Kodeks Etyki Lekarskiej: Zaświadczenie bez zbadania
Do lekarza sądowego zgłosiła się kobieta, prosząc o wystawienie dla swojego pełnoletniego syna zaświadczenia o niezdolności do udziału w czynnościach sądowych w toczącym się postępowaniu karnym.
Foto: pixabay.com
Kobieta poinformowała, że syn nie opuszcza domu, przejawia lęki w stosunku do osób obcych i leczy się psychiatrycznie. W jej ocenie rozmowa syna z lekarzem może niekorzystnie wpłynąć na stan zdrowia chłopaka.
Lekarz bez osobistego zbadania pacjenta, opierając się jedynie na przedstawionej przez kobietę dokumentacji medycznej, wystawił zaświadczenie o niezdolności do udziału w czynnościach sądowych. Skargę do okręgowego rzecznika złożył sędzia sądu karnego, gdyż w jego ocenie lekarz mógł wystawić zaświadczenie o niezdolności do udziału w czynnościach procesowych tylko po osobistym zbadaniu pacjenta.
Sąd lekarski zauważył, że co do zasady lekarz sądowy powinien wystawić zaświadczenie po uprzednim osobistym zbadaniu uczestnika postępowania i po zapoznaniu się z dokumentacją medyczną, co wynika z art. 11 ustawy o lekarzu sądowym. Sytuacje, w których lekarz może odstąpić od osobistego zbadania i oprzeć się jedynie na dokumentacji medycznej, wymieniono w art. 12 ust. 4 ustawy o lekarzu sądowym (pacjent przebywa w szpitalu, hospicjum stacjonarnym albo innym zakładzie opieki zdrowotnej). Jeśli stan zdrowia uczestnika postępowania uniemożliwia mu stawienie się na badanie, lekarz powinien przeprowadzić badanie w miejscu pobytu tej osoby.
W tej sprawie, jak ustaliły sądy lekarskie, pacjent przebywał w domu i nie zostały spełnione szczególne przesłanki umożliwiające wystawienie zaświadczenia bez badania pacjenta. Dodatkowo sąd lekarski zwrócił uwagę, że obwiniony naruszył art. 40 Kodeksu Etyki Lekarskiej, zgodnie z którym wydawanie zaświadczeń lekarskich jest dozwolone jedynie na podstawie aktualnego badania lub odpowiedniej dokumentacji. W uzasadnieniu orzeczenia wskazano, że osobiste zbadanie pacjenta przed wydaniem zaświadczenia, opinii o stanie zdrowia jest jednym z kanonów postępowania każdego lekarza. Okręgowy sąd lekarski wymierzył lekarzowi karę upomnienia. Odwołanie od orzeczenia złożył obrońca obwinionego. Naczelny Sąd Lekarski utrzymał w mocy zaskarżone orzeczenie.
Komentarz
Opisana sprawa nie jest pierwszą w ostatnich miesiącach. Przypomnę, że ustawa o lekarzu sądowym była reakcją na zbyt pochopnie, w ocenie ustawodawcy, wystawiane w przeszłości zwolnienia lekarskie, będące wystarczającym dla organów ścigania usprawiedliwieniem nieobecności strony, hamującym płynność postępowań cywilnych i karnych.
Lekarz sądowy miał stać się rewizorem czy też nadzwyczajną instancją, swoistym „sprawiedliwym” w lekarskim świecie. Mimo nadania tej funkcji prestiżu zaufania, nie spotkało się to z nadmiernym zainteresowaniem ze strony lekarzy. Dzisiaj okazuje się, że ustawa nie spełniła nadziei, a ustawodawca myśli o kolejnych zmianach. Powołać superrewizora?
Wracając do tej sprawy. Wina, czyli niezgodność działania z jasnymi przepisami prawa, w tym przepisami prawa medycznego, nie budziła wątpliwości rzeczników i sądów. Ale warto zastanowić się nad wymiarem kary. Orzeczono przecież „tylko” upomnienie. Czy samorząd stanął na wysokości zadania? Trudno zbadać sposób oceny, linię myślenia sądu, ale spróbuję uczynić następujące założenia. Po pierwsze, w czasie okresu kształcenia przed- i podyplomowego dowiadujemy się, że pacjentowi należy ufać. Przecież wykonujemy zawód oparty o zaufanie.
Nie powinniśmy, już na wstępie, zakładać, że pacjent, osoba bliska, opiekun faktyczny podaje nieprawdę. Po drugie, naszym zadaniem jest pacjentowi pomóc. Czy te dwie podstawowe przyczyny były wystarczające do wystawienia zaświadczenia, o które proszono? Pewnie nie i stąd orzeczenie winy. Czy były wystarczające do orzeczenia wymiaru kary? Pewnie w tej sprawie tak, gdyż orzeczono karę upomnienia. A jakie będą orzeczenia w innych sprawach tego typu? Tu pozostawię pytanie bez odpowiedzi, jako że przewidywanie przyszłości nie jest domeną rzecznika, a dokonanie wyboru casusu ma być swojego rodzaju prewencją wydawania orzeczeń bez wystarczającej refleksji.
Grzegorz Wrona, Naczelny Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej