9 października 2024

Uczmy się od Macedonii

Można się zżymać na to, co na temat systemu ochrony zdrowia sądzą pacjenci, zarzucając im ignorancję i emocjonalne sądy. Nie zmienia to faktu, że opieka zdrowotna ma przede wszystkim im służyć i ich oceny nie powinny być przemilczane.

Flaga Macedonii

Dlatego publikowany od 2005 r. przez Health Consumer Powerhouse Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia to jeden z najważniejszych rankingów systemów ochrony zdrowia na naszym kontynencie. Jak łatwo się domyśleć, polska służba zdrowia należy do najsłabiej ocenianych w Europie.

W najnowszym wydaniu Indeksu, na 36 krajów zostaliśmy sklasyfikowani na piątym miejscu od końca, wyprzedzając Litwę, Serbię, Czarnogórę, Rumunię, ulokowaną na końcu stawki, Bośnię i Hercegowinę.

Tuż przed nami, ale za to ze znacznie wyższą punktacją, znalazła się… Albania, którą z kolei minimalnie wyprzedziła Bułgaria. Pierwsze miejsce przypadło Holandii. Bardzo wysokie oceny uzyskały sklasyfikowane za nią Szwajcaria, Norwegia, Finlandia i Dania.

Przyzwoitą piętnastą pozycję zajęła ochrona zdrowia w Czechach, mimo znacznie słabszego, w porównaniu z krajami liderującymi, finansowania. Wielkie uznanie autorów zdobyła zajmująca 16. miejsce Macedonia, jeszcze dwa lata temu wlokąca się za Polską.

Główny wniosek twórców Indeksu wskazujący, że mimo kryzysu ekonomicznego ochrona zdrowia w wielu krajach ma się coraz lepiej, dowodzi, jak wielkie znaczenie ma przemyślana organizacja systemu.

Tak jest w przypadku Czech, pierwszego kraju w regionie, w którym od 2008 r. wprowadzono współpłacenie za usługi medyczne, oraz Macedonii, wychwalanej przede wszystkim za wzorowo działającą informatyzację systemu. Czechy są nam bliskie, jak przysłowiowa koszula. O Macedonii słyszymy rzadko, bo maleńka i trudno ją znaleźć nie tylko na mapie, ale i w katalogach biur podróży.

Tymczasem ten malowniczy zakątek Bałkanów wart jest nie tylko turystycznej eskapady. Jak się okazuje, nasi organizatorzy systemu ochrony zdrowia powinni jeździć do Skopje po nauki. Od połowy 2013 r. można się w Macedonii zarejestrować przez internet do wybranego lekarza.

W podstawowej opiece zdrowotnej nie ma kolejek, a te do specjalistów są krótkie. Bo dzięki współpłaceniu za usługi medyczne w Macedonii chodzi się do lekarza, gdy jest to potrzebne.

Na dodatek przewlekle chorzy nie muszą odwiedzać przychodni, by otrzymać recepty na bezterminowo stosowane leki. Wystarczy, że zgłoszą się do apteki i okażą wyposażoną w chip kartę macedońskiego NFZ. Dane gromadzone na bieżąco w formie cyfrowej informują, które placówki i którzy lekarze cieszą się największym wzięciem, jaki sprzęt i w jakim regionie jest najbardziej potrzebny.

System służy również do budowania pozytywnego wizerunku lekarzy. Nazwiska najbardziej rozchwytywanych w kraju specjalistów są publikowane w mediach. Uznanie wśród pacjentów przekłada się na wysokość wynagrodzenia specjalistów w zakresie od -20 do + 20% stawki podstawowej. Liderzy mogą liczyć na dodatkowe nagrody pieniężne.

Uznanie na europejskich salonach dla systemu ochrony zdrowia zaledwie dwumilionowej Republiki Macedonii, bo tak brzmi prawidłowa aktualna (choć pewnie nie ostatnia!) nazwa tego państwa, może dziwić.

Mierzone parytetem siły nabywczej PKB na osobę wynosi tam poniżej 10 tys. dolarów na osobę, a kraj nie może liczyć na hojne dotacje z Brukseli, bo na razie puka do bram UE jako kandydat, z niepokojem patrzący na nieprzychylną tym staraniom, znacznie większą i bardziej wpływową Grecję.

W mojej ocenie sukces Macedonii nie jest przypadkowy. Najnowszą historią Bałkanów interesuję się od lat. Dzisiejsza Republika Macedonii to niegdyś Jugosławia. W tym nieistniejącym już prawie ćwierć wieku państwie, już w latach 70. i 80. XX w. medycyna stała na znacznie wyższym poziomie niż w Polsce.

Był sprzęt, którego wówczas w Polsce praktycznie nie znano, były niedostępne u nas leki i co najważniejsze – lekarze, którzy bez większych problemów mogli kształcić się w najlepszych ośrodkach na świecie.

Jak widać, Macedończycy potrafią z tych tradycji czerpać. Czytając o tamtejszym systemie opieki zdrowotnej, miałem wrażenie, jakbym widział przed sobą racjonalny program naprawy naszej ochrony zdrowia. Program, którego u nas, póki co, nawet nie napisano.

Sławomir Badurek
Diabetolog, publicysta medyczny

P.S. Serdecznie dziękuję za cenne informacje na temat systemu ochrony zdrowia w Macedonii pani doktor Emilii Kotewskiej-Avramevej, Macedonce z pochodzenia, prezes Towarzystwa Polsko-Macedońskiego.

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 3/2015