9 października 2024

Leki biopodobne alternatywą?

Leki biologiczne otworzyły przed medycyną nowe możliwości leczenia. Są jednak drogie, co ogranicza ich dostępność. Czy alternatywą mogą być tańsze od nich leki biopodobne? Grzegorz Rychwalski, wiceprezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, uważa, że tak.

leki biopodobne a generyki biologiczne w polsce reumatologii onkologii hematologii

Foto: pixabay.com

Jednak zastępowanie oryginalnych leków biologicznych lekami biopodobnymi musi być potwierdzone badaniami klinicznymi i przedklinicznymi, a następnie weryfikowane w trakcie skomplikowanej procedury rejestracyjnej.

Podkreśla jednocześnie, że oryginalne i następcze leki biologiczne stanowią tę samą klasę produktów i tak powinny być traktowane przez system ochrony zdrowia.

– Rola leków biopodobnych w kształtowaniu wartości i konkurencyjności krajowego przemysłu farmaceutycznego mogłaby być niebagatelna – przekonuje Grzegorz Rychwalski. Również analizy Instytutu Arcana sugerują, że objęcie refundacją nowych produktów biopodobnych, szczególnie stosowanych w reumatologii, przyniosłoby znaczące oszczędności.

Kosztowne terapie

Leki biologiczne najczęściej ordynuje się np. w reumatoidalnym zapaleniu stawów, łuszczycowym zapaleniu stawów, nieswoistym zapaleniu jelit, chorobie Leśniowskiego-Crohna, chorobach nowotworowych. Terapie biologiczne są bardzo skuteczne. Dzieje się tak, ponieważ substancje aktywne tych leków, w odróżnieniu od klasycznych leków chemicznych, pozyskiwane są od żywych organizmów z zastosowaniem metod biotechnologicznych.

Mogą to być zarówno mało skomplikowane struktury, takie jak hormon wzrostu lub insulina, po bardziej złożone, jak przeciwciała monoklonalne, hormony czy wektory genowe, których zastosowanie jest wskazane w terapii wielu chorób opornych na standardowe leczenie farmaceutykami. Ich wysokie koszty sprawiają jednak, że na całym świecie dostęp do nich jest ograniczony. I tu pojawia się możliwość zastąpienia ich lekami biopodobnymi.

Jak każdy lek innowacyjny, oryginalne leki biologiczne chronione są prawem patentowym. Po wygaśnięciu patentu danego preparatu, firmy biofarmaceutyczne opracowują na ich podobieństwo leki biopodobne. Zastępowanie leków oryginalnych lekami biopodobnymi staje się więc coraz bardziej opłacalne zarówno z punktu widzenia ponoszonych kosztów, jak i dostępności.

Takim spektakularnym przykładem są schorzenia reumatologiczne. Zdaniem lekarzy w grupie pacjentów dotkniętych tymi schorzeniami wprowadzenie do systemu leków biopodobnych pozwoliłoby zapewnić dostęp do terapii biologicznych dla znacząco większej niż obecnie liczby chorych i nanieść niezbędne zmiany w zapisach kwalifikujących ich do programów lekowych.

Prof. Brygida Kwiatkowska, wicedyrektor ds. klinicznych Narodowego Instytutu Geriatrii, Reumatologii i Rehabilitacji, na konferencji poświęconej potencjałowi leków biopodobnych zorganizowanej przez PZ PPF powiedziała, że dałoby to lekarzom szansę na stosowanie w Polsce leczenia biologicznego zgodnie z zaleceniami European League Against Rheumatism (EULAR), tak w zakresie kwalifikacji do leczenia zgodnie ze wskazaniami medycznymi, jak i kontynuacji leczenia zgodnie z potrzebami klinicznymi.

Obecnie z uwagi na ograniczony budżet lekarze są zmuszeni wyłączać z tego rodzaju leczenia pacjentów z remisją choroby. Prof. Kwiatkowska zwróciła także uwagę, że na schorzenia reumatologiczne o podłożu immunologicznym zapadają coraz młodsze osoby. Dla nich terapie biologiczne są szansą na normalne życie, ale innowacyjne leki stosowane w reumatologii należą w Polsce do najdroższych preparatów. Zastępowanie ich lekami biopodobnymi staje się więc uzasadnione. Ale…

Czy bezpieczne?

Opinie na temat bezpieczeństwa zastępowania leków biologicznych biopodobnymi nie są jednoznaczne. Ministerstwo Zdrowia zapewnia, że nie ma między nimi różnicy, jeśli chodzi o skuteczność i bezpieczeństwo. Na pewno jednak takiej zamiany nie można traktować jak zamiany oryginalnych medykamentów na leki generyczne. Lek biologiczny składa się z blisko miliona substancji (izoform) białkowych.

Proces jego wytwarzania jest złożony. Wystarczy, że jest produkowany w różnym czasie i już nie zawsze składa się dokładnie z tych samych białek. Ustala się więc określone parametry brzegowe, które musi spełniać, aby był skuteczny. Producenci leków biopodobnych starają się dopasować je do cech określonych w procesach rejestracyjnych dla leków referencyjnych.

Na ile jednak jest to możliwe. Leczenie biologiczne ma stymulować lub odbudowywać zdolności systemu odpornościowego. Zakłada wykorzystywanie substancji zwanych modyfikatorami odpowiedzi immunologicznej. Organizm produkuje niewielkie ich ilości w odpowiedzi na infekcję lub chorobę, która toczy się w organizmie. W schorzeniach autoimmunologicznych jest zbyt mało tych substancji, by je pokonać.

Wówczas wchodzi lek biologiczny, który może także pomóc w zmniejszeniu dawek innych stosowanych leków (na przykład glikokortykosteroidów), wpłynąć na przedłużenie remisji choroby, skrócić czas hospitalizacji czy nawet zapobiec leczeniu operacyjnemu (poprzez modyfikację przebiegu choroby, np. zapobiegając deformacji stawów).

Leki biologiczne znane są od dawna – insulina (cukrzyca), heparyna (zawały, zakrzepica), hormon wzrostu (niskorosłość) czy erytropoetyna (anemia). W wyniku zaawansowanych technologii (procesów biotechnologicznych) uzyskano kolejne leki – hormony, cytokiny, komórki macierzyste, komórki autologiczne, allogeniczne, szczepionki DNA, geny terapeutyczne itd.

Czy można bezpiecznie przestawiać pacjentów leczonych lekami biologicznymi na leki biopodobne? Lekarze są ostrożni. Uważają, że wybór leku tylko ze względu na jego cenę jest niebezpieczny, bo może być obciążony nieznanymi reakcjami niepożądanymi. Ważne jest, aby rozpoczynając leczenie, chory otrzymywał zawsze ten sam lek.

Oznacza to, że jeżeli kuracja zaczyna się lekiem referencyjnym, takim powinna być ukończona. Jeśli pacjent jest przestawiany na lek biopodobny w sytuacji, kiedy źle znosi terapię, lekarz nie ma pewności, czy jest to reakcja na substancję czynną czy też na dodatki.

Biopodobne to oszczędność

Leki biopodobne nigdy nie będą wierną kopią leków biologicznych, ale w kontekście wzrostu zachorowalności na schorzenia o podłożu autoimmunologicznym mają przyszłość. Mariusz Janikowski, przewodniczący Zespołu ds. Farmakologii i Farmakoterapii przy Naczelnej Radzie Lekarskiej, uważa jednak, że wygasanie terminowej ochrony patentowej na ich oryginalne wersje jest faktem i bez leków biopodobnych, które mogą je zastąpić, terapie biologiczne utknęłyby w martwym punkcie.

Wiele firm farmaceutycznych stawia więc na badania kliniczne produktów biopodobnych. – Łatwiej jest wytworzyć „generyk” związku chemicznego leku niż kopię leku biologicznego, tym bardziej, że instytucje nadzorujące wprowadzanie produktów do sprzedaży nałożyły rygory dotyczące oceny ich jakości i bezpieczeństwa – zauważa Mariusz Janikowski.

Dodaje, że biosymilary to dla systemu ochrony zdrowia oszczędność szacowana na ok. 20-30 proc., a jeśli rozważy się, że dotyczy to szczególnie kosztownych dziedzin medycyny jak onkologia, hematologia, reumatologia, diabetologia itp., to rzeczywiście są to wielkie kwoty. Wyliczono, że w obrębie UE to roczne oszczędności rzędu 1,4 bln euro.

W hematologii z powodzeniem stosuje się obecnie EPO, G-CSF. W trakcie rejestracji jest Rituximab, który pozytywnie przebył proces badań klinicznych. Jak podkreślają badacze, głównym problemem biosymilarów jest ich immunogenność i należy zwracać na to szczególną uwagę podczas terapii.

W odróżnieniu od generyków, leki biopodobne były i są badane w próbach klinicznych, wprawdzie nie tak wszechstronnie jak oryginał, ale wyniki się ekstrapuluje. W reumatologii już stosuje się biosymilary. Mają niższą cenę, więc za tę samą kwotę można leczyć większą liczbę pacjentów.

Dzięki pojawieniu się biosymilarów, również firmy farmaceutyczne obniżyły ceny na oryginalne leki biologiczne. Powołując się na badania head-to-head: oryginał vs. biosymilar, lekarze mający na co dzień do czynienia z terapiami lekami biologicznymi, są zdania, że skuteczność oraz bezpieczeństwo oryginałów i biosymilarów jest porównywalna.

Lucyna Krysiak

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 2/2017