Chcemy kształcenie podnosić na wyższy poziom
Z prof. Teresą Bachanek, prezydentem Polskiego Towarzystwa Edukacji Medyczno-Dentystycznej „Sapientia”, rozmawia Lucyna Krysiak.
Foto: archiwum prywatne
PTEMD „Sapientia” ma w nazwie edukację, wiedzę i mądrość, co się za tym kryje?
Polskie Towarzystwo Edukacji Medyczno-Dentystycznej „Sapientia” swoją działalnością obejmuje kształcenie przed- i podyplomowe. Stąd w nazwie edukacja. „Sapientia” z kolei, tłumacząc z języka łacińskiego, oznacza wiedzę i mądrość. Towarzystwo chciałoby się więc nimi dzielić, a kształcenie podnosić na wyższy poziom. W przypadku studentów mówimy o kształceniu przeddyplomowym, a w przypadku lekarzy dentystów o kształceniu podyplomowym. Mamy więc jasno wytyczone cele i określoną rzeszę odbiorców.
Jak zrodził się pomysł powołania tego rodzaju towarzystwa?
Myśl powołania PTEMD powstała po kolejnej konferencji naukowo-szkoleniowej (było ich 18), odbywającej się cyklicznie w Nałęczowie. Konferencje te , zainicjowane i organizowane przez Katedrę i Zakład Stomatologii Zachowawczej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, dowiodły, jak bardzo środowisko stomatologów jest zainteresowane kształceniem, jak bardzo łaknie wiedzy na ten temat.
Należy podkreślić, że decydujące znaczenie w organizowaniu tych konferencji miały przychylność i wsparcie władz Uniwersytetu Medycznego w Lublinie oraz Ministerstwa Zdrowia i Naczelnej Izby Lekarskiej. Okazało się więc, że wiedza i edukacja to zagadnienia interdyscyplinarne. O randze tych konferencji świadczy fakt, że uczestniczyli w nich pracownicy naukowo-dydaktyczni wszystkich uczelni medycznych w Polsce. Podczas konferencji kierownicy katedr i zakładów Uniwersytetów Medycznych podjęli trudne zadanie opracowania programów dydaktycznych w zbliżonym zakresie tematycznym oraz wymiarze godzinowym we wszystkich uczelniach.
Przygotowanie programów, które byłyby merytorycznie spójne, nie było łatwym zadaniem, ale wysiłek się opłacił, ponieważ podczas podpisania akcesji do Unii Europejskiej zawarte w nich propozycje były w znaczącym stopniu uwzględnione przez Ministerstwo Zdrowia. Bardzo ważnym zapisem było zachowanie tytułu lekarza dentysty i medycznego charakteru studiów na kierunku lekarsko-dentystycznym. Ten sukces podziałał mobilizująco i grupa entuzjastów (4 osoby) z Zakładu Stomatologii Zachowawczej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie podjęła działania w celu powołania organizacji, która mogłaby kontynuować prace na rzecz udoskonalania kształcenia przed- i podyplomowego.
Jednym z celów towarzystwa jest wypowiadanie się w sprawach osiągania i zachowania zdrowia. Jak to rozumieć?
Dotyczy to głównie przekazywania wyników badań i obserwacji do wykorzystania w podstawowej i specjalistycznej opiece stomatologicznej. Ważne jest też dotarcie z informacjami dotyczącymi wskaźników zdrowia do instytucji zajmujących się organizacją ochrony zdrowia.
A nauczanie medycyny? Czy głos towarzystwa wpływa na opracowywanie programów kształcenia przed- i podyplomowego lekarzy dentystów?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie wprost, dotychczas towarzystwo aktywnie uczestniczyło w ocenie programów dydaktycznych i proponowaniu koniecznych zmian. Jednak po rozwiązaniu jednych problemów pojawiają się nowe, np. czy poziom kształcenia na kierunku lekarsko-dentystycznym powinien być praktyczny czy ogólnoakademicki? To są ważne kwestie ze względu na uznawanie dyplomów za granicą i kształcenie osób z zagranicy w Polsce w okresie intensyfikowania kontaktów międzynarodowych, m.in. kształcenie przeddyplomowe, badania naukowe, a także wymianę młodych naukowców.
Na konferencjach towarzystwa podkreśla się konieczność podnoszenia kwalifikacji zawodowych lekarzy dentystów. Jak realizowana jest ta idea?
Lekarze praktycy mają obowiązek kształcenia się również po dyplomie, zdobywania specjalizacji, a w dalszej pracy pozyskiwania punktów edukacyjnych. Jest to duży wysiłek, jeśli uwzględnimy organizację pracy praktyk stomatologicznych. Jednocześnie są lekarzami, można powiedzieć, pierwszego kontaktu i od nich w znacznym stopniu zależy wczesne wykrywanie objawów chorób ogólnych manifestujących się w jamie ustnej. To zobowiązuje do uczestniczenia w szkoleniach organizowanych przez towarzystwa naukowe, Naczelną Izbę Lekarską lub firmy.
Czy działalność towarzystwa ogranicza się do kraju, czy też obejmuje kontakty zagraniczne?
Towarzystwo jest młode, zostało zarejestrowane w 2012 r. i ledwo zdążyło okrzepnąć. W tej chwili kontakty zagraniczne są dopiero w fazie ich nawiązywania, ale w perspektywie chcielibyśmy rozwijać ten aspekt działalności. W Zarządzie PTEMD mamy doktor Annę Lellę, prezesa Europejskiego Oddziału FDI, która jest naszym pomostem ze światową stomatologią. Dotychczas nawiązaliśmy kontakty z lekarzami z krajów Wschodniej Europy, którym przekazujemy własne doświadczenia.
A środowiska naukowe, czy tutaj także sięga aktywność towarzystwa?
Obecnie są to głównie uczelnie, członkami towarzystwa są pracownicy naukowo-dydaktyczni wydziałów stomatologii.
Jaka jest strategia PTEMD na najbliższe lata?
Trudno w tej chwili mówić o strategii, ponieważ jesteśmy w roku wyborczym. Za chwilę więc zmieni się zarząd towarzystwa, którego zadaniem będzie opracowanie planu pracy na przyszłość. Sądzę jednak, że nasze cele statutowe się nie zmienią. W dalszym ciągu będą oscylowały wokół kształcenia przed- i podyplomowego, kontaktów zagranicznych i spraw bieżących.
Jakie tematy, w ocenie towarzystwa, wymagają pilnej edukacji wśród polskich stomatologów?
Trudno określić wspólny temat, będą one różne w zależności od specjalności i środowiska pracy. Z pewnością będą dotyczyły stosowania nowych metod leczenia, propozycji standardów postępowania w wybranych sytuacjach klinicznych oraz znajomości przepisów prawa, które zapewniają spokojną i bezpieczną pracę.
Czego lekarze „nie-dentyści” nie wiedzą o chorobach jamy ustnej, a wiedzieć powinni?
Problem dotyczy wpływu chorób jamy ustnej na ogólny stan zdrowia pacjentów, np. chorób przyzębia na układ krążenia, na rozwój płodu – noworodki matek z chorobami jamy ustnej mogą mieć mniejszą wagę urodzeniową niż matek zdrowych. Podkreślę dla przykładu, że ważną informacją, którą powinny znać przyszłe matki, matki opiekujące się dziećmi po urodzeniu jest to, że bakterie wywołujące próchnicę są przekazywane dziecku wraz z oblizywanym przez opiekunów smoczkiem lub łyżeczką. Sprawa jest bardzo ważna, jeżeli dodamy jeszcze błędy żywieniowe i złe nawyki higieniczne.
Jakie są najważniejsze braki w edukacji społeczeństwa, dotyczące zachowań prozdrowotnych, co w konsekwencji rzutuje na stan uzębienia naszych rodaków?
Podkreślam, że najważniejsze są te oczywiste, które wydają się mało ważne, a więc higiena, tj. częstość szczotkowania zębów oraz stosowanie podstawowych i pomocniczych środków do higieny jamy ustnej. Do podstawowych należą szczotka i pasta do zębów, do pomocniczych wykałaczki, nici do czyszczenia przestrzeni międzyzębowych, płukanki i szczoteczki międzyzębowe. Są one znacznie tańsze i bardziej przyjemnie w stosowaniu niż leczenie zębów i odbudowa materiałem stomatologicznym.