Czas zmienić zasady refundacji

Specjalny zespół z udziałem przedstawicieli resortu zdrowia ma przygotować system teleinformatyczny ułatwiający dobór poziomu odpłatności za lek. Lekarze twierdzą jednak, że konieczne jest zdjęcie z nich obowiązku określania poziomu refundacji. W przeciwnym razie problem wróci, być może pod inną nazwą – pisze Mariusz Tomczak.

Foto: shutterstock.com

Narodowy Fundusz Zdrowia (NFZ) zażądał 160 tys. zł od jednej z warszawskich lekarek, która wystawiła recepty na preparat mlekozastępczy Neocate kilkunastu dzieciom z bardzo ciężką alergią.

– Sama go nie wypiłam – broni się, dodając, że pomagała ciężko chorym pacjentom. To jednak nie przekonuje urzędników. Przyjmowanie preparatu często stanowi jedyną szansę leczenia dzieci z ciężkimi postaciami alergii lub z alergią na wiele pokarmów, gdy nie tolerują innych terapii.

– To nie jest mleko, lecz preparat leczniczy zakwalifikowany jako produkt spożywczy specjalnego przeznaczenia medycznego. Na całym świecie jest traktowany jako lek – podkreśla dr hab. Andrea Horvath, kierownik Zespołu Żywieniowego Kliniki Pediatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Wielu rodziców nie stać na jego zakup bez refundacji, bo jedno opakowanie kosztuje ok. 150 zł. – To wydatek ok. 1,4 tys. zł miesięcznie – mówi Bożena Janicka, pediatra, specjalistka medycyny rodzinnej.

Kara za leczenie

W ramach kontroli ordynacji preparatu mlekozastępczego NFZ stwierdził nieprawidłowości w blisko tysiącu placówek. Nałożone kary przekroczyły 5,3 mln zł. Kiedy ta informacja ujrzała światło dzienne, w środowisku lekarskim zawrzało. Zarówno do Naczelnej Izby Lekarskiej (NIL), jak i do izb okręgowych zaczęli zgłaszać się lekarze z wezwaniami do zapłaty kar po kilka, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. – Dla mnie to niepojęte – w taki sposób decyzje Funduszu komentuje dr Paweł Czekalski, prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Łodzi.

W lutym, w czasie spotkania z lekarzami ukaranymi przez NFZ, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) Łukasz Jankowski obiecał im pomoc, a do urzędników zaapelował o natychmiastową zmianę podejścia do postępowań kontrolnych. – Sposób i standard przeprowadzania kontroli przez NFZ powinien ulec zmianie aż do momentu całkowitego zniesienia obowiązku określania stopnia refundacji przez lekarzy – podkreślił prezes NRL.

Kary posypały się w różnych częściach kraju, m.in. na Podbeskidziu. Do biura senatorskiego dr Agnieszki Gorgoń-Komor zgłosili się lekarze z podobnymi problemami. – W Bielsku-Białej jeden z niepublicznych zakładów opieki zdrowotnej zapłacił karę w wysokości 40 tys. zł, ale znam przypadki, gdy NFZ domagał się znacznie więcej – podkreśla senator.

Wezwania do zapłaty są jeszcze bardziej dotkliwe z powodu narosłych odsetek, a do niedawna nikt nie wiedział o toczących się kontrolach. – To są sprawy sprzed kilku lat. Nie może być tak, że lekarz musi zaciągnąć kredyt, by spłacić karę w obawie przed szybko rosnącymi odsetkami – dodaje Agnieszka Gorgoń-Komor.

Reakcja NFZ

Po ukazaniu się informacji o karach w mediach ogólnopolskich NFZ odstąpił od karania lekarzy za ordynację preparatu mlekozastępczego dzieciom w wieku od 12. do 18. miesiąca życia w pełnej wysokości kosztów refundacji. To mały sukces, ale problem nie został rozwiązany. Jego przyczyna tkwi znacznie głębiej i nie dotyczy tylko tego jednego leku, ale funkcjonowania systemu refundacyjnego.

– To była kropla, która przelała czarę goryczy. Mam nadzieję, że rządzący zrozumieli, że muszą pilnie zająć się zmianą przepisów, tak by zdjąć z lekarzy obowiązek określenia stopnia refundacji na recepcie – mówi dr Klaudiusz Komor, wiceprezes NRL. Jak dodaje, lekarze powinni odwołać się od kar wymierzonych przez NFZ i tak jak dotychczas postępować zgodnie z wiedzą medyczną. Warto, by zgłosili się do NIL lub swojej izby okręgowej. – Chcemy mieć informację o skali problemu. W razie potrzeby zapewnimy pomoc prawną – deklaruje wiceprezes NRL.

Niespełniona obietnica

Obecnie o tym, ile pacjent zapłaci za lek w aptece, decyduje minister zdrowia, ale obowiązek określenia stopnia refundacji na recepcie spoczywa na lekarzu. To on podejmuje ostateczną decyzję w oparciu o wiedzę, na podstawie takich informacji jak wiek pacjenta i rodzaj jego schorzenia. To samo w sobie nie jest łatwe, a sytuację utrudnia nieustanna zmiana przepisów. Lekarze od dawna apelują do kierownictwa Ministerstwa Zdrowia o zdjęcie z nich obowiązku określania poziomu refundacji.

Taka obietnica w formie pisemnej znalazła się na początku 2018 r. w porozumieniu kończącym protest rezydentów. Niestety, ówczesny szef resortu Łukasz Szumowski słowa nie dotrzymał, a jego następca Adam Niedzielski problemu wciąż nie rozwiązał, choć resortem kieruje od ponad 2,5 roku. – Kiedy minister wreszcie spełni tę obietnicę? – zastanawia się dr hab. Piotr Dziechciarz, pediatra, gastroenterolog dziecięcy. Podobne pytanie stawia coraz więcej osób. Czas płynie, a odwlekanie decyzji o zwolnieniu lekarzy z określania poziomu refundacji skutkuje nawarstwianiem się problemów na linii pacjent-lekarz.

„Rolą lekarza jest leczenie pacjentów, a nie wykonywanie czynności administracyjno-biurokratycznych, polegających m.in. na czasochłonnej weryfikacji poziomu odpłatności na wystawianych receptach” – czytamy w apelu Prezydium NRL, który został skierowany do ministra zdrowia w lutym 2023 r., czyli dokładnie pięć lat po zakończeniu protestu Porozumienia Rezydentów i publicznym złożeniu ministerialnej obietnicy.

– Określanie poziomu refundacji powinno odbywać się automatycznie – podkreśla dr Klaudiusz Komor, dodając, że nie rozumie, dlaczego sytuacja nie zmieniła się od 2011 r., kiedy Sejm uchwalił ustawę o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych. – Od kilku lat wszystkie recepty znajdują się w systemie elektronicznym – dodaje wiceprezes NRL.

Debata w Senacie

Żeby zwrócić uwagę na kary wymierzone lekarzom przez NFZ i problemy związane z określaniem stopnia refundacji, 31 marca w sali posiedzeń Senatu RP odbyła się debata „Zdrowie dzieci. Refundacja w aspekcie dobra pacjentów”.

Została zorganizowana przez senator Agnieszkę Gorgoń-Komor, która aktywnie zaangażowała się w nagłośnienie przypadków karania lekarzy za przepisywanie dzieciom preparatu mlekozastepczego, i NIL. Debatę otworzył marszałek Senatu prof. Tomasz Grodzki. – Sprawa dotyczy dzieci i lekarzy, a gigantyczne kary są bulwersujące. Na pierwszym miejscu powinno być dobro dziecka, a nie niemądre czy bezduszne przepisy – powiedział marszałek.

Skarb państwa nie stracił

Rzecznik Praw Lekarza Monika Potocka przywołała niedawne spotkanie z przedstawicielami NFZ w siedzibie NIL. W odpowiedzi na jej pytanie o procedury przeprowadzania kontroli usłyszała, że jedyną wskazówką jest to, by nie były uciążliwe dla lekarzy. – Ale one są niesłychanie uciążliwe – zaprotestowała Monika Potocka.

W jej opinii resort zdrowia powinien wnikliwe przeanalizować sposób przeprowadzania kontroli przez NFZ. – Muszą powstać wytyczne. Postępowania nie mogą trwać kilka lat i trzeba wyeliminować możliwość zawieszania kontroli np. na dwa lata, bo lekarz musi później zapłacić odsetki za cały okres – podkreśliła.

Tracą lekarze i pacjenci

Na to, że leczenie, refundowanie leków i współpraca na linii lekarz-NFZ stanowi system naczyń połączonych, a ustawa refundacyjna wiąże się z trudnymi wyborami, zwrócił uwagę Piotr Kalkowski, członek Prezydium NRL. – Niekiedy sytuacja zmusza lekarzy do stawiania błędnych diagnoz. Tak dzieje się m.in. w psychiatrii. W Polsce praktycznie nie występują zaburzenia schizoafektywne nie dlatego, że jesteśmy zdrowym narodem, ale z uwagi na utratę refundacji po postawieniu diagnozy. Część lekarzy podejmuje ryzyko na korzyść pacjentów, zwłaszcza wtedy, gdy ci znajdują się w trudnej sytuacji materialnej. Nie wszystkich stać na leczenie, a lekarze nie chcą, by pacjent wybierał, na co przeznaczyć pieniądze: na przeżycie czy na leczenie – powiedział.

W dyskusji głos zabrała również Agnieszka Jóźwiak, mama sześciolatka, który do niedawna cierpiał z powodu bardzo ciężkiej alergii pokarmowej. Podkreśliła, że nie zgadza się na wymierzanie kar za pomaganie chorym, ale po wsłuchaniu się w głosy płynące ze strony lekarzy dobrze rozumie ich strach. – Lekarz powinien być związany odpowiedzialnością wobec pacjenta. Żaden lekarz nie powinien się bać – powiedziała, a jej wystąpienie nagrodzono oklaskami.

Głos wsparcia nadszedł także ze strony chorujących na cukrzycę, którzy czasami stają się mimowolnymi ofiarami niespójnych przepisów. Zdarza się, że o brak refundacji obwiniają wówczas, oczywiście niesłusznie, lekarzy. – Dla przeciętnego pacjenta przepisy refundacyjne to abstrakcja. Popieramy rozwiązania w zakresie automatyzacji określania stopnia refundacji leków – dodała Anna Śliwińska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.

Oskarżenia i strach

Żaden przedstawiciel Ministerstwa Zdrowia nie wziął udziału w senackiej debacie, choć organizatorzy wystosowali takie zaproszenie. Senator Agnieszka Gorgoń-Komor obiecała dopilnować, by sformułowane w trakcie spotkania postulaty trafiły do ministra zdrowia. – Jesteśmy traktowani trochę jak przestępcy, bo kierujemy się dobrem pacjenta. Co myśli społeczeństwo, słysząc w telewizji, że Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi wobec grupy lekarzy postępowanie w sprawie o wyłudzenie pieniędzy? – zapytała.

Odwołała się także do spotu NIL pt. „Ratowanie życia to nie przestępstwo”, który ukazuje codzienne dylematy lekarzy z pogranicza medycyny i prawa, gdy każde wyjście z sytuacji wydaje się złe. – Nasz zawód jest deprecjonowany, a my coraz częściej się boimy. Tak dalej być nie może – dodała Agnieszka Gorgoń-Komor.

Konkretne oczekiwania

Jeden z najważniejszych postulatów dotyczy powołania zespołu ekspertów, który oceni zalecenia medyczne w zakresie kontynuowania leczenia dzieci z alergią preparatem mlekozastępczym poza wskazaniami refundacyjnymi. Niezależna od NFZ analiza pozwoli oddalić od lekarzy oskarżenia o rzekome nadużycia. – Jesteśmy w stanie poddać się publicznej weryfikacji, że postępujemy zgodnie z prawem, by obalić kłamstwo o wyłudzaniu pieniędzy – podkreśliła dr hab. Andrea Horvath.

Gdy zespół potwierdzi zasadność stosowania tego środka z punktu widzenia medycznego, kolejnym krokiem powinno być uchylenie kar nałożonych na lekarzy wraz z narosłymi odsetkami. Niezwykle ważną kwestią jest stworzenie systemu kontroli poprawności wystawiania recept prowadzonego przez NFZ, tak by nie uderzał rykoszetem ani w lekarzy, ani w pacjentów. Obecnie wiele zależy od indywidualnej interpretacji przepisów przez oddziały wojewódzkie Funduszu.

Możliwość przeprowadzania kontroli nawet do 10 lat wstecz nie pozwala lekarzom na szybką korektę ewentualnych błędów, a dodatkowo prowadzi do obciążania ich odsetkami. Dotkliwe kary finansowe podcinają skrzydła wielu lekarzom, a przecież – zgodnym głosem mówili uczestnicy spotkania w Senacie – nie powinni obawiać się wystawiania recepty na lek, od którego zależy życie lub zdrowie pacjenta.

Jaskółka nadziei

Kilka tygodni temu Ministerstwo Zdrowia zadeklarowało, że jeszcze w 2023 r. może powstać funkcjonalność pozwalająca aplikacjom gabinetowym na automatyczne zaciąganie do recepty informacji o właściwym poziomie refundacji leku. Na początku marca powstał zespół, który ma wypracować takie rozwiązanie i przygotować koncepcję działania systemu informatycznego. – Reagujemy na głosy środowiska lekarskiego. Chcemy ograniczyć możliwość popełnienia błędów, która sprawia niejednokrotnie, że pacjent musi wrócić do lekarza – deklaruje minister zdrowia Adam Niedzielski.

Na wieść o powstaniu zespołu prezes NRL powiedział, że traktuje to jako sukces samorządu lekarskiego. – Administracyjne obowiązki lekarza, w tym również te związane z określaniem przez niego stopnia refundacji, stanowią przeszkodę w leczeniu, a co za tym idzie, działają na niekorzyść pacjentów – podkreśla Łukasz Jankowski. W zespole, poza przedstawicielami resortu, są przedstawiciele NFZ, Centrum e-Zdrowia, Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, NRL, Federacji „Porozumienie Zielonogórskie” i działającej przy ministrze zdrowia Rady Organizacji Pacjentów.

Bez pośrednich rozwiązań

– Moją rolą jest dopilnowanie, by nie powstały rozwiązania pośrednie, takie jak program podpowiadający lekarzowi stopień refundacji, ale niezdejmujący odpowiedzialności. Gdyby tak się stało, wszystko zostałoby po staremu – mówi dr Klaudiusz Komor, jeden z członków zespołu. Wśród zadań stawianych przed zespołem jest wskazanie listy leków, które wejdą do systemu informatycznego, i opracowanie modelu sztucznej inteligencji ułatwiającej dobór poziomu refundacji.

– Patrzę na te zapowiedzi z lekkim niepokojem, bo nie chcemy czegoś jeszcze gorszego niż teraz. Chcemy skoncentrować się na leczeniu – dodaje wiceprezes NRL. Stanowisko samorządu lekarskiego jest jednoznaczne: lekarze powinni zostać całkowicie zwolnieni z obowiązku wskazywania zakresu refundacji leków i środków specjalnego przeznaczenia medycznego, a w systemie informatycznym muszą się znaleźć wszystkie refundowane medykamenty.

Pierwsze spotkanie zespołu odbyło się 30 marca, tj. dzień przed debatą w Senacie, a kolejne w połowie kwietnia. Nie wiadomo, o czym rozmawiano i jakie zapadły ustalenia, ponieważ do czasu zakończenia prac zespołu jego członkowie nie wypowiadają się publicznie na ten temat.

Mariusz Tomczak

Powiązane aktualności

Skomentuj

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.