22 listopada 2024

OSP Sobieskiego 110

Daruję sobie głęboką introspekcję, sięgającą czasów, kiedy jako kilkulatek byłem pod wrażeniem fabuły o Wojtku, co to został strażakiem. Dziś pewnie bardziej tęsknym okiem spojrzałbym na mundurową emeryturę strażaka, ale tak to już jest.

Foto: pixabay.com

Skąd tytułowa OSP na Sobieskiego?

No oczywiście z racji ciągłego gaszenia pożarów i likwidowania skutków powodzi. Pożarów gorących głów, co to najpierw zrobią a potem pomyślą, i powodzi „pomysłowości” speców od biurokracji. Nasza Ochotnicza Straż na Sobieskiego działa już również w trybie weekendowym, zapewne i dyżury nocne są głęboko niewykluczone.

O poważnym pożarze związanym z art. 155 kk zapewne na łamach tego numeru wspomniano.

O nowym współczynniku korygującym na świadczenia udzielone dzieciom i młodzieży, o akcji pisania wniosków o przywrócenie trybu sprawozdawania pierwszego wolnego terminu raz w tygodniu, o refundacji 80 proc. z marnego tysiąca, jakim jest podstawa obliczenia refundacji za zakup oprogramowania, o nowym prawie atomowym – można przeczytać w zakładkach „sprawy bieżące” strony internetowej NIL i na Twitterze.

Pojawiły się w ostatnich dniach dwie sprawy, o których nie sposób nie napisać szerzej – mam na myśli ustawę o naszych zawodach oraz próbę redefiniowania uprawnień jednego z zawodów pomocniczych – zawodu higienistki stomatologicznej. Nasza podstawowa ustawa (o zawodach lekarza i lekarza dentysty) musi być znowelizowana. Jak wiemy i pamiętamy, jest to element porozumienia ministra z rezydentami.

Do legislacyjnej obróbki trafił mocno zmodyfikowany, choć bazujący na postulatach młodych lekarzy, projekt ministerstwa. Trudno byłoby podsumować, że nic dla nas się w tym projekcie pozytywnego nie zadziało. Postulowaliśmy, że delegacja upoważniająca ministra do wydania rozporządzenia specjalizacyjnego musi zawierać jasną instrukcję, że należy je wydać, mając na względzie również specyfikę i odmienność form wykonywania obu zawodów lekarskich. I taki zapis znalazł się w projekcie.

Wiele regulacji odnoszących się do tak zaniedbanej sfery naszych specjalizacji ma szansę znaleźć się w tym rozporządzeniu i cała sztuka teraz, aby mądrze to rozporządzenie napisać.

Z niewiadomych względów odmówiono nam grzeczności w postaci zmiany art. 53 ustawy, czyli umożliwienia zatrudniania lekarzy w praktykach. Nie wydzielono też żadnych gwarantowanych środków na szkolenie podyplomowe stomatologów i przy okazji, póki co, próbuje się zlikwidować specjalizację na wolontariacie. Piłka w grze, z niczego nie rezygnujemy. Sprawa zakresu uprawnień higienistek wprawia w jeszcze większe zakłopotanie, gdyż cicha rewolucja, którą planowano, skrzętnie była przed nami ukrywana przez połączone siły ministerstw Edukacji i Zdrowia.

Przy powiadomieniu 240 podmiotów, z którymi skonsultowano projekt rozporządzenia MEN o podstawie programowej szkolnictwa branżowego, jakoś dziwnie zapomniano o NIL. A rzecz ważna, bo zaprojektowano higienistkom program kształcenia do zadań uwzględniający współpracę, ale nieuwzględniający nadzoru lekarza dentysty. Za to zaprojektowano oddanie w ich ręce bez nadzoru i zlecenia lekarza całkiem poważne urządzenia i procedury medyczne. Zagwarantowaliśmy sobie od razu, rzecz jasna, miejsce w dalszej dyskusji.

Współczesna stomatologia to dość unikalne połączenie wiedzy i biznesu. Ten misterny gmach różne systemy wznoszą po swojemu. Potem gdzieś przychodzą ludzie, którzy twierdzą, że w „sąsiednim systemie” niektóre klocki się wyjmuje, a gmach stoi. Tyle, że być może to inna technologia, a wyjęcie tego samego klocka u nas nie obędzie się bez zawalenia części konstrukcji. Ale czy to z niewiedzy, czy z chęci zysku namawia się do pomajstrowania przy konstrukcji? I najlepiej, żeby nie mówić nic głównym lokatorom, bo się będą pieklić, powiadomią służby, kto wie, może nawet strażaków zawołają…

Andrzej Cisło, wiceprezes NRL