10 października 2024

Język polski – twardy orzech do zgryzienia

Absolwenci studiów anglojęzycznych po kilkuletnim pobycie w naszym kraju bardzo słabo znają język polski. Z Mariuszem Janikowskim, przewodniczącym Komisji ds. Egzaminów z Języka Polskiego dla Lekarzy Cudzoziemców Naczelnej Rady Lekarskiej, rozmawia Lucyna Krysiak.

Foto: Mariusz Cieszewski, MSZ

Lekarzy obcokrajowców chętnych do podjęcia pracy w Polsce przybywa, ale by móc wykonywać swój zawód, muszą zdać egzamin z języka polskiego. Jak sobie z tym radzą?

Różnie. Okazuje się, że dla wielu z nich jest to twardy orzech do zgryzienia. Najlepiej na egzaminach wypadają nasi koledzy zza wschodniej granicy – z Białorusi, Ukrainy, Litwy. Być może dlatego, że nasze języki mają podobny rodowód. Lekarzom z krajów azjatyckich – z Indii, Korei Południowej, Mongolii, Malezji, zdanie egzaminu nastręcza więcej trudności.

Jeszcze trudniej jest zdać egzamin osobom pochodzącym z Afryki. Tymczasem warunkiem otrzymania prawa wykonywania zawodu jest zaliczenie tego egzaminu i uzyskanie certyfikatu wystawianego przez Naczelną Izbę Lekarską. Samorząd lekarski odpowiada zarówno za poziom merytoryczny tych egzaminów, jak i ich organizację. Jest to jego ustawowy obowiązek.

Jak wygląda taki egzamin?

Egzamin składa się z dwóch części: pisemnej i ustnej. Zdający zaczynają od dyktanda (jest to tekst czytany przez lektora, odtwarzany z płyty). Tekst puszczany jest trzykrotnie w różnym tempie. Oceniana jest ortografia, czytelność i kompletność. Następny etap to ocena umiejętności rozumienia tekstu z terminologią medyczną.

Po wysłuchaniu zapisu tekstu z płyty, opisującego pewne zdarzenie medyczne, zdający odpowiada na dziesięć pytań testowych związanych z tym przypadkiem, mając do dyspozycji pięć wariantów odpowiedzi, z których tylko jeden jest prawidłowy. Na egzaminie ustnym zdający musi poprawnie przeczytać na głos tekst dotyczący tematycznie konkretnego przypadku chorobowego i odpowiedzieć na pięć pytań z nim związanych.

Ostatni etap egzaminu to sprawdzenie umiejętności zebrania wywiadu od pacjenta, przekazanie informacji o jego stanie zdrowia i udzielenie mu porady lekarskiej. Członek komisji egzaminacyjnej wciela się w rolę pacjenta, a zdający w rolę lekarza i udziela mu porady medycznej.

Egzamin jest więc dość wszechstronnym sprawdzianem znajomości języka polskiego – daje nam wgląd w zakres słownictwa, umiejętność poprawnego formułowania zdań, pytań i wypowiedzi. Sesje egzaminacyjne odbywają się raz w miesiącu, wyłączając przerwę wakacyjną. Do egzaminu może przystąpić jednorazowo 10 osób.

Niestety, po pierwszym podejściu 20 proc. przystępujących do egzaminu musi zdawać go ponownie. Zgodnie z przepisami, do egzaminu poprawkowego można przystąpić po upływie sześciu miesięcy. Zdający zalicza tylko tę część egzaminu, której nie zdał w pierwszym podejściu. Staramy się w ten sposób pomóc zdającym, ale nie zawsze jest to możliwe. Błąd ortograficzny można wybaczyć, ale jeśli lekarz nie rozumie sensu wypowiedzi, sprawa jest o wiele bardziej poważna.

Powszechnie wiadomo, że język polski nie należy do łatwych. Może lekarze cudzoziemcy wybierają nieodpowiednie kursy językowe?

Przyczyn problemów z opanowaniem języka polskiego jest kilka. Jedną z nich jest rzeczywiście wybór kursów, które słabo przygotowują do egzaminu. Różnią się poziomem w poszczególnych regionach kraju, ale nie mamy na to wpływu. Zaskakują absolwenci studiów anglojęzycznych polskich szkół medycznych, którzy po kilkuletnim pobycie w naszym kraju wykazują się bardzo mierną znajomością języka polskiego.

Poza tym wielu lekarzy, szczególnie zza wschodniej granicy, którzy mają polskie korzenie lub rodziny w Polsce, jest święcie przekonanych, że im takie kursy nie są potrzebne. Uważają, że znają język polski na tyle dobrze, by móc zdać egzamin i dostać polskie prawo wykonywania zawodu. Często są zaskoczeni negatywnym wynikiem egzaminu i koniecznością jego ponownego zdawania.

Zauważyłem też, że zdający między sobą porozumiewają się we własnym języku lub po angielsku, co utrudnia obycie z językiem polskim. To naprawdę problem, tym większy, że wymagania językowe wobec lekarzy obcokrajowców będą rosły. Nie chodzi tylko o dobrą komunikację z pacjentem, ale z członkami zespołu, w którym taki lekarz będzie pracował – będzie musiał rozmawiać z przełożonymi, kolegami lekarzami, pielęgniarkami, będzie musiał wypełniać dokumentację medyczną, wystawiać skierowania na badania i załatwiać sprawy w NFZ.

Jako samorząd lekarski czujemy się za to odpowiedzialni. Proszę pamiętać, że oprócz lekarzy cudzoziemców taki egzamin muszą zdawać także obcokrajowcy felczerzy, którzy wciąż funkcjonują na naszym rynku usług medycznych.

Czy dlatego w obecnej kadencji powołano Komisję ds. Egzaminów z Języka Polskiego dla Lekarzy Cudzoziemców NRL?

Komisja jest nowym tworem w strukturze NRL i rzeczywiście działa dopiero od początku bieżącej kadencji, ale ma solidne podwaliny, które stworzyła wcześniej stomatolog Małgorzata Kaczmarska-Banasiak, swego czasu zastępca sekretarza NRL, zajmująca się przez wiele lat organizowaniem w NIL egzaminów z języka polskiego dla lekarzy cudzoziemców.

Nie musimy więc wyważać już otwartych drzwi, tworzyć czegoś od podstaw. Jednak realia, w których dziś żyjemy, w których przychodzi nam pracować, wciąż się zmieniają i trzeba się do nich dostosować. Wprowadza się nowe metody diagnostyczne, terapeutyczne, wprowadzane są zmiany organizacyjne w placówkach opieki zdrowotnej, a także nowe uregulowania prawne.

Znajomość języka polskiego lekarze cudzoziemcy muszą więc opanować w takim stopniu, aby móc nie tylko swobodnie się porozumiewać, ale by rozumieć skomplikowaną rzeczywistość, w jakiej znajduje się rodzime lecznictwo, powiązane z nim ratownictwo medyczne, sposób finansowania. Naszą rolą jest uwzględnienie tych realiów w zestawach pytań egzaminacyjnych.

Powołanie Komisji ds. Egzaminów z Języka Polskiego dla Lekarzy Cudzoziemców przez NRL ma służyć temu celowi. Nadało też wyższą rangę tej sferze działalności samorządu. Daje możliwość szybkiego korygowania niedociągnięć.

Świat bardzo się skurczył, lekarze migrują w poszukiwaniu pracy już nie tylko z Polski na Zachód…

Coraz więcej lekarzy z krajów Unii Europejskiej osiedla się i pracuje w Polsce, a zgodnie z przepisami unijnymi, nie muszą oni nostryfikować dyplomów i zdawać egzaminów z języka polskiego. Wystarczy złożone w izbie oświadczenie, że znają ten język.

W praktyce okazuje się, że nic bardziej mylnego. Komisja Organizacyjna NRL dąży do zmiany tego przepisu. Chodzi o to, aby lekarze ci w jakiejś formie udowodnili, że to, co oświadczyli, jest prawdą. Trudno dziś powiedzieć, czy tak jak inni cudzoziemcy powinni zdawać egzamin przed komisją egzaminacyjną. Jednak problem istnieje i trzeba stworzyć możliwości weryfikowania składanych oświadczeń.

Polska jest obecnie rajem dla chirurgii plastycznej, stomatologii estetycznej i innych rozwijających się dziedzin zabiegowych, a brak znajomości języka przez lekarzy wykonujących tego rodzaju procedury medyczne stanowi zagrożenie dla pacjenta.

W Krakowie wpadliśmy na pomysł, by korespondować z tymi lekarzami drogą mailową, oczywiście w języku polskim. Okazało się to mało skuteczne, ponieważ w pisaniu wyręczają ich polscy znajomi. Dla nas jest to sygnał, że ten doktor, mimo że może być świetnym fachowcem, bo pochodzi z Francji, Belgii czy Holandii, gdzie medycyna jest na wysokim poziomie, niestety nie zna języka polskiego. Problem więc istnieje i trzeba znaleźć sposób, aby go rozwiązać.

13 marca 2015 r. Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej podjęło uchwałę w sprawie przyjęcia projektu zmian w ustawie o zawodach lekarza i lekarza dentysty oraz ustawie o izbach lekarskich związanych z wdrożeniem dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2013/55/UE z dnia 20 listopada 2013 r. Uchwała ta zawiera propozycję wprowadzenia wymogu egzaminu z języka polskiego dla lekarza obcokrajowca również z Unii Europejskiej. Nadaliśmy więc tej sprawie bieg, a jaki będzie tego skutek – czas pokaże.

Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 4/2015