16 kwietnia 2024

Okiem prezesa NRL II i III kadencji Krzysztofa Madeja

Objąłem prezesurę w momencie głębokich przeobrażeń w lecznictwie, do których trzeba było stworzyć podstawy prawne.

Foto: Marek Stankiewicz

Samorząd lekarski brał udział w tym wielkim procesie legislacyjnym, a często był inicjatorem projektów, które później trafiały do parlamentarzystów.

Miały one stanowić kanon prawa medycznego. To był prawdziwy wysyp ustaw, zaczynając od ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, poprzez ustawę o ochronie zdrowia psychicznego, prawo farmaceutyczne, ustawę transplantacyjną, prawo sanitarne…

Wszystko to było tworzone z udziałem samorządu lekarskiego i moim osobistym.

Nie zliczę spotkań z posłami, które odbyłem i toastów, które wówczas trzeba było  wznieść za powodzenie naszych projektów. Mieliśmy w swoim gronie lekarzy legislatorów, którzy uważali, że ich misją jest tworzenie prawa medycznego i z pasją uczyli się tych nowych dla nich kompetencji. Nawet wśród prawników legislatorzy stanowią odrębną grupę wysoko cenionych specjalistów.

Powiem nieskromnie, że udało mi się wówczas powołać najlepszy w historii zespół radców prawnych, jaki działał w samorządzie lekarskim, oraz przyciągnąć sojuszników, ekspertów pomagających nam, nierzadko bezinteresownie, w tym dziele legislacyjnym. W zespole NIL działało trzech byłych dyrektorów Departamentu Prawnego Ministerstwa Zdrowia (mecenasi: Gutkowski, Jańczak, Rudnicki), wykształciliśmy dwóch aplikantów, nie przymierzając, jak w dobrej kancelarii prawnej. Dolegliwością było uchwalenie w 1997 r. ustawy o kasach chorych z dwuletnim vacatio legis. Chociaż dookoła czuć było entuzjazm, od początku nie zgadzałem się z trybem wprowadzenia tej tzw. reformy, a czas dowiódł, że wyszło na moje.

Krzysztof Madej, prezes NRL II i III kadencji