Coraz więcej studentów, za mało specjalistów
Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej negatywnie zaopiniowało projekt rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie limitu przyjęć na kierunki lekarski i lekarsko-dentystyczny, bo nie uwzględnia zapotrzebowania na absolwentów tych studiów. Samorząd wnosi również o zmniejszenie limitu przyjęć na kierunek lekarsko-dentystyczny.
Foto: Mariusz Tomczak
Jak czytamy w stanowisku Prezydium NRL podjętym w ostatni piątek, 6 czerwca, samorząd lekarski wyraża zdziwienie z powodu znaczącego zwiększania limitu miejsc na studia niestacjonarne prowadzone w języku innym niż polski, bowiem absolwenci „w zdecydowanej większości nie będą wykonywać zawodu na terenie kraju”. Tymczasem w Polsce rośnie zapotrzebowanie na świadczenia zdrowotne udzielane przez lekarzy, co może spowodować „dramatyczne problemy z dostępnością do tych świadczeń w niedalekiej przyszłości”.
77 proc. w ciągu dekady – dlaczego aż tyle?
W odniesieniu do kierunku lekarsko-dentystycznego Prezydium NRL negatywnie ocenia zaproponowany limit miejsc, bowiem zwiększenie ilości studentów doprowadzi do obniżenia jakości kształcenia przeddyplomowego. Rosnąca ilość absolwentów stomatologii będzie przewyższać zapotrzebowanie na lekarzy dentystów, co znacznie utrudni, a w czasami wręcz uniemożliwi im „właściwe wykonywanie zawodu”. Samorząd zwraca uwagę również na to, że brakuje odpowiednich możliwości kształcenia podyplomowego.
W cytowanym stanowisku czytamy, że limit przyjęć na studia stomatologiczne co roku wzrasta. W porównaniu z rokiem akademickim 2011/2012 proponowany limit jest wyższy łącznie o 127 miejsc, w stosunku zaś do roku akademickiego 2004/2005 wzrósł aż o 554 miejsca. W okresie dekady oznacza to wzrost o 77 proc.
Projekt rozporządzenia w ogóle jednak nie uzasadnia przyczyn takiego wzrostu, a „ogranicza się jedynie do wskazania, że został przygotowany na podstawie propozycji uczelni. Nie wskazuje zaś przesłanek, które zgodnie z Prawem o szkolnictwie wyższym muszą być uwzględnione przy określaniu limitu miejsc na kierunku lekarsko-dentystycznym, czyli możliwości dydaktycznych uczelni oraz zapotrzebowania na absolwentów tego kierunku” – uważa Prezydium NRL.
Możliwości dydaktyczne uczelni
Charakter kształcenia lekarsko-dentystycznego polega w dużej mierze na prowadzeniu zajęć praktycznych (klinicznych). To dlatego w ocenie samorządu lekarskiego ilość przyjęć na kierunek lekarsko-dentystyczny powinna wynikać z „faktycznych możliwości dydaktycznych uczelni”, zarówno pod względem kadry, jak i wyposażenia.
Tymczasem z danych zebranych przez Ministerstwo Zdrowia w 2012 roku wynika, że „liczba unitów stomatologicznych, którymi poszczególne uczelnie dysponują, jest zbyt niska w stosunku do ogólnej liczby osób szkolących się na tych uczelniach. Stosunek liczby osób szkolonych do liczby unitów wynosi średnio 5,55 i jest zdecydowanie zbyt mały”.
Co zwiększy dostępność do świadczeń stomatologicznych?
Samorząd lekarski uważa, że minister zdrowia ustalając limity nie bierze pod uwagę rzeczywistych potrzeb krajowego systemu ochrony zdrowia, ale „bez zastrzeżeń” przyjmuje propozycje uczelni podyktowane w głównej mierze ich potrzebami. „Możliwości kadrowe uczelni oraz ich baza powinny być w większym stopniu wykorzystywane w zakresie kształcenia podyplomowego, szczególnie szkolenia specjalizacyjnego lekarzy dentystów. Pozytywny wpływ na zwiększenie dostępności do świadczeń stomatologicznych będzie miał nie wzrost liczby lekarzy dentystów, lecz zwiększenie ilości specjalistów w dziedzinach lekarsko-dentystycznych” – czytamy w stanowisku Prezydium NRL.
Zapotrzebowanie na absolwentów stomatologii
Obecnie w naszym kraju zawód lekarza dentysty wykonuje ok. 34 250 osób, co oznacza, że na jednego lekarza dentystę przypada 1123 mieszkańców. Trzeba jednak pamiętać, że nie wszyscy członkowie okręgowych izb lekarskich są aktywni zawodowo lekarzami (wielu z nich jest już na emeryturze, rencie albo z innych powodów nie wykonuje zawodu lekarza lub lekarza dentysty, mimo iż nadal pozostają członkami samorządu lekarskiego).
W krajach Unii Europejskiej stosunek lekarzy dentystów do mieszkańców wynosi przeciętnie 1 do 1500 – wynika z danych Rady Europejskich Lekarzy Dentystów. Oznacza to, że w Polsce liczba lekarzy stomatologów jest zdecydowanie wyższa od średniej unijnej. W odróżnieniu od niektórych zawodów medycznych, w Europie nie brakuje lekarzy dentystów, co wyraźnie potwierdza także Komisja Europejska.
Resort zdrowia nie dokonuje analiz
Ponadto w stanowisku Prezydium NRL czytamy: „Stale zwiększając liczbę przyjęć na kierunek lekarsko-dentystyczny Ministerstwo Zdrowia nie weryfikuje zasadności takich decyzji i nie dokonuje analizy zapotrzebowania na absolwentów stomatologii. Potwierdza to dobitnie ubiegłoroczny raport Najwyższej Izby Kontroli o dostępności i finansowaniu opieki stomatologicznej ze środków publicznych”.
Samorząd lekarski przypomina, że ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym zobowiązuje ministra zdrowia do dokonania analizy zapotrzebowania w celu prowadzenia właściwej polityki szkoleniowej. Pozwala to na dostosowanie liczby lekarzy dentystów do istniejących potrzeb. „Wykazany brak takiej analizy całkowicie wypacza ten cel ustawy” – uważa Prezydium NRL.
Polacy studiują na Ukrainie i Słowacji
Wzrost liczby przyjęć na studia stomatologiczne dotyczy miejsc na studiach w języku innym niż język polski (w praktyce chodzi o język angielski). Kierowane są one do osób w większości nie podejmujących potem pracy w kraju. Samorząd lekarski podkreśla, że „wielu obywateli Polski studiuje obecnie stomatologię także poza granicami Polski – tacy absolwenci w większości zaś zamierzają następnie podjąć pracę w Polsce. Od 2008 r. rośnie liczba obywateli Polski z ukraińskimi dyplomami lekarza dentysty posiadających w Polsce prawo wykonywania zawodu. Polacy studiują stomatologię także na Słowacji”.
Małe nakłady, duże ograniczenia
Ograniczona dostępność polskich pacjentów do świadczeń stomatologicznych nie wynika z niedostatecznej ilości lekarzy dentystów, gdyż ich ilość jest wyższa niż średnia europejska oraz, jak podkreśla Prezydium NRL, „znacznie przekracza wskaźniki optymalnego zabezpieczenia potrzeb zdrowotnych w zakresie zdrowia jamy ustnej”. To efekt przede wszystkim „zbyt niskich nakładów publicznych na system opieki stomatologicznej i ograniczeń co do zakresu i ilości świadczeń stomatologicznych przysługujących w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego”.
„Poprawa stanu zdrowia jamy ustnej zostanie osiągnięta poprzez wzrost nakładów i zmiany w zakresie systemu opieki stomatologicznej finansowanej ze środków publicznych, a nie poprzez zwiększanie liczby studentów” – konkluduje samorząd lekarski w cytowanym stanowisku.
mt