3 listopada 2024

Stomatologia. Wiedza i integracja

Kongres Polonii Medycznej to dla uczestników nie tylko szansa poszerzenia wiedzy, ale także odświeżenia kontaktów i nawiązania znajomości – mówi Anna Lella, prezes Warmińsko-Mazurskiej Izby Lekarskiej i organizatorka XI Kongresu Polonii Medycznej, w rozmowie z Karoliną Kowalską i Lidią Sulikowską.

Foto: arch. prywatne

Na IV Światowy Zjazd Lekarzy Polskich i XI Kongres Polonii Medycznej do Olsztyna zjechało kilkuset polskich medyków z całego świata. Dużą część stanowili lekarze dentyści.

Polscy stomatolodzy z Francji, Niemiec czy Mołdawii byli jednymi z pierwszych lekarzy, którzy zarejestrowali się na kongres. Przyjeżdżają tu, by wyjechać z konkretną wiedzą, ale też dla integracji. Kongres Polonii Medycznej to dla nich nie tylko szansa poszerzenia wiedzy, ale także odświeżenia kontaktów i nawiązania znajomości z lekarzami mieszkającymi w Polsce i poza jej granicami.

Czy polska stomatologia uczy się od świata czy raczej świat od Polski?

Myślę, że plasujemy się równo pośrodku. Są dziedziny, w których przodujemy, jak kształcenie stomatologów, ale i takie, które wymagają poprawy, jak kwestie organizacji ochrony zdrowia czy jej finansowania. Podczas prac w różnych organizacjach europejskich czy Światowej Federacji Dentystycznej zauważam, że Polska stomatologia nie ma powodów do kompleksów. Wystarczy spojrzeć na wykładowców zaproszonych na KPM.

Prof. Teresa Sierpińska jest prezydentem elektem Europejskiego Towarzystwa Protetycznego, a prof. Ingrid Różyło-Kalinowska właśnie skończyła swoją kadencję i jest pastprezydentem Europejskiego Towarzystwa Radiologii Szczękowo-Twarzowej. Wielu polskich profesorów i wykładowców jest zapraszanych i goszczonych na kongresach europejskich i światowych.

Z kolei Pani jest pierwszą Polką i pierwszym polskim lekarzem stomatologiem w ścisłym zarządzie Światowej Federacji Dentystycznej.

Każdy sukces poprzedza ciężka praca, cieszę się, że została dostrzeżona. Poziom polskich stomatologów i ich edukacji nie daje żadnych powodów do narzekań. Zastrzeżenia mogą budzić kwestie od nas niezależne, a więc brak finansowania, rozwiązań strukturalnych czy programów profilaktycznych, o które cały czas apelujemy jako środowisko.

Osobiście widzę wiele powodów do optymizmu, jak choćby rozwój i postęp świadomości społeczeństwa o znaczeniu zdrowia jamy ustnej i korelacji z chorobami ogólnoustrojowymi. W ramach obchodzonego co roku Światowego Dnia Zdrowia Jamy Ustnej, ustanowionego przez Światową Federację Dentystyczną, temat stomatologii przebił się zarówno w społeczeństwie, jak i w środowisku lekarskim, szczególnie wśród lekarzy innych specjalności.

Lekarze również potrzebowali uświadamiania?

Głównie w kwestii holistycznego spojrzenia na pacjenta z uwzględnieniem jamy ustnej – nie tylko stanu zębów, ale także zdrowia dziąseł, zmian na błonie śluzowej. I to się udaje. Kardiolodzy, okuliści, ortopedzi czy reumatolodzy wysyłają pacjentów do gabinetów stomatologicznych. Mówią: „Proszę sprawdzić zęby”.

My, stomatolodzy, współpracujemy także z diabetologami, bo ciężko ustabilizować pacjenta z cukrzycą, jeśli ma przewlekłe stany zapalne w jamie ustnej. Zawsze współpracowaliśmy z lekarzami innych specjalności, ale teraz ta współpraca się rozwija. Widzę to na co dzień w swoim gabinecie i szczerze mnie to raduje.

Czy polscy lekarze dentyści wyjeżdżają za granicę równie często, co lekarze innych specjalności?

W moim odczuciu stomatolodzy do innego państwa czy nawet miasta wyjeżdżają rzadziej, są mniej mobilni niż lekarze. Wynika to choćby z faktu, że lekarz stomatolog w swoim gabinecie pracuje na swoje nazwisko. Jeżeli na tym etapie życia miałabym przeprowadzić się do innego miasta, zaczynałabym od zera. Lekarze innych specjalności, pracujący w szpitalach czy przychodniach, oczywiście również pracują na swoje nazwisko, ale często są przez pacjentów nierozpoznawalni.

Zdarza się, że po wyjściu ze szpitala pacjent nawet nie wie, kto się nim zajmował. W stomatologii tego nie ma. Z pacjentami mamy równie długą i bliską relację co lekarze rodzinni, przy czym o ile do lekarza rodzinnego pacjent jest zapisany na listę, do nas nikt się nie zapisuje. Choć na każdą wizytę pacjent może chodzić gdzie indziej, zdarza się to rzadko.

Większość ma swojego stałego stomatologa, a relacja między lekarzem a pacjentem jest budowana i pielęgnowana przez lata. Myślę, że jest to przyczynkiem do tego, że z jednej strony mobilność lekarzy stomatologów jest trochę mniejsza, a z drugiej – że pacjenci mieszkający/pracujący za granicą na leczenie wracają do swojego lekarza stomatologa do Polski. I to nawet gdy w nowym kraju mają ubezpieczenie.

Często towarzyszymy pacjentom przez całe ich życie. Taka relacja to ogromny przywilej, ale też odpowiedzialność. Czasami mam wyrzuty sumienia, że jestem niedostępna, a pacjent z bólem, obrzękiem czeka, aż wrócę, bo nie chce iść do nikogo innego.