Ochrona zdrowia: co się nie wydarzy w 2025 roku?
W tym roku nie zostanie podjęta żadna istotna decyzja dotycząca poziomu finansowania ochrony zdrowia. Politycy nadal będą utrzymywać, że nakłady na zdrowie rosną, że rządzący dbają o zdrowie Polaków. Będą też przekonywać, że wystarczy uszczelnić i przeorganizować system, by okazało się, że pieniędzy wcale nie brakuje.
Polska nadal będzie na szarym końcu w rankingach międzynarodowych, jeśli chodzi o publiczne nakłady na zdrowie (oczywiście, wśród krajów wysoko rozwiniętych). Nasz kraj będzie grać we własnej (niezbyt wysokiej) lidze z nakładami oscylującymi wokół 5,5 proc. PKB, sugerując, że ci, którzy na zdrowie wydają więcej, srogo przepłacają.
Nie poprawi się dostępność do świadczeń zdrowotnych mimo politycznych deklaracji i obietnic. Brak poprawy dostępności jest zresztą scenariuszem optymistycznym. W pesymistycznym wariancie dostępność może się drastycznie pogorszyć. Nie będzie przełomu w szczepieniach przeciw HPV, a wprowadzenie do szkół edukacji zdrowotnej nie zmieni radykalnie sytuacji.
Poza tym zdaniem ekspertów nie mamy co liczyć na:
- kompleksową reformę systemu;
- publiczną debatę, jakiego systemu chcemy w Polsce. Skoro wybory parlamentarne nie były na ten temat, to i ochrona zdrowia będzie na marginesie kampanii prezydenckiej;
- sensowną dyskusję na temat kształtu ochrony zdrowia, w tym na temat sieci szpitali. Wygra polityka, na różnym szczeblu, centralnym i samorządowym;
- rzetelną debatę o oczekiwaniach obywateli wobec ochrony zdrowia oraz gotowości do zmiany poziomu finansowania tej dziedziny.
Nie będzie przestrzeni do pojawienia się pomysłów na przewroty w ochronie zdrowia, na przykład w stronę finansowania jej całkowicie z budżetu państwa, choć – prawdopodobnie – zdekompresowany finansowo system będzie w coraz większym stopniu uzależniony od dotacji budżetowych.
Nie zostanie zakwestionowane – w głównym nurcie życia publicznego – bezpieczeństwo i skuteczność szczepień. Wakcynosceptycy pozostaną na obrzeżach nie tylko sceny politycznej, ale też opinii społecznej, co przecież nie jest normą (przykład to Stany Zjednoczone, ale też Słowacja). Polski rząd w 2025 r. nadal będzie wsłuchiwał się w głos naukowców i ekspertów, choć nie ma wątpliwości, że mógłby to robić z jeszcze większą atencją, nie tylko w obszarze szczepień.
Nie pogorszy się znacząco jakość legislacji w ochronie zdrowia. Pesymiści powiedzą, że nie może. Optymiści, przeciwnie. Ale realiści wiedzą, że choć zawsze może być gorzej, w tym przypadku margines zmiany jest naprawdę wąski.
Poza tym zdaniem ekspertów możemy odetchnąć z ulgą, bo:
- nie zostaną cofnięte zmiany w psychiatrii i nie będzie rezygnacji z Centrów Zdrowia Psychicznego. Pojawiają się takie postulaty, jednak jest spora szansa, że reforma, chociaż powoli, będzie kontynuowana;
- nie pojawią się nowe uzasadnienia dla wstrzymywania koniecznej gruntownej reformy ochrony zdrowia. Nie będzie pandemii, nowych konfliktów zbrojnych w naszym regonie świata oraz innych czarnych łabędzi. Nie będzie kolejnych wyborów na horyzoncie, co może ośmielić do mówienia trudnych prawd;
- nie otworzą się nowe kierunki lekarskie. Przy niemal 10 tys. miejsc na pierwszym roku i tak będziemy kształcić tylu lekarzy, ile Niemcy, kraj o dwa razy większej populacji. A już też część miejsc pozostaje niewykorzystana;
- nie dojdzie do upadku publicznego systemu ochrony zdrowia, który jest zadziwiająco efektywny wobec niskiego odsetka PKB przeznaczanego na zdrowie.
Małgorzata Solecka
Autorka jest dziennikarką portalu Medycyna Praktyczna i miesięcznika „Służba Zdrowia”