23 kwietnia 2024

Neuromodulacja krzyżowa świadczeniem gwarantowanym

Organizacje pacjenckie mają powód do zadowolenia. Po siedmiu latach walki, dzięki nowelizacji rozporządzenia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego, neuromodulacja krzyżowa będzie świadczeniem gwarantowanym. Jak do tego doszło?

W styczniu 2011 roku pacjenci ze Stowarzyszenia UroConti złożyli wniosek o poszerzenie katalogu świadczeń gwarantowanych o procedurę neuromodulacji krzyżowej.

Było to możliwe dzięki obowiązującej wówczas ustawie koszykowej, która umożliwiała organizacjom pozarządowym i stowarzyszeniom pacjenckim składanie takich wniosków.

Dążenia pacjentów do uzyskania dostępu do świadczenia, które z powodzeniem stosowane było od lat na całym świecie, poparł ówczesny konsultant krajowy ds. urologii, prof. Andrzej Borówka.

Trzy lata później, w roku 2014, prezes Agencji Oceny Technologii Medycznych (obecnie AOTMiT) rekomendował zakwalifikowanie neuromodulacji krzyżowej w leczeniu nadreaktywności pęcherza moczowego oraz niedoczynności mięśnia wypieracza u dorosłych pacjentów po niepowodzeniu terapii standardowej. Od tego czasu minęły kolejne trzy lata.

Nadzieja pacjentów z UroConti wróciła w grudniu 2017 roku, kiedy Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt rozporządzenia Ministerstwa Zdrowia zmieniającego rozporządzenie w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego, wśród których znalazła się między innymi neuromodulacja krzyżowa.

– Rozporządzenie miało wejść w życie 1 kwietnia. Kiedy tak się nie stało, zaczęliśmy się już denerwować, bo wielokrotnie dopytywaliśmy w ministerstwie, jak wygląda proces konsultacji i czy nie ma żadnych opóźnień – mówi Anna Sarbak, prezes Stowarzyszenia UroConti.

– Dziś już wiemy, że były, choć niewielkie i dlatego chciałabym bardzo podziękować Ministrowi Zdrowia oraz wszystkim osobom zaangażowanym w proces nowelizacji tego rozporządzenia, w imieniu pacjentów cierpiących na nadreaktywność pęcherza i niedoczynność mięśnia wypieracza, za to, że będą mogli wreszcie skorzystać z tej bezpiecznej i skutecznej metody terapeutycznej, z powodzeniem stosowanej na świecie od ponad 20 lat – dodaje Anna Sarbak.

W uzasadnieniu decyzji ministerstwa czytamy, że wprowadzenie neuromodulacji krzyżowej jako świadczenia gwarantowanego, jest zasadne z klinicznego i ekonomicznego punktu widzenia, a dowody naukowe potwierdziły użyteczność tej metody jako opcji terapeutycznej w leczeniu zaburzeń czynności dolnych dróg moczowych. Wykazały one również znaczącą poprawę jakości życia pacjentów.

W projekcie rozporządzenia opublikowanym przez Rządowe Centrum Legislacji 29 grudnia 2017 roku, w części dotyczącej wymagań formalnych, widniały jedynie oddziały urologiczne, jako uprawnione do stosowania zabiegów neuromodulacji krzyżowej. Tymczasem w dokumencie skierowanym do ogłoszenia 17 kwietnia – oprócz oddziałów neurologicznych – wymieniono także oddziały o profilu położnictwo i ginekologia.

– To dla nas spore zaskoczenie, ale możliwość stosowania neuromodulacji krzyżowej również przez ginekologów to bardzo dobra wiadomość. Stowarzyszenie UroConti od wielu lat apeluje do środowisk ginekologów i urologów o większą współpracę. Wierzymy, że w ten sposób poprawi się efektywność leczenia osób z NTM i zmniejszy liczba pacjentów z powikłaniami pooperacyjnymi, która obecnie jest niepokojąco wysoka – komentuje Anna Sarbak.

Leczenie chirurgiczne z zastosowaniem systemu robotowego to od wielu lat standard na całym świecie, zwłaszcza w urologii, w której – według prof. Piotra Chłosty, prezesa Polskiego Towarzystwa Urologicznego – 80 procent zabiegów można przeprowadzić z użyciem robota, łącznie z transplantacjami nerki. Dzięki robotowi, lekarze mogą oglądać w technologii trójwymiarowej to, co dzieje się wewnątrz ciała człowieka, i wykonywać precyzyjne ruchy w miejscach, w które chirurg dotarłby dopiero po przecięciu powłok.

W myśl nowego rozporządzenia operacje z użyciem robota będą finansowane ze środków publicznych. – To wielka zmiana dla pacjentów z naszego stowarzyszenia. Chodzi nie tylko o wspomnianą już wcześniej wyjątkową precyzję robota, ale może nawet bardziej o dużo krótszy czas rehabilitacji i powrotu do sprawności niż po tradycyjnej operacji – mówi Bogusław Olawski, przewodniczący sekcji prostaty UroConti.

Przy podjęciu pozytywnej decyzji refundacyjnej ministerstwo brało pod uwagę analizę doniesień naukowych, z których wynika, że przeprowadzenie zabiegów z zastosowaniem systemu robotowego w porównaniu do operacji klasycznych oraz laparoskopowych dalej dużo lepsze efekty zdrowotne, korzystnie wpływa na czas trwania operacji, długość pobytu pacjenta w szpitalu oraz częstość występowania śródoperacyjnych zdarzeń niepożądanych.

– Doceniamy dobrą wolę ministerstwa i zaangażowanie nowej ekipy w poprawę sytuacji pacjentów z chorobami dolnych dróg moczowych. Mamy nadzieję, że podobną determinacją resort wykaże się przy poszerzaniu programów lekowych w leczeniu raka prostaty o kolejne nowoczesne terapie, zwłaszcza u pacjentów przed chemioterapią – dodaje Bogusław Olawski.