17 czerwca 2025

Jak cię piszą, tak cię widzą

Wiemy, że czasem złoto to nie to, co się świeci. Wiemy też, że niektóre rzeczy – na pozór kuszące, kojące i dobre – na dłuższą metę okazują się złe, trujące i marnujące życie. Łatwo w nie wejść, ale trudno wyjść. Nawet taki muchomor. Czerwony, błyszczący i zachęcający. Z zewnątrz.

Fot. pixabay.com

Są rzeczy, które – dla odmiany – w dłuższej perspektywie przynoszą same zyski, ale wciąż wielu lekarzom wydają się mało interesujące. Mowa tu o zarządzaniu swoim wizerunkiem.

Wiosna to świetny moment na różne porządki. Czas na nowe i lepsze. Czas, by zerwać ze starymi, niesłużącymi nam nawykami i zrobić miejsce na nowe. To nic, że jesteś w porządku, że dobrze leczysz i że znają cię z tego najbliżsi. W twoim zawodzie w jakimś momencie nie wystarczy to, co widzą, tylko co piszą albo inaczej – co znajdą w internecie.

I tu trzeba powiedzieć jasno, że w temacie świadomego budowania wizerunku lekarze nie są najbardziej zaawansowaną grupą zawodową. W dużej części środowiska pokutuje przekonanie, że dobry lekarz nie potrzebuje „ściemy marketingowej”.

Są też opinie typu: „pracuję w szpitalu i nie potrzebuje reklamy” albo „pracuję w poradni i niech poradnia o to dba”. I wszystko to może być prawdą albo i nieprawdą, bo nikt tak nie zadba o ciebie, jak ty sam. Uporządkowany i przemyślany wizerunek jest jak czysty, wyprasowany strój, do tego w odpowiednio dopasowanym rozmiarze. Jeśli o niego nie zadbasz, różnie może się zdarzyć.

Jak jest zatem z twoim wizerunkiem? Wpisz swoje nazwisko do wyszukiwarki i zobacz, czy to, co ci ona pokaże, rzeczywiście cię satysfakcjonuje. To, co o tobie piszą. W jakim kontekście występuje twoje nazwisko. Ogranicz swoje wyszukiwanie do grafiki i zobacz, jakie twoje zdjęcia się wyświetlają. Zawęź w narzędziach wyszukiwania czas do ostatniego roku. Co teraz się wyświetla?

Pamiętaj, że może być to obarczone pewnym błędem, bo tego, czego nauczyła się twoja wyszukiwarka, nie muszą widzieć inne algorytmy. Generalnie będzie to papierek lakmusowy. Sprawdź, jak to działa na telefonie i na innym – najlepiej nie twoim – urządzeniu.

Nie kończ jeszcze tego ćwiczenia. Włącz sobie najprostsze narzędzie AI, czyli ChatGPT, i zapytaj o samego siebie. Popytaj trochę z różnych stron. Chat to maszyna, która nie zawsze rozumie, o co nam chodzi, nie zawsze też wbrew powszechnie panującej opinii bywa miła. Jest jednak jak pacjent, który pilnuje opinii o tym, co do internetu wrzucono.

W twoim zawodzie są cztery elementy, które mają kluczowe znaczenie dla uporządkowania wizerunku. Pierwszy to coś, co w marketingu nazywa się zdaniem pozycjonującym. Jak zapiszesz swoje nazwisko, imię, tytuły naukowe i specjalizacje, czyli stałe zdanie o sobie, które odróżni cię od innych z podobnym nazwiskiem.

Drugie to zdjęcie. To, jakie zdjęcia lekarskie można zobaczyć w internecie, buduje niezłą galerię przypadkowości. Pstryknięte prawie w biegu w poradni, sprzed 10 lat, wycięte z jakiejś konferencji. Zdjęcie lekarza powinno być lekarskie. Profesjonalne, w stroju służbowym i nie pod ścianą i nie na szybko.

Z dobrym światłem, makijażem, w przemyślanej przestrzeni. I nie jest to zdjęcie, które ma pokazywać urodę ani robione na siłę, bo nie jest to fotografia do serwisu randkowego czy paszportu. To jest zdjęcie, które ma budować profesjonalnie i w przemyślany sposób wizerunek.

Trzecia rzecz to twoje miejsca w sieci. Często na twój temat wpada coś, co napisał ktoś, a my już dawno w danym miejscu na przykład nie przyjmujemy. Kontroluj, sam stwórz własną wizytówkę.

Czwarta to opinie. Opinie pacjentów mają ogromne znaczenie. Zwykle piszą je skrajni. Ci zachwyceni i ci bardzo niezadowoleni, ale mogą pisać wszyscy, pod warunkiem że o to podczas wizyty poprosisz.

I na koniec. Uważaj na swoje media społecznościowe. Co publikujesz i kto może je oglądać. Uporządkowany wizerunek buduje wiarygodność i pozycjonuje cię na rynku. Jeśli nie zadbasz o swój wizerunek, prawdopodobnie w jakimś momencie on pokieruje sobą sam. I na koniec pamiętaj: złe wieści szybciej się roznoszą.

Niezadowolony klient opowie o swoim złym doświadczeniu średnio 9-15 osobom. Zadowolony klient zazwyczaj dzieli się pozytywnym doświadczeniem tylko z 4-6 osobami. Czasy, w których prawdziwa cnota krytyk się nie boi, może nie minęły, ale warto jej pomóc. To, że jesteś dobrym lekarzem, jest jak z dobrym obrazem. W ramie wygląda jeszcze lepiej.

Anna Gołębicka, ekonomistka, strateg komunikacji i zarządzania

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 5/2025