26 kwietnia 2024

Bogusław Dębski: Nie wierzę w sterowanie 600 szpitalami z gmachu MZ

Projekt ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa w ogóle nie dotyka poważnych problemów z ochronie zdrowia – mówi Bogusław Dębski, dyrektor Szpitala Powiatowego w Zambrowie (woj. podlaskie).

Foto: Mariusz Tomczak/Gazeta Lekarska

– Ten projekt w ogóle nie dotyka poważnych problemów z ochronie zdrowia, takich jak np. niedobory kadr medycznych. Dramatycznie brakuje lekarzy, zwłaszcza niektórych specjalności, co niekorzystnie odbija się na funkcjonowaniu każdego szpitala w Polsce.

Brakuje też m.in. pielęgniarek i diagnostów laboratoryjnych. W Ministerstwie Zdrowia chyba wciąż nie dokonano analizy, dlaczego kiedyś praca w szpitalu była dla lekarza nobilitacją, a teraz tak niewielu szuka w nich stałego zatrudnienia po uzyskaniu specjalizacji.

Planowane przepisy koncentrują się na zadłużeniu, ale nie ma w nich nic o raptownym wzroście cen, z czym zmagamy się od ubiegłego roku. W naszym szpitalu rachunki za energię elektryczną wzrosły ostatnio czterokrotnie. Nieustannie rosną wydatki niezależne od nas, np. związane z przeglądami i naprawami, a skoro nie towarzyszy temu wzrost wycen świadczeń, to trudno oczekiwać, by nie powiększała się strata. O zmianie wycen jednak nic w tym dokumencie nie ma.

Jeśli po wejściu w życie ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa w placówkach pojawią się nadzorcy i zarządcy, nie wniesie to nic dobrego, jeśli nie będą mieli wiedzy o specyfice tego sektora. Obawiam się, że na te stanowiska trafią osoby niezwiązane ze szpitalami, np. ekonomiści albo naukowcy zajmujący się ochroną zdrowia, lecz bez żadnego praktycznego doświadczenia w zarządzaniu szpitalem. Nadzorcy i zarządcy nie będą ponosili odpowiedzialności za swoje działania, a skutki ich decyzji obciążą organ założycielski, co odczytuję jako pośrednie przyznanie się do tego, że „uzdrawianie” może okazać się błędem.

Nie wierzę w sterowanie 600 szpitalami z gmachu ministerstwa przy ul. Miodowej. Obawiam się, że dojdzie do olbrzymiego marnotrawstwa pieniędzy z powodu planowanych wspólnych zakupów sprzętu i materiałów. Pojawi się tendencja do zamawiania na zapas, tak na wszelki wypadek, trochę tak jak głodny próbuje zjeść więcej, niż powinien. Oby tylko nie skończyło się tak, jak z zakupem respiratorów przez resort na początku pandemii. Moim zdaniem najlepiej jest, gdy placówki za własne pieniądze kupują to, co jest im naprawdę potrzebne.

Notował: Mariusz Tomczak