26 kwietnia 2024

Przekształcenie oddziałów specjalistycznych w covidowe było błędem

Wielu lekarzom odebrano możliwość udzielania świadczeń we własnych specjalizacjach – mówi Jacek Górny, specjalista medycyny ratunkowej, lekarz dyżurujący w SOR-ach w Wielospecjalistycznym Szpitalu Miejskim im. Józefa Strusia w Poznaniu i Szpitalu Powiatowym w Nowym Tomyślu, w rozmowie z Mariuszem Tomczakiem.

Dr Jacek Górny. Foto: arch. prywatne

Jak pan ocenia dotychczasowy przebieg walki z pandemią?

Moja ocena organizacji opieki zdrowotnej w Polsce w czasie pandemii jest niejednoznaczna, ale w wielu aspektach negatywna. Niezabezpieczenie potrzeb pacjentów niecovidowych, wynikające z zamknięcia wielu placówek pod pretekstem walki z COVID-19, to duża porażka organizacyjna polskich władz i wielki kłopot ochrony zdrowia. Decyzje o przekształcaniu licznych oddziałów specjalistycznych w covidowe są również błędne.

Dlaczego?

Nie stworzono systemu w taki sposób, by niezależnie od przebiegu pandemii placówki mogły pomagać pacjentom zmagającym się z innymi chorobami niż COVID-19, które przecież nie zniknęły nagle w trakcie pandemii. Wielu lekarzom odebrano możliwość udzielania świadczeń we własnych specjalizacjach. Zajmowali się leczeniem tyko jednej jednostki chorobowej, co nie zawsze wymaga angażowania akurat takich specjalistów.

Jeśli szpital specjalistyczny, w następstwie arbitralnej decyzji wojewody, na rok zamyka największe w województwie oddziały neurochirurgii, kardiochirurgii czy urologii, lekarze z tych oddziałów leczą osoby z COVID-19, a pacjentom z innymi schorzeniami nie daje się alternatywy w postaci opieki innych neurochirurgów, kardiochirurgów czy urologów, to coś jest nie tak.

W walkę z COVID-19 angażowane są także szpitale powiatowe. Wojewoda i Narodowy Fundusz Zdrowia decydują, że w danym powiecie znika możliwość opieki nad pacjentami internistycznymi czy geriatrycznymi i wykonywania świadczeń w wielu specjalizacjach, np. z zakresu ginekologii i położnictwa. Jeśli ktoś wymaga takiej pomocy, trafia do szpitala w innym powiecie, gdzie liczba pacjentów przekracza jego możliwości z powodu wcześniejszego przekształcenia okolicznych szpitali w covidowe. Taka placówka jest ekstremalnie przeciążona, co zmniejsza jej możliwości pomagania pacjentom. To nie jest wina lekarzy.

Z międzynarodowych rankingów wynika, że w Polsce jest więcej zgonów nadmiarowych niż w wielu innych państwach. Z czego to może wynikać?

Nie znam dokładnych statystyk dotyczących zgonów nadmiarowych, bo skupiam się na pracy, której w czasie pandemii jest bardzo dużo, ale z mojej codzienności dyżurowej jasno wynika, że wśród przegrywających z COVID-19 dominują osoby niezaszczepione. Zgony covidowe są powiązane z obecnością chorób współistniejących i z otyłością, ale w trakcie piątej fali – takie są moje obserwacje – nie zawsze z wiekiem, tak jak było wcześniej.

U osób po przyjęciu dwóch dawek do rzadkości należy ciężki przebieg COVID-19. Na ogół pacjenci z ciężkim przebiegiem tej choroby to pacjenci niezaszczepieni. Oczywiście osoba zaszczepiona może zarazić się koronawirusem, ale jeśli do tego dojdzie, przebieg zakażenia jest w najgorszym razie podobny do przeziębienia.

W jakim stanie są osoby trafiające na szpitalne oddziały ratunkowe? Czy po wybuchu epidemii widać jakąś różnicę?

Z perspektywy szpitalnego oddziału ratunkowego obserwuję, że pacjenci mają pogorszony stan zdrowia z uwagi na brak dostępności do lekarza. Na przykład pacjent miał zaplanowany zabieg, ale oddział, w którym miał być on przeprowadzony, został przekształcony w covidowy, więc do zabiegu nie doszło, stan pacjenta pogarszał się aż w końcu musiał trafić na SOR.

Na początku pandemii było inaczej – strach był wszechobecny, a wielu pacjentów nie chciało mieć jakiegokolwiek kontaktu z lekarzem w obawie przed zakażeniem. Teraz takich obaw już nie ma, ale pacjenci często nie wiedzą, gdzie udać się po specjalistyczną pomoc.

Inna sprawa to nadużywanie teleporad. Nie znam wymiaru tego zjawiska i być może w skali kraju to incydentalne sytuacje, ale jako osoba pracująca w SOR widzę, że trafia do nas duża liczba pacjentów z e-skierowaniem, mimo że wcześniej żaden lekarz nie widział ich na oczy. Te skierowania niestety bywają bezzasadne, a kierowani na SOR pacjenci nie powinni tam trafić.

Chorzy często się tłumaczą, że poradnia lekarza rodzinnego i poradnia specjalistyczna były pozamykane, a jeśli są czynne, to jest w nich tylko rejestratorka. Wszystko to dodatkowo niekorzystnie wpływa na funkcjonowanie szpitalnych oddziałów ratunkowych, które są bardzo mocno przeciążone już od wielu lat.