6 października 2024

Kompetencje nie mają płci

W proces odrodzenia i rozwój izb lekarskich angażowało się wiele kobiet – pisze Lidia Sulikowska, dziennikarka „Gazety Lekarskiej”.

Fot. shutterstock.com

Reaktywacja samorządu zawodowego lekarzy i lekarzy dentystów, do której formalnie doszło 17 maja 1989 r. za sprawą uchwalenia przez Sejm PRL ustawy o izbach lekarskich, była poprzedzona staraniami wielu osób, w tym także lekarek.

Temat pojawił się lata wstecz, a stanowisko dotyczące zagadnień związanych z samorządem wykuwano podczas posiedzeń podzespołu ds. zdrowia zajmującego się reformami opieki zdrowotnej w ramach rozmów Okrągłego Stołu.

W jego składzie nie brakowało kobiet, z prof. Zofią Kuratowską jako współprzewodniczącą reprezentującą stronę solidarnościowo-opozycyjną. O szczegółach tego procesu warto poczytać w rozprawie doktorskiej „Geneza, struktura i funkcjonowanie samorządu lekarskiego w Polsce w latach 1989-2009” autorstwa Piotra Kordela.

Od ustawy do konkretów

Jednym z ważniejszych elementów uchwalonej w maju 1989 r. ustawy o izbach lekarskich był zapis o utworzeniu Komitetu Organizacyjnego Izb Lekarskich (KOIL). Miał on kilka kluczowych zadań, w tym opracowanie projektu regulaminu I Krajowego Zjazdu Lekarzy (w czasie którego miało dojść do wyborów władz I kadencji Naczelnej Rady Lekarskiej) i zasad wyboru delegatów na ten zjazd, a także ustalenie liczby, obszaru i siedzib okręgowych izb lekarskich oraz zwołanie pierwszych zjazdów okręgowych izb lekarskich.

Rada Państwa powołała KOIL w drugiej połowie czerwca 1989 r. W składzie prezydium Komitetu, które miało kierować pracami, było kilka kobiet, m.in. dr Wanda Terlecka i dr Bożena Pietrzykowska, która obok prof. Tadeusza Chruściela pełniła funkcję sekretarza.

– Reaktywacja następowała w trudnym czasie przemian ustrojowych. Walczyliśmy, aby jak najwięcej osób identyfikujących się z ruchem solidarnościowym było w składzie KOIL. Po to, aby nie zostawić decyzji ważnych w procesie tworzenia izb lekarskich osobom związanym ze środowiskiem komunistycznym. Dla mnie udział w Komitecie był sprawą oczywistą. W tamtym czasie działałam w „Solidarności” już od niemal dekady. W to dzieło zaangażowało się wiele kobiet, na przykład Anna Tymowska, Anna Gręziak, Ewa Wolak – wspomina dr Bożena Pietrzykowska, która związała się z samorządem lekarskim na długie lata, w tym w I kadencji była wiceprezesem Naczelnej Rady Lekarskiej.

Kadencji, w której w składzie NRL znalazło się kilkanaście kobiet, w tym dr Elżbieta Seferowicz, która równocześnie była posłanką na Sejm.

„Moją wizją jest izba lekarska, która ma ogromny prestiż w środowisku, ma decydujący wpływ na zachowanie lekarzy, na ich etykę zawodową. Tak, żeby było wiadomo, iż członek izby lekarskiej jest człowiekiem wysokiej moralności, wiedzy i odpowiedzialności, i to nie tylko w zakresie zawodu, ale również wartości ogólnoludzkich. Myślę, że mamy tu bardzo wiele do zrobienia i chyba ciągle robimy za mało, ale giniemy pod naporem wielu codziennych, zwykłych spraw (…)” – mówiła dr Elżbieta Seferowicz w wywiadzie dla „Gazety Lekarskiej” opublikowanym na początku 1991 r.

Przetarcie szlaków

Początki odradzania samorządności zawodowej charakteryzowały sprawy związane z organizowaniem się izb lekarskich. W procesie ich tworzenia nie mogło zabraknąć pań. Nie sposób nie wspomnieć o prof. Halinie Pilawskiej – postaci zasłużonej w powstaniu Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie.

Specjalistce pediatrii i epidemiologii o niezwykłym życiorysie, łączniczce AK w czasie Powstania Warszawskiego, a po wojnie zaangażowanej lekarce, oddanej nauczycielce, wychowawczyni wielu pokoleń lekarzy, a także działaczce społecznej. Pierwsza prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Szczecinie (zrezygnowała z tej funkcji w połowie I kadencji) była zaangażowana w pracę samorządu przez wiele kolejnych lat, szczególnie w zakresie prac komisji bioetycznej i socjalnej, a także spraw ważnych dla seniorów.

„Potrafiła uważnie słuchać innych, ale zawsze Jej głos był niezwykle ważny w podejmowaniu istotnych decyzji. Cieszyła się szacunkiem i uznaniem. (…) Zawsze cechowała Ją mądrość i skromność, wzorowa postawa etyczna, pracowitość i wytrwałość, empatia i wrażliwość (…) Żegnaj, Lekarzu Szlachetny” – pisał o niej dr Mieczysław Chruściel we wspomnieniu na łamach biuletynu szczecińskiej izby „Vox Medici” (maj-czerwiec 2017).

W I kadencji kobieta stanęła na czele także ORL w Łodzi. Mowa o dr Wandzie Terleckiej.

„Samorząd lekarski reaktywowali lekarze, którzy chcieli samodzielnie zarządzać swoją pracą. Pamiętam, że wszystko trzeba było tworzyć od nowa. Brakowało środków materialnych, żadna izba nie posiadała swojego lokalu, nie mieliśmy współpracowników i doświadczenia, bo praktycznie nikt nie pamiętał, jak samorząd działał przed II wojną światową. Było za to dużo odwagi i bezinteresowności” – mówiła pierwsza przewodnicząca łódzkiej izby na łamach majowego numeru „Gazety Lekarskiej” w 2019 r.

Z kolei w płockiej izbie prezesem w I kadencji od pewnego momentu była Krystyna Badowska, która zastąpiła na tym stanowisku Zbigniewa Jędrzejewskiego. Inna działaczka OIL w Płocku – ówczesna sekretarz Hanna Hejke-Mojzesowicz – zasłynęła symbolicznym gestem mającym podkreślać jedność samorządu lekarzy i lekarzy dentystów. Jak czytamy w książce Lucyny Krysiak „25×25”, Hanna Hejke-Mojzesowicz przyniosła do izby dwa krzesła i powiedziała: „Jedno jest dla lekarza, drugie dla lekarza dentysty”.

Różnice w regionach

Jak wyglądają kolejne kadencje izb lekarskich? Różnie, w zależności od izby. W niektórych okręgach kobiety zostają prezesami kilkakrotnie, w innych wcale. Na czele ORL w Gorzowie Wielkopolskim panie stają pięciokrotnie, w tym cztery razy prezesurę objęła Ewa Joniec (III, IV, VIII oraz obecna, IX kadencja). Swoją przygodę z samorządem lekarskim zaczęła w połowie lat 90. XX w. Wcześniej była działaczem związkowym.

– Przez wszystkie kadencje, kiedy szefowałam izbie, nie brakowało problemów. Reforma kas chorych, wyceny świadczeń poniżej kosztów, wzrost biurokracji, walka o poprawę warunków pracy i płacy lekarzy, a ostatnio kontrowersje związane z wydawaniem PWZ dla lekarzy cudzoziemców spoza UE i walka o wprowadzenie systemu no fault to tylko niektóre z wyzwań, z którymi przyszło nam się zmierzyć.

Do wdrażanych przez decydentów zmian systemowych w opiece zdrowotnej wydajemy mnóstwo opinii. Niestety, zbyt często nasze uwagi są pomijane. Mimo to uważam, że reaktywacja samorządu była dla środowiska lekarskiego wielkim osiągnięciem – mówi Ewa Joniec. Podkreśla, że oczekiwania zawsze będą dużo większe niż możliwości. Należy jednak drążyć skalę, a nie myśleć, że skoro coś się nie udaje, to trzeba odpuścić. – Nieobecni w ogóle nie mają racji, a nasz głos jednak wybrzmiewa – wyjaśnia.

Poza nią prezesem izby była też Jolanta Małmyga (V kadencja), specjalistka chirurgii stomatologicznej, która uczestniczyła w tworzeniu gorzowskiej izby w 1990 r. Z kolei w Beskidzkiej Izbie Lekarskiej kobiety zostały prezesami czterokrotnie. – Naszą izbę organizowali głównie mężczyźni, ale kobiet zawsze było sporo – wspomina dr Krystyna Szyrocka-Kowalczyk, prezes ORL BIL w III i IV kadencji.

Zmagała się między innymi z próbą likwidacji izby, co było związane z reformą administracyjną kraju, kiedy to z mapy Polski zniknęło woj. bielskie (włączone do woj. śląskiego i woj. małopolskiego). Izba obroniła jednak swoją niezależność. Za jej prezesury doszło też do utworzenia izbowego ośrodka kształcenia medycznego.

– Na parterze naszej siedziby działał wojewódzki ośrodek doskonalenia kadr medycznych. W związku z reformą miał być zlikwidowany, a lekarzom nie pozostałoby nic innego, jak jeździć na kursy i szkolenia do Krakowa albo do Katowic. Nie mogliśmy do tego dopuścić. Przejęliśmy jego działalność. Ośrodek ruszył w 1999 r. W izbie pracowaliśmy też nad ubezpieczeniem od odpowiedzialności cywilnej dla lekarzy i lekarzy dentystów. Nigdy nie jątrzyłam, zawsze dążyłam do zgody. Żeby porwać ludzi za sobą, trzeba mieć wizję, pomysły, ale też umieć się porozumieć – opowiada dr Krystyna Szyrocka-Kowalczyk.

Czy kobietom trudniej jest podejmować działania wykraczające poza podstawową pracę zawodową? – Każdemu jest trudno, a kobietom być może rzeczywiście jeszcze trudniej. Kiedy zaczęłam intensywnie pracować w izbie, musiałam zrezygnować z dyżurów w szpitalu. Nadmiar pracy wpływa na rodzinę, w tym przede wszystkim na dzieci. Trzeba zwolnić, przewartościować, z pewnych rzeczy zrezygnować. Coś za coś – uważa Krystyna Szyrocka-Kowalczyk.

Następne dwie kadencje tej izby to czas kolejnej kobiety prezes, Zyty Kaźmierczak-Zagórskiej. Znanej i cenionej działaczki samorządowej, aktywnie działającej także w Naczelnej Izbie Lekarskiej.

Pozostawmy wybór kobiecie

– Samorządność jest najlepszą formą możliwości wpływania na otaczającą nas rzeczywistość – uważa dr hab. Magda Wiśniewska, prezes ORL w Szczecinie VII i VIII kadencji. Jedyna kobieta, która przewodniczyła Konwentowi Prezesów Okręgowych Rad Lekarskich (VIII kadencja).

– W 1999 r., kiedy kończyłam studia medyczne, głośno było o pomyśle wprowadzenia Lekarskiego Egzaminu Państwowego. Jako świeżo upieczona absolwentka medycyny chciałam znaleźć przestrzeń, w której wspólnie z innymi młodymi lekarzami znajdę wsparcie i będę mogła wpływać na kształt naszego zawodu. Skierowałam swoje kroki do Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie. Od razu dostałam pełne wsparcie. Tak to się u mnie zaczęło – wspomina dr hab. Magda Wiśniewska. W samorządzie została do dziś.

– Kompetencje nie mają płci. Jeśli ktoś się nadaje do danego zadania, to po prostu powinien je wykonać. Niestety muszę też przyznać, że kobieta przez rolę biologiczną, jaką jest bycie matką, zostaje trochę z tyłu. Myślę, że dlatego w samorządzie lekarskim ciągle jest mniej kobiet niż mężczyzn. Trudno pogodzić pracę zawodową, życie rodzinne i aktywność na innych polach – dodaje Magda Wiśniewska.

Z kolei stery Warmińsko-Mazurskiej Izby kobieta przejmuje dopiero w VIII kadencji. Mowa o dr Annie Lelli, specjalistce periodontologii, która także w ostatnich wyborach została wybrana na prezesa tej izby. To doświadczony samorządowiec – zarówno w okręgu, na szczeblu centralnym, jak i arenie międzynarodowej.

Wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej (V, VI kadencja), pierwsza kobieta przewodnicząca Komisji Stomatologicznej NRL, od lat reprezentująca polski samorząd lekarski w organizacjach międzynarodowych (prezydent Europejskiej Regionalnej Organizacji ERO FDI w latach 2016-2019 jako pierwsza kobieta na tym stanowisku, pierwsza Polka w ścisłym zarządzie Światowej Federacji Dentystycznej FDI, a także wiceprezes Rady Europejskich Lekarzy Dentystów CED).

Warmińsko-Mazurska Izba Lekarska późno doczekała się prezesa kobiety. – To prawda, ale z drugiej strony żeby zostać szefem izby, trzeba kandydować, na co kobiety rzadko się decydują. Nie każdy chce poświęcać swój czas na takie aktywności – tłumaczy dr Anna Lella. Jakie jest jej zdanie o roli kobiet w samorządzie lekarskim?

– Nie chciałabym w taki sposób dzielić osób. Kwestie płci czy wieku powinny mieć drugorzędne znaczenie. Nie jestem zwolenniczką podziałów: młodzi vs starzy, lekarze vs lekarze dentyści, kobiety vs mężczyźni. Oceniajmy kompetencje! Liczy się to, czy ktoś wykonuje powierzone mu zadania, jest sumienny, zaangażowany, kreatywny. Jeśli mamy coś wartościowego do powiedzenia, z pewnością nasz głos będzie słyszalny – uważa Anna Lella.

W ciągu 35 lat odrodzonego samorządu lekarskiego funkcję prezesa w okręgowych radach lekarskich obejmowało/uje prawie 20 kobiet (na jedną, dwie lub więcej kadencji), w tym cztery lekarki dentystki (Anna Lella z Warmińsko-Mazurskiej Izby Lekarskiej, Jolanta Małmyga z OIL w Gorzowie Wielkopolskim, Jolanta Smerkowska-Mokrzycka z OIL w Opolu i nieżyjąca już Anna Mackiewicz z OIL w Zielonej Górze). W marcu tego roku dotarła do nas smutna informacji o śmierci dr Barbary Sarankiewicz-Konopki, prezes ORL w Gdańsku w III i IV kadencji.

W części izb nigdy nie było prezesa kobiety, ale w działania samorządu lekarskiego w okręgach angażuje się dużo lekarek i lekarek dentystek na przeróżnych polach – między innymi w roli wiceprezesów, sekretarzy, skarbników, delegatów na krajowe i okręgowe zjazdy lekarskie, członków rad izb lekarskich, przewodniczących albo członków komisji rewizyjnych, wyborczych, stomatologicznych oraz komisji problemowych.

Angażują się w wydawanie biuletynów izbowych. Pracują na rzecz spraw ważnych dla seniorów, etyki zawodu, pamięci historycznej, integracji środowiska.

Wszystkich ich działań nie sposób nawet wymienić. Są też obecne w Naczelnej Izbie Lekarskiej. Dotychczas funkcję wiceprezesa NRL pełniły cztery kobiety – wspomniane już wcześniej dr Bożena Pietrzykowska (I kadencja), dr Anna Lella (V, VI kadencja), Zyta Kaźmierczak-Zagórska (VII kadencja), a także dr Agnieszka Ruchała-Tyszler (połowę VII kadencji).

Od odrodzenia samorządności zawodowej lekarzy i lekarzy dentystów na czele NRL nigdy nie stanęła kobieta. Trzeba też przyznać, że w ciągu ostatnich 35 lat w ścisłym kierownictwie NRL przedstawicielki płci pięknej pojawiają się rzadko, są też w mniejszości, jeśli chodzi o skład samej NRL. Więcej działa w zespołach i komisjach problemowych. Silną kobiecą reprezentację ma też Komisja Stomatologiczna NRL.

O godność i etykę zawodu

12 grudnia 1997 r., w drugim dniu obrad IV Krajowego Zjazdu Lekarzy, odbyły się wybory na naczelnego rzecznika odpowiedzialności zawodowej III kadencji. Delegaci zadecydowali o wyborze na to stanowisko prof. Krystyny Roweckiej-Trzebickiej, specjalistki pediatrii.

W V i VI kadencji funkcję NROZ ponownie objęła kobieta – Jolanta Orłowska-Heitzman (późniejsza przewodnicząca Naczelnej Komisji Rewizyjnej). W pozostałych kadencjach tę funkcję pełnili mężczyźni. Z kolei przewodniczącym Naczelnego Sądu Lekarskiego byli wyłącznie mężczyźni. Kobiety to zdecydowanie częściej zastępcy NROZ i członkinie NSL.

Przykładem jest między innymi Wanda Wenglarzy-Kowalczyk, która jest w składzie zastępców NROZ od I kadencji samorządu lekarskiego. Dodatkowo w swojej okręgowej izbie lekarskiej pracuje w komisji etyki. Wieloletnia ordynator oddziału chirurgii dziecięcej Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 3 w Rybniku (obecnie na emeryturze), a prywatnie mama trojga dorosłych już dzieci.

– Reaktywacja izb lekarskich wzbudziła w moim pokoleniu  mnóstwo entuzjazmu, bo uważaliśmy, że będziemy mogli sami o sobie decydować, ale też stać na straży odpowiedzialności zawodowej. My, lekarze, potrafimy ocenić naszych kolegów i koleżanki z szerszej perspektywy niż prawnicy. Jesteśmy praktykami i zdajemy sobie sprawę, z czego pewne problemy mogą wynikać. Lubię tę pracę i ludzi, z którymi przez te wszystkie lata przyszło mi współpracować. Zawsze też miałam fantastycznych szefów – opowiada Wanda Wenglarzy-Kowalczyk.

Specjalistkę periodontologii Mariolę Łyczewską do pracy w pionie odpowiedzialności zawodowej namówili koledzy. Zaczęła działać pod koniec lat 90. XX w. w roli zastępcy okręgowego rzecznika odpowiedzialności zawodowej OIL w Gdańsku. Od prawie dwudziestu lat jest w NSL, w tym już trzecią kadencję jako wiceprzewodnicząca.

– Pracy jest coraz więcej. W obecnej kadencji w kilkudziesięcioosobowym składzie NSL jest tylko czterech lekarzy dentystów, a spraw stomatologicznych bardzo dużo. To się wiąże z czytaniem ton akt, na co trzeba poświęcić wiele godzin. Trzeba się przygotować do rozprawy, dojechać na wokandę, potem pisać uzasadnienia. To oznacza długie wieczory spędzone z nosem w aktach, zamiast na przykład w ciekawej książce. Rozprawy są stresujące. To po prostu ciężki kawałek chleba – opowiada Mariola Łyczewska.

Przyznaje, że brakuje jej czasu wolnego, nie żałuje jednak swojej decyzji. – Ta praca jest bardzo ciekawa i daje satysfakcję. To moja pasja. Jestem szczęśliwa, że mogę wykonywać zawód stomatologa, ale gdybym mogła jeszcze raz wybierać ścieżkę zawodową, chyba wybrałabym prawo. W obecnej kadencji NSL jest osiem kobiet. Zawsze nas było znacznie mniej niż mężczyzn. Kobiety, siłą rzeczy, mają więcej na głowie i trudno znaleźć czas zarówno na rodzinę, pracę zawodową i na dodatkowe zajęcia – dodaje moja rozmówczyni.

Kobiety są również obecne w strukturach okręgowych dbających o jakość profesji lekarskiej, łącznie z pełnieniem funkcji okręgowych rzeczników odpowiedzialności zawodowej czy przewodniczących okręgowych sądów lekarskich.

Długa lista zasłużonych

Jeśli zaczniemy zliczać kobiety działające w samorządzie lekarskim od 35 lat, zapewne wyjdzie ich zdecydowanie mniej niż mężczyzn, ale to w dalszym ciągu długa lista. O ich osiągnięciach i stopniu zaangażowania w rozwój izb lekarskich niech świadczy choćby pokaźna liczba odznaczeń Meritus Pro Medicis przyznanych paniom.

Orderem wyróżniono prawie 50 kobiet (na 152 przyznane odznaczenia ogółem, wiele z nich występuje w tym tekście), w tym niemal połowa to lekarki dentystki.

Co oczywiste, niemożliwością byłoby w skromnym artykule prasowym przytoczyć choćby nazwiska wszystkich pań, które pochłonęła praca na rzecz dobra wspólnego lekarzy i lekarzy dentystów. Doceniamy ich zaangażowanie. Pamiętamy też o tych, których już nie ma wśród nas, i kibicujemy tym, które w przyszłości będą budowały samorząd lekarski.

IX kadencja

W obecnej kadencji samorządu lekarskiego rolę prezesów pełnią kobiety w siedmiu okręgowych radach lekarskich – w Opolu, Tarnowie, Gorzowie Wielkopolskim, Koszalinie, Olsztynie, Kielcach, a także w Bydgoszczy. To najwięcej w historii. Ponadto w części prezydiów ORL jest sporo kobiet, nie wspominając już o działaniach w innych obszarach.

– W samorządzie lekarskim działam, odkąd urodziłam trzecią córkę, a w tym roku ona pójdzie już do szkoły. To instytucja, która dba o środowisko lekarskie, do której można i warto się zgłosić, by uzyskać pomoc. Działania okręgowych izb lekarskich i Naczelnej Izby Lekarskiej są inne i się uzupełniają – mówi Maria Kłosińska, kierownik Działu Mediów i Komunikacji Naczelnej Izby Lekarskiej, która przewodniczy również Zespołowi Matek Lekarek w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Warszawie.

Kultura i sport

Praca w samorządzie lekarskim to także wspieranie działalności integracyjnej środowiska lekarskiego. – Zależy mi na tym, aby lekarz był uważany za osobę wykształconą, nie tylko w sensie zawodowym, ale także w zakresie szeroko pojętej kultury. Dlatego wspieramy i promujemy lekarzy z artystycznymi pasjami – mówi dr Bożena Hoffman-Golańska, przewodnicząca Komisji ds. Kultury ORL w Warszawie, organizującej m.in. konkurs literacki „Lekarze małym pacjentom”, a ostatnio Galę Twórczości Lekarskiej.

Wiele lekarek działa w obszarze kultury w izbach lekarskich, pomagając rozwijać m.in. pisarskie, wokalne, fotograficzne i malarskie pasje medyków. Jak na przykład Katarzyna Bartz-Dylewicz prowadząca Koło Lekarzy Malujących Wielkopolskiej Izby Lekarskiej. Przyglądając się roli kobiet wspierających integrację poprzez sport, nie sposób nie wspomnieć o Marii Szuber, organizatorce słynnych rajdów górskich służby zdrowia w Bieszczadach, od lat działającej w komisji ds. sportu zarówno w NIL, jak i w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Rzeszowie.

Lidia Sulikowska

Źródła: P. Kordel, „Geneza, struktura i funkcjonowanie samorządu lekarskiego w Polsce w latach 1989-2009”; Z. Wiśniewski, „Kronika izb lekarskich w Polsce w latach 1945-2005”; L. Krysiak, „25×25”; strony internetowe i biuletyny okręgowych izb lekarskich i „Gazety Lekarskiej”; materiały własne