Medialny dialog lekarzy. O roli biuletynów izb okręgowych
Jest ich 24 – tyle, ile okręgowych izb lekarskich. Biuletyny izbowe, bo o nich mowa, tak jak samorząd lekarski, mają swoją 30-letnią historię.
Foto: Mariusz Tomczak
17 maja 1989 r. uchwalono ustawę o izbach lekarskich, a już 9 sierpnia Komitet Organizacyjny Izb Lekarskich zaczął usilnie zabiegać o prawo do wydawania własnego tytułu prasowego. Wystosował w tej sprawie pisma do Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej oraz redaktora naczelnego Państwowych Zakładów Wydawnictw Lekarskich dr. n. med. Aleksandra Tulczyńskiego z prośbą o przekazanie izbom lekarskim tygodnika „Służba Zdrowia” i przemianowania tytułu na „Gazeta Lekarska”.
To był czas, kiedy nowy tytuł mógł być wydawany tylko na bazie starego, a tygodnik „Służba Zdrowia” najlepiej pasował do tej koncepcji. Mimo różnego rodzaju perturbacji 1 września 1990 r. ukazał się pierwszy numer „Gazety Lekarskiej”. Poprzedził go numer sygnalny z wywiadem z prof. Tadeuszem Chruścielem, pierwszym prezesem NRL, który określił rolę i miejsce izb lekarskich w środowisku. To był przełomowy moment również dla biuletynów, ponieważ z czasem były one kolportowane wspólnie z „Gazetą Lekarską”, wzajemnie się uzupełniając.
Pisma szybkiego reagowania
Przesłanie co do polityki wydawniczej „GL” było jasne. W numerze sygnalnym napisano: „Chcemy zbierać to, co rozproszone: inicjatywy, opinie, doświadczenia, wiedzę praktyczną i naukową”. Zaangażowany w tworzenie zaplecza medialnego dla dopiero co odrodzonego samorządu lekarskiego Stefan Zgliczyński, ówczesny przewodniczący Komisji Informacji Naczelnej Rady Lekarskiej, rozpoczął redagowanie „Biuletynu Informacyjnego” NRL, dając tym samym impuls dla tworzenia tego rodzaju pism w okręgowych izbach lekarskich.
Część z izb, widząc ogromny głód informacji wśród lekarzy o tym, co dzieje się w okręgach, szybko zaczęła je tworzyć. Obecnie jest ich 24 – tyle, ile izb lekarskich. Ich wydawanie, podobnie jak „Gazety Lekarskiej”, jest obowiązkiem wynikającym z zapisów w ustawie o izbach lekarskich, choć wcześniej taki zapis nie dotyczył biuletynów. Od początku były one pismami szybkiego reagowania, stanowiły medialny dialog ze środowiskiem. Ich istnienie i rolę odnotowała „GL” w sygnalnym numerze w rubryce „Wypisy z biuletynów izb okręgowych”. Autor rubryki, podpisujący się T.J., napisał, że do redakcji dotarły właśnie pierwsze numery – z Białegostoku, Kielc, Olsztyna, Torunia, Łodzi i Warszawy, a kolejne są w drodze.
W Biuletynie OIL w Białymstoku Andrzej Lussa w sposób dosadny napisał: „Napływają sygnały, że w tzw. terenie niewiele się zmieniło, nadal rządzą nomenklaturowe mafie, familijno-kumoterskie kliki, skutecznie blokujące próby zmian”, a ówczesny prezes OIL Jan Stasiewicz zapewniał, że w tej sytuacji izba będzie dążyć do samooczyszczenia środowiska, reformowania systemu i stworzenia godziwego systemu płac. Jan Stasiewicz prowadzi biuletyn od pierwszego numeru. – To był 1990 r., pierwsze składki dopiero zaczęły napływać, wydawaliśmy więc pierwszy numer bez pieniędzy, korzystając z powielacza urzędu wojewódzkiego i wyżebranego gazetowego papieru. Liczył trzydzieści parę stron i zawierał zdjęcia, na których trudno było kogokolwiek rozpoznać – wspomina dziś prof. Jan Stasiewicz.
Biuletyn Świętokrzyskiej Izby Lekarskiej w swoich pierwszych wydaniach pochylał się nad sprawami organizacyjnymi izby. Prezydium ORL uchwaliło, że każdy członek OIL niemający mandatu może uczestniczyć w zebraniach ORL i jej Prezydium oraz w okręgowym zjeździe lekarzy, ale bez prawa głosu. W czasie budowania struktur izby to były informacje kluczowe. Wiele na ten temat można się było dowiedzieć z pierwszych numerów Biuletynu Warmińsko-Mazurskiej Izby Lekarskiej. Jej ówczesny przewodniczący Marek Stefanowicz pisał o trudnej drodze do samodzielności izby i zaznaczał, że lekarze zdecydowali o niej sami, wbrew decyzjom Krajowego Komitetu Organizacyjnego.
Treści zawarte w biuletynach mogą zaskakiwać odwagą i bezkompromisowością, np. informacja o uchwale Kujawsko-Pomorskiej Izby Lekarskiej zwracającej uwagę na zbędność kosztownych dyżurów lekarza wojewódzkiego. Z biuletynu OIL w Łodzi można było się dowiedzieć, że wybory do organów izb lekarskich wykazały, jak zatomizowane jest środowisko i jak mało lekarze znają się w obrębie swojego województwa, a z biuletynu OIL w Warszawie – jak administracja państwowa różnych szczebli okazuje niechęć i bierny opór wobec inicjatyw samorządowych. Jerzy Moskwa pisał wówczas: „Pozory okazywanej życzliwości mają na celu wciągnięcie samorządu w starą machinę biurokracji, zatracając to, co w samorządzie najcenniejsze – poczucie wolności zawodu, swobody decydowania o własnym losie”.
Dotrzeć z informacją
Biuletyny żyły tym, co działo się w izbach. Poruszały sprawy terenowych wyborów samorządowych, konkursów na kierownicze stanowiska, kadencyjności ordynatorów, uczestnictwa w egzaminach specjalizacyjnych, tworzenia kół delegatów i przedstawicielstw terenowych. Krytykowały zbyt małą aktywność członków i kulejące ściąganie składek. Taka była wówczas rzeczywistość. Biuletyn OIL w Krakowie zaczął wychodzić na przełomie lat 1989-90. Najpierw była to złożona kartka papieru w formacie A4 wydrukowana na powielaczu, a redaktorem naczelnym był nieżyjący już Jan Kowalczyk, chirurg onkolog, który tą funkcją wymieniał się co kadencję z Jerzym Friedigerem, późniejszym prezesem i wiceprezesem OIL w Krakowie.
Po nich pałeczkę przejął redaktor Stefan Ciepły, już 20 lat redagujący pismo, które szybko przeobraziło się w „Galicyjską Gazetę Lekarską”. – Ówczesna, zeszytowa formuła biuletynu może nie była zbyt atrakcyjna, ale spełniała swoją rolę informatora w środowisku. W tym czasie izby lekarskie wydawały certyfikaty do prowadzenia praktyk, a ponieważ lista ta budziła ogromne zainteresowanie, biuletyn ją zamieszczał, choć ledwo się mieściła w numerze – wspomina Stefan Ciepły. Dostrzeżono więc potrzebę rozszerzenia formuły i tematyki. W 2006 r. „GGL” jako jedyna w kraju dołączyła suplement traktujący o problemach lekarzy dentystów. Ten dodatek ukazuje się do dziś. Czytelnicy – jak mówi Stefan Ciepły – chcą czytać o sobie, m.in. o doktoratach, habilitacjach, profesurach, sylwetkach wybitnych lekarzy. Jeśli chodzi o informacje, szybszym medium stał się internet, który wygrywa z wersją papierową. Proces przeobrażania się biuletynów w pisma formatu A4, wydawane w kolorze na kredowym papierze objął wszystkie duże izby.
Tak było m.in. również w Śląskiej Izbie Lekarskiej. W I kadencji biuletyn nosił tytuł „Medicus”, a w skład redakcji wchodzili: redaktor naczelny i przewodniczący Komisji ds. Informacyjnych ORL Andrzej Szulc, nieżyjąca już Maria Klimowicz, ówczesna wiceprezes ORL oraz dr Danuta Korniak, członek ORL. Od II kadencji pismo jest wydawane jako „Pro Medico” i od tego momentu po dziś dzień jego redaktorem naczelnym jest Żywisław Mendel. – Na początku, tak jak wszystkie biuletyny, pismo miało charakter stricte informacyjny (stanowiska, uchwały), obecnie są to felietony, wywiady, reportaże, komentarze, refleksje – wylicza Żywisław Mendel i nadmienia, że choć romantyzm tamtych czasów bezpowrotnie przeminął, wydawanie pisma wciąż budzi emocje. Wiążą się one z zabieganiem o czytelnika, wychodzeniem naprzeciw jego gustom i oczekiwaniom.
„Panaceum” – biuletyn OIL w Łodzi, to jedno z tych pism okręgowych, które zabiegając o czytelnictwo na przestrzeni lat zmieniało się wielokrotnie. Biuletyn prowadził Kazimierz Pankiewicz, przewodniczący Komisji Informacyjnej z Częstochowy, później Stanisław Ciechowicz, a po nich Ryszard Golański, prezes, a później wiceprezes OIL w Łodzi oraz późniejszy redaktor naczelny „GL”. – To były lata, kiedy odbywały się pierwsze zjazdy lekarzy i komunikacja ze środowiskiem miała ogromne znaczenie, nie było e-maila, komórek, internetu, a więc trzeba było dotrzeć do każdego lekarza z osobna, dostarczyć biuletyn do rąk własnych – wspomina Ryszard Golański i dodaje, że wtedy pismo redagowali wyłącznie lekarze.
Dopiero, kiedy samorząd okrzepł, redagowanie biuletynu powierzono zawodowemu dziennikarzowi Ninie Smoleń. Obecnie ten trend przejęły inne biuletyny, np. „Pomorski Magazyn Lekarzy” OIL w Gdańsku, którego redaktorem naczelnym od lat jest lekarka Wiesława Klemens, czy „Medicus” Lubelskiej Izby Lekarskiej, redagowany przez wiele lat przez lekarza Marka Stankiewicza. – Te zmiany mają na celu wnieść świeżość i profesjonalizm, umiejscowić pisma izbowe w strukturach nowoczesnego rynku wydawniczego – podkreśla Marek Stankiewicz i pyta, czy tego rodzaju zabiegi rzeczywiście poniosą biuletyny, trafią w gusta lekarzy, które są bardzo zróżnicowane w zależności od wieku, regionu, w którym żyją i pracują, oraz pozamedycznych zainteresowań.
Integracja przez komunikację
Czytelnictwo zawsze było i jest największą bolączką biuletynów, bowiem pokutuje przekonanie, że lekarze ich nie czytają. Mają jednak swoich fanów, szczególnie wśród średniego i starszego pokolenia lekarzy, którzy z niecierpliwością czekają na każdy nowy numer. Przybywa też czytelników z grona młodych adeptów sztuki medycznej. Od 30 lat, a więc od chwili reaktywacji samorządu lekarskiego, nieustająco pada pytanie – co robi izba lekarska. Biuletyny starają się na nie odpowiadać. – Duże izby i wydawane przez nie pisma mają większe możliwości w tym zakresie, małe gorzej sobie z tym radzą, tworzą jednak familiarną atmosferę, przez co łatwiej się zintegrować i poznać oczekiwania środowiska – tłumaczy Zbigniew Brzezin, prezes OIL w Częstochowie i redaktor naczelny „Częstochowskiej Gazety Lekarskiej”, której wprawdzie nie stać, aby wychodziła co miesiąc, ale i tak jest znana w całej Polsce dzięki organizacji międzynarodowego konkursu PhotoArtMedica, w którym uczestniczą lekarze z całego świata.
Ta integracyjna rola biuletynów jest podkreślana wielokrotnie. To na ich łamach ukazują się relacje z różnych oficjalnych i mniej oficjalnych imprez, to tutaj można przeczytać o zawodach sportowych i poznać nazwiska zwycięzców, to tu czytelnik może dowiedzieć się, jak udzielają się lekarze na polu kultury. – W artykułach muszą znaleźć się nazwiska osób związanych z poruszanym problemem i zdjęcia, na których lekarze rozpoznają siebie i swoich kolegów – mówi Jarosław Wanecki, wieloletni prezes OIL w Płocku i przez lata redaktor naczelny izbowego biuletynu, którego pierwszy numer ukazał się w 1990 r. Jego twórczynią i pierwszym redaktorem naczelnym (szefem i personelem) była lekarz pediatra Barbara Sosnowska, także pomysłodawczyni winiety periodyku, z zarysem płockiego Wzgórza Tumskiego, do dziś pojawiającego się na okładkach wszystkich numerów. Od początku był i wciąż jest on redagowany wyłącznie przez lekarzy, bez wypłacania im jakiegokolwiek honorarium.
Biuletyn Wielkopolskiej Izby Lekarskiej także funkcjonuje na takich zasadach. Andrzej Baszkowski, od początku związany z pismem, mówi, że powstało ono równolegle z powołaniem izby. Tematyka była – jak w innych biuletynach – związana z formowaniem się struktur samorządowych, ale już zaczynano poza nią wychodzić. Nieżyjący prof. Janusz Skowronek, redagujący „Peryskop”, zamieszczał w nim na zasadzie ciekawostek materiały z pogranicza nauki, wprowadzając element rozluźnienia w poważną tematykę dotyczącą prac samorządu. Zatem formuły wydawania biuletynów były różne, wielokrotnie decydowały o tym finanse, ale niezależnie od tego zawsze starały się odzwierciedlać głos środowiska i je integrować. Wszystkie ewoluowały – z przypominających podziemną solidarnościową „bibułę” zmieniły się w kolorowe magazyny dużego formatu.
– Nowa rzeczywistość wymusza zmiany w redagowaniu biuletynów, już mało kto poszukuje tam aktualnych informacji, obecnie dokumentują i archiwizują różne ważne wydarzenia związane z działalnością izb lekarskich, a także środowisk lekarskich na różnych polach, nie tylko związanych z medycyną. Kierunek, w którym zmierzają, to zwarta treść i dużo zdjęć – zaznacza Łukasz Tyszler, redaktor naczelny „Vox Medici”, biuletynu OIL w Szczecinie, dodając, że formy papierowe pism stały się medium dla określonej grupy odbiorców. Niezależnie od poziomu redagowania biuletynów w poszczególnych izbach, od regularności ich wydawania, od treści, jakości papieru, zdjęć, wszystkie stanowią pomost pomiędzy tym, co dzieje się w samorządzie i lekarzami w okręgach. Pomaga w tym zamysł, by kolportować je razem z „Gazetą Lekarską”, co pozwala spojrzeć na te media jako całość. Chodzi o to, aby być jak najbliżej siebie.
Lucyna Krysiak
* * *
Nie sposób opisać w jednym materiale wszystkich izbowych biuletynów. Z okazji jubileuszu 30-lecia odrodzonego samorządu lekarskiego każdemu z osobna życzymy dalszych sukcesów, bo za każdym z tych pism stoi ogromny wysiłek i niepowtarzalna historia.
Lista biuletynów okręgowych izb lekarskich:
- „Medyk Beskidzki”
- „Primum”
- „Medium”
- „Meritum”
- „Medicus”
- „Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej w Białymstoku”
- „Częstochowska Gazeta Lekarska”
- „Pomorski Magazyn Lekarski”
- „Biuletyn Lekarski” (OIL w Gorzowie Wlkp.)
- „Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej w Koszalinie”
- „Galicyjska Gazeta Lekarska”
- „Panaceum”
- „Biuletyn Informacyjny Opolskiej Izby Lekarskiej”
- „Biuletyn” (OIL Płock)
- „Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej w Rzeszowie”
- „Vox Medici”
- „Biuletyn Okręgowej Izby Lekarskiej w Tarnowie”
- „Puls”
- „Doktor”
- „ProMedico”
- „Eskulap”
- „Biuletyn Lekarski” W-MIL
- „Biuletyn Informacyjny Wielkopolskiej Izby Lekarskiej”
- „Skalpel”