22 listopada 2024

Lekarz przed WKOZM

Wzorowany na szwedzkim modelu uproszczony system kompensacji szkód medycznych ma charakter postępowania ugodowo-mediacyjnego. Lekarz nie jest podmiotem, który ponosi bezpośrednią lub chociażby pośrednią odpowiedzialność za wystąpienie zdarzenia medycznego, a wezwany przez Komisję, ma status świadka.

Foto: Mariusz Tomczak

Ustawodawca, wprowadzając nowe regulacje, umożliwił pacjentowi (w przypadku śmierci pacjenta – jego spadkobiercom) dokonanie swobodnego wyboru, czy skieruje sprawę do Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych, aby uzyskać odszkodowanie najprawdopodobniej w niższej wysokości niż przed sądem (maksymalnie do wysokości 100 tys. zł), ale:

  • pewniej (wystarczy ustalenie niezgodności postępowania lekarza z aktualną wiedzą medyczną),
  • szybciej (termin na wydanie orzeczenia przez Komisję wynosi cztery miesiące od chwili złożenia wniosku),
  • taniej (niezależnie od kwoty dochodzonego świadczenia wstępna opłata wynosi 200 zł).

Wprawdzie koszty te mogą wzrosnąć, ale praktyka dowodzi, że co najwyżej o koszty opinii biegłego w maksymalnej wysokości 450 zł. Natomiast w przypadku uzyskania orzeczenia o zdarzeniu medycznym pacjent jako wygrany uzyskuje zwrot opłaty wstępnej, co czyni to postępowanie de facto bezpłatnym i zwiększa jego „atrakcyjność” dla pacjenta.

Postępowanie przed Komisją nie ma charakteru postępowania sądowego. Możliwość odwołania do sądu mogłoby zniwelować bowiem jego istotę jako postępowania ugodowego. Inną kwestię stanowi fakt, że ze względu na przedmiot sprawy (zdarzenia medyczne), charakter roszczeń pacjentów (odszkodowanie i zadośćuczynienie) oraz odwołanie w zakresie proceduralnym oraz egzekucyjnym do odpowiednich przepisów k.p.c. (orzeczenie Komisji może stanowić tytuł wykonawczy), postępowanie przed Komisją stanowi swoistego rodzaju kopię takiego postępowania.

Pozycja lekarza przed Komisją

W praktyce istotne jest, że lekarz nie jest podmiotem, który ponosi bezpośrednią odpowiedzialność za wystąpienie zdarzenia medycznego, a wezwany przez Komisję ma status świadka. Pomimo stanowiska wyrażonego przez NIL we wniosku do Trybunału Konstytucyjnego nie jest też pozbawiony obrony. Jego argumenty mogą być przywołane w stanowisku szpitala, które w terminie 30 dni od przekazania podmiotowi leczniczemu kopii wniosku powinno być przedstawione Komisji.

Na każdym etapie postępowania lekarz może być też wezwany, na wniosek podmiotu leczniczego, w celu złożenia wyjaśnień. Pełnomocnik szpitala może także złożyć Komisji pisemne wyjaśnienia lekarza, z którego zachowaniem łączy się możliwość wystąpienia zdarzenia medycznego. Co najważniejsze, niezależnie od podmiotu leczniczego, a niekiedy samego wnioskodawcy, Komisja może z własnej inicjatywy wezwać lekarza w celu wysłuchania jego argumentów lub umożliwienia mu przedstawienia własnego stanowiska. Niekiedy jest to niezbędne dla prawidłowego wyjaśnienia wszystkich okoliczności rozpatrywanej sprawy. Praktyka pokazuje, że lekarze w wielu przypadkach wzywani są na posiedzenia Komisji.

Co ciekawe, doświadczenia wielu Komisji wskazują, że nie tylko lekarze nie wskazują na brak możliwości obrony przed Komisją, ale w ogóle nie są zainteresowani wzięciem udziału w sprawie. Wielokrotnie wzywani, nie stawiają się na posiedzenia, przy czym Komisja ma ograniczone możliwości wyciągnięcia wobec nich sankcji. Nie ma uprawnienia do nałożenia grzywny na lekarza, który uporczywie nie stawia się na posiedzenia w celu złożenia wyjaśnień.

Prawo do odwołania

Najważniejsze jest jednak to, że lekarz, nie ponosząc bezpośrednio materialnej odpowiedzialności z powodu wystąpienia zdarzenia medycznego, nie ma też uprawnienia do złożenia środka odwoławczego. Wątpliwości praktyczne rodziłaby sytuacja, w której na skutek odwołania lekarza szpital, który po raz drugi przegrałby sprawę, ponosiłby z tego tytułu dodatkowe koszty, chociaż sam nie był zainteresowany ponownym jej rozpatrzeniem.

Jeszcze więcej zastrzeżeń powstawałoby, gdyby lekarz nie współdziałał z przedstawicielem szpitala lub jego pełnomocnikiem, składając w toku postępowania przeciwne wnioski lub środki dowodowe. W ten sposób po jednej stronie występowałaby kolejna osoba, a przewidziane obecnie uczestnictwo w sprawie szpitala oraz ubezpieczyciela daje już wiele możliwości powstawania wewnętrznych konfliktów.

Przyznanie lekarzom prawa do wniesienia środka odwoławczego w postaci możliwości złożenia wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy, bez wprowadzenia analogicznego uprawnienia dla innych osób wykonujących zawód medyczny, z których postępowaniem może łączyć się wystąpienie zdarzenia medycznego (pielęgniarki, położne, diagności laboratoryjni), mogłoby też spotkać się z zarzutem naruszenia konstytucyjnej zasady równości, różnicując sytuację prawną różnych podmiotów, które mogły doprowadzić do powstania zdarzenia medycznego.

Odpowiedzialność lekarza

Wprowadzenie do polskiego sytemu opieki zdrowotnej systemu kompensacji szkód medycznych, w sposób – chyba nawet przez ustawodawcę nieprzewidziany – wydaje się być korzystny dla lekarzy oraz innych osób wykonujących zawód medyczny, z których postępowaniem może łączyć się powstanie zdarzenia medycznego. Lekarz, popełniając błąd, nie ponosi bowiem materialnych konsekwencji wyrządzonej przez siebie szkody.

Odpowiedzialność ta leży przede wszystkim po stronie podmiotu leczniczego, który zobowiązany jest do złożenia pacjentowi propozycji odszkodowania lub zadośćuczynienia, lub ponosi pewne wydatki z góry, zawierając umowę ubezpieczenia z tytułu zdarzeń medycznych i opłacając składkę. Nawet jednak w tym ostatnim przypadku będzie ponosił konsekwencje wystąpienia zdarzenia medycznego w postaci obowiązku pokrycia kosztów postępowania przed Komisją. Poza tym pacjent, który przyjmie zaproponowaną mu kwotę świadczenia, zrzeka się podnoszenia dalszych roszczeń odszkodowawczych.

Lekarz nie musi zatem obawiać się, że pacjent wystąpi do sądu cywilnego o uzyskanie świadczenia uzupełniającego. Przeciwnie, może mieć pewność, że niezależnie od formy wykonywania czynności zawodowych (umowa o pracę, tzw. kontrakt) nie poniesie majątkowych konsekwencji swojego działania lub zaniechania.

Gdyby nie wprowadzono uproszczonego systemu dochodzenia roszczeń medycznych, pacjent mógłby skierować roszczenia bezpośrednio do lekarza (jego ubezpieczyciela), co mogłoby w konsekwencji wpłynąć na jego sytuację materialną, nawet w razie wypłaty świadczenia przez ubezpieczyciela. Nie ulega bowiem wątpliwości, że każda wypłata świadczenia powoduje pośrednie konsekwencje dla lekarza poprzez wzrost wysokości składki ubezpieczeniowej.

Wyczerpanie sumy gwarancyjnej lub zwolnienie się przez ubezpieczyciela z odpowiedzialności powoduje jeszcze większe zagrożenia dla lekarza w postaci powstania jego osobistej odpowiedzialności. Tego rodzaju niebezpieczeństwo nie występuje w przypadku zaspokojenia roszczeń pacjenta w wyniku postępowania przeprowadzonego przez Wojewódzką Komisję ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych.

Małgorzata Serwach
Uniwersytet Łódzki

Artykuł ukazał się w „Gazecie Lekarskiej” nr 8/9 2014


„Ignorantia iuris nocet” (łac. nieznajomość prawa szkodzi) – to jedna z podstawowych zasad prawa, pokrewna do „Ignorantia legis non excusat” (łac. nieznajomość prawa nie jest usprawiedliwieniem). Nawet jeśli nie interesujesz się prawem medycznym, warto regularnie śledzić dział Prawo w portalu „Gazety Lekarskiej” (zobacz więcej). Znajdziesz tu przydatne informacje o ważnych przepisach w ochronie zdrowia – zarówno już obowiązujących, jak i dopiero planowanych.