6 kwietnia 2025

Nikt tak nie dokuczy lekarzowi jak… inny lekarz

Jak można być sprawnym, efektywnym i – co najważniejsze – miłym dla pacjenta, gdy cały czas się jest „szturchanym przez innych”, niedocenionym, nieszanowanym.

Fot. Monika Szałek

Co wy tam robicie? Kogo mi przysyłacie? To nie nasz pacjent”. Trudno spotkać lekarza, który nigdy od kolegi lub koleżanki takich słów nie usłyszał. Są też bardziej wyrafinowane formy polegające na ignorowaniu, wykluczaniu z ciekawych obszarów lub lepiej płatnych procedur lub zamykaniu przez wybraną grupkę pokoju lekarskiego na klucz bez możliwości dostępu dla innych lekarzy.

Sabotowanie czyichś pomysłów, psucie dobrych inicjatyw, byle było po „mojemu”. I do tego przekonanie części lekarzy obu płci, że skoro skończyłem medycynę, to znam się na wszystkim, i to lepiej od innych po tej samej medycynie (nie mam pojęcia, skąd niektórzy koledzy doktorzy są przekonani, że skończenie medycyny daje od razu wiedzę z ekonomii, socjologii i wielu innych nauk na poziomie przynajmniej tak wysokim, jak posiadają ją absolwenci tych kierunków). Pasywna agresja w rozkwicie. Mówi się, że stresujący zawód, roszczeniowa rodzina, trudni pacjenci, a lekarz lekarzowi potrafi być największym wilkiem.

Jakkolwiek patrzeć, „skrzydła nie rosną”. Wielu lekarzy mówi, że robi swoje i wychodzi. Nie chwali się sukcesami, bo powoduje to tylko zawiść. Nie opowiada o swoich sprawach, bo nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś wykorzysta to przeciwko nim. Jak nie musi, nie konsultuje pacjentów z innymi, bo potem ktoś o nich powie, że się na czymś doktor nie zna. Jak można być sprawnym, efektywnym i – co najważniejsze – miłym dla pacjenta, gdy cały czas się jest „szturchanym przez innych”, niedocenionym, nieszanowanym.

Człowiek działający pod presją jest narażony na większe prawdopodobieństwo popełnienia błędu. Poróżnionymi łatwiej zarządzić po swojemu.

W placówkach obserwuje się przypadki działań noszących znamiona mobbingu, bo mobbing opisany w prawie jest bardzo trudny do udowodnienia, szczególnie przez zakładową komisję, która ma skazywać swojego kolegę. W dojrzałych organizacjach takie rzeczy wychodzą bardzo szybko. W ochronie zdrowia patologie potrafią trwać latami i zarażać innych. Zgodnie z teorią zgniłego jabłka, jeśli nawet na początku jedna osoba jest trudna i nie w porządku, w szybkim tempie tak samo zacznie się zachowywać cały zespół, a po jakimś czasie stanie się to normą i kulturą organizacji. Relacje w medycynie są znacznie trudniejsze niż w korporacjach.

Lekarze nie są jednością. Potrafią skonsolidować się na jakiś czas wokół jakiejś sprawy, ale nie jest to konsolidacja trwała. Jak sprawa się przedłuża, to nawet bez rozwiązania zespół się rozwiązuje, bo ktoś zawsze się wyłamie, a za nim inni. Trudno sprowadzić do wspólnego mianownika ponad sto tysięcy osób. Nie jest to historia o złym człowieku, bo każdy z osobna potrafi być całkiem w porządku, ale w grupie ze środowiskiem lekarskim nie jest dobrze. Całe lata systemu wzajemnego dziobania i ordynatorskiej pańszczyzny, a teraz kominów płacowych zrobiły swoje. Aż grzech nie powiedzieć: „każdy sobie rzepkę skrobie”.

Bez współpracy i szacunku pracuje się gorzej, szybciej się człowiek wypala, nie ma radości. Trzeba zacząć się szanować. Dostrzegać w ludziach więcej dobrego niż złego. Mówić, co nam przeszkadza, używając języka bez agresji. Szukać tego, co łączy, a nie co dzieli. Nie brać udziału w konkursie, komu uda się zrzucić więcej na innych, lub wygrzebywać najlepsze rodzynki z tortu, zanim inni zdążą się zorientować. Wysoko punktowane w tej grze miejsca są bardzo kosztowne dla otoczenia, pacjenta i w końcu dla samego zainteresowanego. I nie chodzi o pieniądze. Wszystko zaczyna się od małych gestów i zrozumienia.

Wystarczy jedna rzecz, decyzja, zdanie, by zmienić relacje wokół siebie. Czasem trzeba wyrzucić zgniłe jabłko. Szybko i konsekwentnie albo kontynuować grę, w której każdy chce wygrać kosztem drugiego. Tyle że ma ona jedno rozwiązanie: wszyscy przegrywają. „Lekarze, jeśli tylko nie zapomną, że są po tej samej stronie, mogą przenosić góry. Ale jeśli zaczną walczyć między sobą, to góry przeniosą ich”.

Anna Gołębicka, ekonomistka, strateg komunikacji i zarządzania

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 3/2025