26 kwietnia 2024

Ustawa o opiece zdrowotnej nad uczniami i wątpliwości stomatologów

Najprawdopodobniej zemści się wieloletnie uprawianie polityki „hasłowego” rozwiązywania problemów stomatologii.

Foto: archiwum „Gazety Lekarskiej”

Światowy Dzień Zdrowia Jamy Ustnej obchodzimy w marcu, choć dopiero niedawno FDI przesunęła ten termin z jesieni. W tym roku, choć marcowym obchodom nic zgoła nie brakowało, prawdziwy festiwal stomatologii mieliśmy jesienią, a dokładnie 12 września.

Tego dnia weszła w życie ustawa o opiece zdrowotnej nad uczniami. Tylu stomatologów wypowiadających się w telewizji jednego dnia – jak żyję, nie widziałem. Pojęcia „próchnica” i „gabinet szkolny” odmienione zostały przez wszystkie przypadki.

Znamienne jest to, że choć wszystkie komentarze nie pozostawiały złudzeń, że to raczej idea niż akt prawny poprawiający opiekę medyczną, to media ogólnopolskie zajmowały się tematem dokładnie jeden dzień. Tak więc, pomimo tytułu felietonu nawiązującego do znanej niegdyś romantycznej piosenki, nic więcej romantycznego z tej sytuacji wycisnąć się nie da.

Nie my jedni oczywiście doświadczamy tego, że świat zwielokrotnił tempo przepływu informacji i naszą też rzeczą jest, aby o tak ważnych sprawach przypominać.

Trudno podsumować rzeczoną ustawę w kategoriach „zła/dobra”. Na pewno jest życzeniowa, przypomina odwieczne poszukiwanie kamienia filozoficznego – ot, jak prostym ruchem zrobić z czegoś, co nie działa, coś społecznie przydatnego. O organizacji opieki stomatologicznej nad dziećmi napisano już mnóstwo. Jeśli doszukuję się czegoś, czego klasa polityczna jeszcze nie jest świadoma, to tego chyba, że wobec przepełnionego rynku stomatologicznego każdy wchodzący na ten rynek stomatolog instynktownie szuka gwarancji stabilności swej 40-letniej perspektywy pracy w opanowaniu procedur komercyjnych, najczęściej związanych ze stomatologią pacjentów dorosłych.

Tłumaczę to, gdzie mogę, że właśnie mści się na całym społeczeństwie brak stabilności zasad współpracy płatnika i lekarzy dentystów, niedopuszczalna praktyka marginalizowania stomatologii, pewna maniera przejawiająca się w myśleniu, że właśnie zrobiło się świetny interes, obniżając ciągle stawki za punkt rozliczeniowy. I wszystko to z przewrotnym odwołaniem się do zbożnego, skądinąd, celu racjonalnej gospodarki środkami publicznymi. 25 tys. dużych szkół i 6,5 tys. placówek stomatologicznych. Już samo to trochę paraliżuje. Niemniej, na stronach NIL zamieściliśmy poradnik wyjaśniający schemat organizacyjny opieki szkolnej.

W swoich komunikatach KS NRL informuje, że wydane w przeddzień [sic!] wejścia w życie ustawy Zarządzenie nr 120 Prezesa NFZ ma zakodowany w sobie dość niejasny mechanizm finansowania nadwyżek świadczeń i w większości przypadków przekroczenie wykonania umowy nie uruchomi zadeklarowanej w ustawie „nielimitowanej wielkości wykonań”. Stwarza to zagrożenie wpadnięcia w proste nadwykonanie, którego zapłata, jak wiemy, najczęściej znacznie odsuwa się w czasie.

W chwili pisania tego tekstu jesteśmy w trakcie rozmów z centralą NFZ i wszystkich zainteresowanych odsyłam, aby sprawdzili, czy na www.nil.org.pl nie ma informacji o jakiejś zmianie, która powinna oczywiście przyjąć postać nowelizacji zarządzenia prezesa NFZ. Dlaczego ta ustawa stanowi taki problem? Ano dlatego, że przy ogromnej skali oddziaływania powiela uświęcony niestety już tradycją model hasłowego rozwiązywania problemów stomatologii. Po mizerocie nakładów na szkolenie podyplomowe, braku wizji rynku, dentobusach, o których z niewiadomych przyczyn w ogóle nie wspomina się w debacie publicznej (16 pojazdów na cały kraj), teraz odtrąbiono rozwiązanie problemu zaniedbań wielu dekad w opiece nad dziećmi.

Andrzej Cisło, wiceprezes NRL