26 kwietnia 2024

Nagły spadek hospitalizacji w obawie przed koronawirusem

Gwałtownie spada odsetek osób hospitalizowanych z powodu udaru mózgu. Mimo że ta choroba wciąż pozostaje wiodącą przyczyną niepełnosprawności, osoby z objawami odwlekają wizytę w szpitalu w obawie przed zarażeniem koronawirusem.

Foto: pixabay.com

Organizacje zajmujące się monitorowaniem sytuacji pacjentów z udarem mózgu wyrażają swoje głębokie obawy.

W niedawno opublikowanym artykule, stowarzyszenie World Stroke Organization podaje, że w wielu krajach, chociażby w Chile, Kolumbii, Iranie, Grecji, Anglii, Belgii czy Włoszech, zaobserwowano nagły spadek liczby osób hospitalizowanych z właśnie z tego powodu.

Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że odsetek w niektórych z tych państw do tej pory wynosił od 60 do nawet 80 proc. Podobne obserwacje dostrzegane są przez różne jednostki udarowe. W Chicago i Dallas wspominano o 30 proc. spadku ogółu przyjęć, a w Waszyngtonie i Szanghaju o szacunkowej, 50 proc. redukcji liczby pacjentów poddawanych jednej z kluczowych procedur ratujących życie w udarze niedokrwiennym mózgu, tj. trombektomii mechanicznej.

Jak twierdzi Adam Hirschfeld, lekarz pracujący na oddziale neurologicznym i udarowym, potwierdza to bardzo niebezpieczny, ogólnoświatowy trend. – Dane opublikowane przez World Stroke Organization to pierwsza tak kompleksowa informacja pokazująca sytuację pacjentów z udarami mózgu w skali całego świata – podkreśla.

– W Polsce również notujemy wyraźny spadek liczby osób zgłaszających się z tymi objawami, choć brakuje dokładnych statystyk. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, że nie prowadzi się bieżącej sprawozdawczości zachorowań. Co prawda istnieją rejestry monitorujące jakość opieki nad chorymi z udarem, takie jak RES-Q (Registry for Stroke Care Quality), ale uczestnictwo w nich jest dobrowolne, przez co dane nie są miarodajne – tłumaczy dr Adam Hirschfeld.

Spadek liczby osób zgłaszających się po pomoc w stanach nagłych odnotowują szpitale w całej Polsce. Trzykrotnie spadła liczba pacjentów zgłaszających się choćby do wrocławskiego Centrum Chorób Serca, jak w kwietniu br. podał szef tej jednostki, prof. Piotr Ponikowski. Jak apelują lekarze, to faktycznie obawy związane z zakażeniem się wirusem SARS-CoV-2 wpływają na postawę pacjentów i ich rodzin.

– Wiele osób woli przeczekać początkowe objawy, licząc na samoistną poprawę, która prawdopodobnie nie nadejdzie. Drugim problemem, który jest zauważalny na całym świecie, jest spadek dostępności do niektórych świadczeń z uwagi na zaostrzenie rygoru sanitarnego. Tu również można zaobserwować, że szpitale chcąc „dmuchać na zimne” wymagają dodatkowych badań u pacjentów, mimo że nie prezentują oni żadnych objawów mogących świadczyć o infekcji. Ponadto nowo wprowadzone procedury w szpitalnych oddziałach ratunkowych wydłużają ścieżkę postępowania z pacjentem udarowym – dodaje dr Hirschfeld.

Na szczęście pojawiły się pierwsze, zagraniczne propozycje algorytmu postępowania z chorymi z udarem mózgu w celu przeprowadzenia procedury trombektomii mechanicznej. Podkreślają, że procedurę można przeprowadzić niezależnie od tego, czy pacjent jest zarażony wirusem SARS-CoV-2, czy też nie. Oczywiście zachowując należyte środki bezpieczeństwa.

Bez odpowiednich wytycznych placówki medyczne zdane są na własną inwencję twórczą, a to przekłada się na ogólny logistyczny chaos. W przypadku pacjentów z udarem mózgu liczy się każda minuta, a interwencje ratujące życie mają ograniczoną czasem skuteczność. Brak właściwej organizacji procedur wewnątrz- i międzyszpitalnych, jak i uświadamiania społeczeństwa o nielekceważeniu objawów udaru mózgu, skazuje wszelkie dalsze starania na spore ryzyko niepowodzenia. Dlatego warto pamiętać, że w przypadku nagłego wystąpienia zaburzeń mowy, asymetrii twarzy czy osłabienia siły mięśniowej którejś z kończyn należy dążyć do niezwłocznego kontaktu z lekarzem! Standardowo 4,5 godziny od początku objawów to czas, w którym realnie można choremu pomóc.