rodzaju certyfikaty?

Na pewno tak, czego przykładem jest Dolnośląskie Centrum Onkologii, którym kieruję. DCO od tego roku legitymuje się tytułem Comprehensive Cancer Center (Kompleksowego Szpitala Onkologicznego) uzyskanym w ramach europejskiej certyfikacji IPAAC, czyli Innowacyjne Partnerstwo dla Działań w Zwalczaniu Raka (Innovative Partnership for Action Against Cancer). IPAAC to inicjatywa europejskiej Sieci Kompleksowej Opieki Onkologicznej, której podstawowym celem jest rozpowszechnianie innowacyjnego podejścia do diagnozowania i leczenia nowotworów.

Nasz ośrodek jako pierwszy w Polsce podjął trzy lata temu starania o przyznanie tego certyfikatu. Przez ten czas szpital pracował nad doskonaleniem procedur i podniesieniem jakości leczenia pacjentów zgodnie z najlepszymi, europejskimi standardami. Równocześnie realizował pilotaż Krajowej Sieci Onkologicznej, którego założenia były zbieżne z projektem IPAAC.

W przeszłości były podejmowane różne próby ratowania onkologii. Niestety, często nietrafione. Czy teraz nie będzie podobnie?

Dotychczasowe działania nie zawsze kończyły się fiaskiem, np. Narodowy Program Zwalczania Chorób Nowotworowych (NPZCHN) przyczynił się do unowocześnienia wyposażenia zakładów radioterapii w całej Polsce, zapewnił dostęp do diagnostyki genetycznej, kolonoskopii profilaktycznej itd. Był dużym sukcesem, ale za mało się o tym mówiło. Obecnie Narodowa Strategia Onkologiczna (NSO) przejęła działalność realizowaną dotąd przez NPZCHN i poszerzyła jej zakres m.in. o profilaktykę i edukację onkologiczną. Poprawa sytuacji onkologii zależy jednak od wielu czynników.

W tej chwili największym wyzwaniem jest zorganizowanie kompleksowej opieki onkologicznej spełniającej europejskie standardy. Wprowadzenie Krajowej Sieci Onkologicznej może, w stosunkowo krótkim czasie, pozwolić na osiągnięcie tego celu. Kraje skandynawskie i Holandia, gdzie jest najlepsza dostępność do świadczeń oraz skuteczność leczenia nowotworów, postawiły właśnie na dobrze zorganizowaną opiekę onkologiczną, ale też przeznacza się tam wielokrotnie większe środki na onkologię niż w Polsce.

Czy mamy wystarczającą liczbę onkologów, aby realizować te ambitne cele, i czy lekarze chętnie specjalizują się w tej dziedzinie?

Niestety, nie mamy w Polsce wystarczającej liczby specjalistów z zakresu onkologii i dotyczy to nie tylko lekarzy onkologów, ale pielęgniarek, fizyków, techników, psychologów, patomorfologów itd. Liczba wolnych miejsc rezydenckich jest 3-4-krotnie wyższa niż chętnych do specjalizowania się w tej dziedzinie. Praca z chorymi onkologicznie wymaga dużego zaangażowania, może stanowić duże obciążenie psychiczne i pewnie dlatego rzadziej wybierana jest przez młodych lekarzy.

O tym, jak głęboki kryzys kadrowy przechodzi onkologia, świadczy fakt, że znalazła się ona na ministerialnej liście specjalizacji priorytetowych. Pamiętajmy jednak, że nie będziemy w stanie zachęcić młodych lekarzy do pracy w szpitalach onkologicznych, jeżeli nie stworzymy w nich odpowiednich warunków pracy.