Sztuka motywacji. Co zrobić, żeby się chciało? (cz. 2)
O motywacji mówi się głównie w kontekście systemów funkcjonujących w zakładach pracy, których celem jest podniesienie wydajności pracowników lub przynajmniej utrzymywanie jej na stałym, wysokim poziomie.
Foto: pixabay.com
Korporacje wręcz prześcigają się w pomysłach, nazywając je zarządzaniem zasobami ludzkimi.
Sposoby na motywację
I tak mówi się np. o systemie „kija i marchewki”, czyli kar i nagród (który szczęśliwie funkcjonuje już tylko w skostniałych organizacjach), albo systemie „doceniaj, a nie oceniaj”, w którym każdy pracownik z puli zadań stojących przed jego zespołem sam wybiera te, za które chce wziąć odpowiedzialność.
Możliwość takiego wyboru daje pracownikowi szansę na wykorzystanie i rozwój swoich mocnych stron, co samo w sobie jest motywujące – wiem, że umiem to zrobić, odnoszę sukces, odczuwam satysfakcję – a satysfakcja jest najsilniejszym bodźcem motywującym do dalszego działania lub intensyfikacji tychże.
Mówi się też o metodzie Kaizen – kaizen, która jest nawet czymś więcej niż sposobem motywowania. To wręcz filozofia zarządzania, polegająca na zaangażowaniu każdego pracownika w wynik końcowy na każdym etapie procesu. W ten sposób wszyscy są twórcami, a przecież kreatywność sama w sobie jest silnym motywatorem. W Kaizen pracownicy są bardzo mocno nagradzani za innowację, ale i za znalezienie braku/błędu. Podstawą tej techniki jest świadomość wpływu na kształt produktu/procesu, a tym samym na przejęcie odpowiedzialności za wynik.
Mamy też model zwany „Turkusowym zarządzaniem”, autorstwa Frederica Laloux, polegający na odrzuceniu hierarchicznej struktury kierowniczej, współzawodnictwa, ocen, premii i prowizji. W zamian za to buduje się poczucie wolności, zaufania, partnerstwa i współpracy. Decyzje w turkusowej organizacji są podejmowane przez osoby znające temat i mające ku temu predyspozycje, często po zasięgnięciu opinii innych. Zarządzanie opiera się na paradygmacie organizowania pracy zespołowej, która będzie dawała każdemu poczucie sensu życia, pozwalała na rozwój, oferowała przestrzeń dla kreatywności i innowacyjności.
Jak widać, w pracy jesteśmy silnie motywowani. A co z życiem prywatnym? Z rozwojem osobistym? I dlaczego ciągle wraca do nas słynne: „oby chciało mi się tak, jak mi się nie chce”? I dlaczego mi się nie chce? Powodów może być kilka. Jednym z nich jest niechęć do zmian.
Prokrastynacja, czyli syndrom Scarlett O’Hara
To nic innego jak uporczywa tendencja do ciągłego odkładania wszystkiego na później. „Pomyślę o tym jutro” – mówiła piękna bohaterka filmu „Przeminęło z wiatrem” za każdym razem, gdy musiała wyjść z własnej strefy komfortu i podjąć wysiłek rozwiązania problemu, a tym samym dokonania zmiany. Ile razy my sami mówimy „jak tylko zrobi się cieplej, codziennie będę chodzić na długie spacery/biegać”, „latem zapiszę się na kurs angielskiego”, „w przyszłym miesiącu rzucę palenie”. Jutro, za tydzień, w przyszłym miesiącu… A dlaczego nie dziś?
Prokrastynacja nie świadczy o niskich ambicjach czy lekceważeniu powierzonych zadań. Wręcz przeciwnie. Najczęściej przypadłość ta dotyka osób utalentowanych i ambitnych, które jednak mają problemy z rozpoczęciem czynności. Odczuwają wówczas narastający niepokój i brak wiary w siebie. Uciekają przed wykonaniem zadania w obawie przed porażką. Jak sobie z tym poradzić? Popracuj nad swoją samooceną!
Rozwój osobisty
Motywowanie siebie poprzez cele to nic innego jak nasz rozwój osobisty. Żeby jednak móc się rozwijać, trzeba znać kierunek zmian, trzeba wiedzieć, co chce się osiągnąć, gdzie lub/i kim chce się być w konkretnym wymiarze czasowym – tygodnia, miesiąca, roku, dwóch lat, pięciu. To trudne zadanie możemy wykonać tylko my sami. Po co? Bo rozwój osobisty to pakiet korzyści trudnych do przecenienia.
Motywowanie poprzez zadania
Jak już uda nam się postawić przed sobą cel, musimy przekuć go na zadania. Niewprawnym przyjdzie z pomocą słynna już dziś coachingowa metoda SMART. Określa ona sposób poprawnego formułowania celów i zadań. Nazwa SMART pochodzi od akronimów słów: szczegółowy, mierzalny, atrakcyjny, realistyczny, terminowy (osadzony w czasie).
Cel, i wynikające z niego zadania, żeby był osiągalny, powinien być:
- szczegółowy, a najlepiej jednozdaniowy, zawierający konkretny przekaz. Ja zrobiłam kiedyś tak: chcę nauczyć się grać. Na czym? Na saksofonie. Jakim? Altowym (mój cel: nauczyć się grać na saksofonie altowym);
- mierzalny – po czym poznam, że osiągnęłam cel? Założyłam, że nauczę się około 100 utworów. Po co takie doprecyzowanie? Żeby wiedzieć, w jakim jest się miejscu na drodze do realizacji celu i żeby poczuć satysfakcję. A my już wiemy, że satysfakcja jest najlepszym, najbardziej skutecznym motorem napędowym motywacji wewnętrznej;
- atrakcyjny – cel ma wzbudzać chęć działania, realizować potrzebę. Mnie dźwięk saksofonu zawsze bardzo się podobał, jak i sama umiejętność gry na tym instrumencie;
- realistyczny – możliwy dla mnie do osiągnięcia. Grałam już na pianinie i chociaż saksofon był dla mnie dużym wyzwaniem, to przynajmniej wiedziałam, że mam słuch muzyczny;
- terminowy – realizacja określona w czasie. Dałam sobie dwa lata na realizację mojego celu. I udało się.
Planować działania, a nie ich wyniki
To bardzo ważne! Osiągnięcie celów, które sobie stawiamy, powinno być w jak największym stopniu zależne od nas samych, np. nie warto mówić, że chcę zająć pierwsze miejsce w maratonie, bo zawsze może znaleźć się ktoś lepszy i mój plan spali na panewce. Lepiej powiedzieć sobie: chcę przebiec maraton w takim, a takim czasie. Nawet jeśli przybiegnę ostatni, ale w założonym przez siebie czasie, będę zwycięzcą. Satysfakcja gwarantowana!
Trzeba też pamiętać o właściwym doborze celów. Przyjmowaniu takich, które są łatwo mierzalne. Takie działanie daje pewność, że uda się osiągnąć dokładnie to, co się zaplanowało. Jeżeli za swój cel przyjmiemy nauczenie się języka obcego, to trudno będzie upewnić się, czy istotnie w ostatnim czasie udało się zrobić postępy. Znacznie łatwiej byłoby sprawdzić, ilu nowych zwrotów nauczyłam/em się w ciągu tygodnia.
Realność celu
Niekiedy zdarza się, że stawiamy sobie nieosiągalne cele. Dzieje się tak z powodu:
- innych ludzi (rodzina media, społeczeństwo), którzy mogą wyznaczać dla nas cele, których nie zdołamy osiągnąć;
- braku informacji: jeżeli nie jestem pewien, co chciałbym osiągnąć lub nie wiem, jakie umiejętności i wiedza są niezbędne, by osiągnąć dany cel, trudno o sukces;
- planowania w oparciu o optymalne wyniki: wiele osób nie uwzględnia faktu, iż osiągane przez nich wyniki nie zawsze będą jednakowo dobre. Bezpieczniej jest planować w oparciu o swoje przeciętne osiągnięcia, tzn. jeżeli wczoraj nauczyłam się 100 nowych słówek, ale zazwyczaj uczę się 30, nie powinnam planować, że każdego dnia nauczę się również 100 kolejnych;
- braku szacunku dla siebie: jeżeli nie daję sobie prawa do odpoczynku, relaksu, narażam się na wypalenie.
Jednocześnie trzeba unikać stawiania sobie zbyt łatwych celów. Niekiedy zdarza się, że wyznaczamy sobie zbyt nisko poprzeczkę. Dzieje się tak z powodu lęku przed porażką oraz bagatelizowania spraw. Taka postawa nie sprzyja osiąganiu sukcesów. Podstawą sukcesu jest określenie odpowiedniego dla siebie poziomu. Doświadczenie pozwala nam ustalić taki poziom, który jest adekwatny dla naszych możliwości i oczekiwań. Dobrze wyważony to taki, który jest powyżej naszych obecnych możliwości, ale nie na tyle, by być poza naszym zasięgiem.
Ustalając swój poziom, nie wolno pomijać wpływu następujących czynników: zmęczenia, potrzeby odpoczynku, obniżonego nastroju, etc. Kiedy zastanawiamy się, w jaki sposób osiągnąć postawione cele, zadajmy sobie następujące pytania:
- Jakie umiejętności są mi potrzebne do osiągnięcia tego celu?
- Jaką wiedzą powinienem dysponować?
- Czy potrzebuję pomocy, wsparcia lub współpracy?
- Jakie zasoby są mi potrzebne?
- Co może zahamować postęp?
- Czy przyjmuję jakiekolwiek założenia?
- Czy istnieje lepszy sposób wykonywania określonych zadań?
Porażka
Jeżeli nie udało się zrealizować założonego celu, warto dobrze wykorzystać tę lekcję. Dokonać analizy możliwych przyczyn, które zaważyły na wyniku. Być może nie dołożyłam/em dość wysiłku, by osiągnąć cel? Może moje metody pracy, umiejętności, wiedza nie są wystarczające i należy je udoskonalić? Może cel był postawiony nierealistycznie? Wnioski, jakie wyciągniemy z tego doświadczenia, wykorzystajmy, by skorygować swoje działanie.
Sukces
Z kolei po osiągnięciu sukcesu, celebrujmy go, chwalmy się nim, ale nie spoczywajmy na laurach. Warto zastanowić się czy skoro bez trudu osiągnęłam ten cel, to może kolejny powinien być trudniejszy? A może odwrotnie? Jeżeli osiągnięcie tego celu kosztowało mnie wiele pracy i czasu, kolejny powinien być nieco łatwiejszy? A jeśli nie mamy celu – nie przejmujmy się. Badania pokazują, że 97 proc. populacji go nie ma. Jednak te same badania wskazują również, że wśród ludzi, którzy potrafią stawiać sobie cele i je realizować, odsetek tych, którzy odnoszą sukces, jest niebagatelny!
Bez względu na to, w jakiej jesteśmy grupie, jedno jest pewne. Jeśli nie wiemy, dokąd zmierzamy, to na pewno tam nie dojdziemy.
Beata Krudkopad-Szaturska, psycholog, coach relacji, trener w ODZ NIL
Weź kartkę papieru i sprawdź swoją samoocenę:
- Co robię dobrze w życiu osobistym i zawodowym (moje mocne strony)?
- Co muszę poprawić w swoim życiu osobistym i zawodowym (obszary do rozwoju/zmiany)?
- Jakie w związku z tym widzę możliwości (jak mogę wykorzystać swój potencjał)?
- Co stoi na drodze do realizacji celów – brak przekonania, że się uda (praca na postawach), odwlekanie (prokrastynacja), inne?
- Jak mogę pokonać bariery (czy te przeszkody mają realny kształt, czy też tkwią jedynie w mojej głowie)?
A teraz pora uruchomić pozytywne myślenie! Ma ono wielką moc, zwaną w psychologii efektem Pigmaliona (Robert Rosenthal).
Weź kartkę papieru i zapisz na niej odpowiedzi na następujące pytania:
- Z czego jestem znana/y (w pracy, w rodzinie, wśród przyjaciół)?
- Z czego chciałabym/chciałbym być znana/y?
- Każdą z wymienionych w punkcie drugim rzeczy zapisz jeszcze raz. Tym razem w postaci celu do realizacji.
- Zastanów się, jakie zasoby (wiedza, umiejętności, finanse itp.) są ci potrzebne do realizacji tych celów i jak je zdobędziesz – to zadania do wykonania na drodze do realizacji celu.
- Na koniec nadaj każdemu celowi wymiar czasowy. Wszelkie cele nieosadzone w czasie nigdy się nie zrealizują. Ile razy mówimy sobie, że zrobię to czy tamto? Kiedy? Kiedyś. „Kiedyś” nie nadchodzi nigdy.
Pierwsza część artykuły TUTAJ.