Bezpieczna kotwica czy kamień u szyi?
Po reformie wymiaru sprawiedliwości jakość orzeczeń Sądu Najwyższego w sprawach kasacyjnych w zakresie lekarskiej odpowiedzialności zawodowej znacząco spadła. Niektóre z orzeczeń są wręcz niebezpieczne dla skutecznej działalności sądów lekarskich.
Postępowanie sądowe przed sądami lekarskimi jest dwuinstancyjne. Od orzeczenia okręgowego sądu lekarskiego (OSL) można odwołać się do Naczelnego Sądu Lekarskiego (NSL). Orzeczenie NSL kończące postępowanie jest prawomocne, ale przysługuje od niego kasacja do Sądu Najwyższego (SN). Nie oznacza to, że SN jest swego rodzaju „trzecią instancją”. Skarga kasacyjna jest tzw. nadzwyczajnym środkiem zaskarżenia, czyli służy kontroli prawomocnych orzeczeń ze względu na ich uchybienia, a więc eliminowaniu najpoważniejszych błędów lekarskiego wymiaru sprawiedliwości.
Poza bezwzględnymi przyczynami odwoławczymi (których nie wymieniam), aby kasacja była skuteczna, musi być stwierdzone rażące naruszenia prawa, ale jedynie gdy mogło ono mieć istotny wpływ na treść orzeczenia. Skarga kasacyjna nie może być dyskusją z orzeczeniem NSL i nie może dotyczyć faktów. Ma dotyczyć „sposobu sądzenia”. SN, rozpatrując kasację, w pewien sposób „ocenia jakość” sądownictwa lekarskiego.
Przez wiele lat zajmowała się tym Izba Karna SN, gdzie orzekali sędziowie o olbrzymim doświadczeniu i niekwestionowanym autorytecie. Skargi kasacyjne, składane w większości przez obrońców obwinionych lekarzy, okazywały się skuteczne w około 5 proc. Po tzw. reformie wymiaru sprawiedliwości sprzed kilku lat sprawy lekarskie przejęła Izba Dyscyplinarna, a po niej Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Nie wchodząc w dyskusje o tzw. sposobie mianowania sędziów SN i tzw. neosędziach, należy zauważyć, że jakość orzeczeń SN znacząco spadła, a niektóre z nich są wręcz niebezpieczne dla skutecznej działalności sądów lekarskich. Stąd tytuł.
Pobłażliwość SN wykazuje szczególnie wobec tzw. „medycyny alternatywnej”. Przykład to skuteczna kasacja wniesiona przez obrońcę lekarza przeprowadzającego zabiegi tzw. „chelatacji”. Lekarz został prawomocnym wyrokiem NSL skazany na karę pieniężną w wysokości 4-miesięcznego średniego wynagrodzenia. NSL utrzymał orzeczenie OSL – tak co do winy, jak i wysokości kary. Opinie biegłych i ekspertów były jednoznaczne, materiał dowodowy bezdyskusyjny, orzeczenie uzasadnione, argumenty obrony odrzucone. Co więcej, udało się uniknąć przedawnienia postępowania, co nie jest regułą w lekarskim sądownictwie.
Od orzeczenia NSL kasację złożyła obrończyni obwinionego, zarzucając uchybienie prawu do obrony poprzez przeprowadzenie ostatniej rozprawy NSL pod jej nieobecność, jak i jednej z rozpraw OSL pod nieobecność obwinionego. Tymczasem zarówno OSL, jak i NSL kilkakrotnie odraczały rozprawy z powodu nieobecności obwinionego, mając właśnie na względzie nieuchybienie w najmniejszym stopniu prawu do obrony i wykazując nadzwyczajną tolerancję!
SN uznał jednak kasację za zasadną w związku z procedowaniem NSL, w sytuacji gdy obrończyni w dniu rozprawy dostarczyła drogą mailową 2-dniowe zwolnienie lekarskie (było to w okresie obowiązywania przepisów o COVID, 1 grudnia 2022 r.). Drugim zarzutem było procedowanie OSL pod nieobecność obwinionego, który przez cały czas rozprawy siedział przed salą posiedzeń OSL, mając przed oczami wokandę, na której była tylko jego sprawa, ale nie wszedł na salę, a potem zarzucił, iż rozprawę wywołano 30 sekund za wcześnie i nie mógł się na nią stawić!
W ocenie NSL takie działania zmierzały do przewlekłości postępowania, a w następstwie do jego przedawnienia. Dlatego ich nie uwzględnił. Mimo to zdaniem SN zarzuty obrony okazały się skuteczne! Moim zdaniem to „Bareja wiecznie żywy”. Uznając zasadność kasacji, SN nie mógł zrobić niczego innego, niż uchylić orzeczenie NSL – i w następstwie sprawę umorzyć wobec przedawnienia karalności, które nastąpiło 20 lutego 2024 r.! Wyrok SN zapadł 4 września 2024 r. Wyczekano z nim do przedawnienia. A to czytelna wskazówka dla obrońców: dążyć za wszelką cenę do odraczania i przewlekłości postępowania, a jeśli sąd lekarski nie da sobie jej narzucić – skarżyć do SN, zarzucając uchybienie prawu do obrony!
Krzysztof Lubecki, zastępca Naczelnego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej VII, VIII i IX kadencji
PS. Na rozprawie kasacyjnej nie stawił się ani obwiniony, ani jego obrończyni. SN nie spostrzegł w tym naruszenia prawa do obrony…