Kolekcjoner z pasją: Włodzimierz Nowatorski
Zwiedzanie prywatnego muzeum ma swój niepowtarzalny urok. Zanim jeszcze znajomy kustosz cokolwiek wyjmie z szaf, pokaże na półkach i w gablotach, zanim zaświerzbią ręce, by dotknąć niezwykłych eksponatów, rozpoczyna się rozmowa przy herbacie z wymianą zdań o bieżących wydarzeniach.
Foto: archiwum prywatne
Dopiero po kilkunastu minutach dociera się do sedna spotkania, które tak jak się zaczęło, tak też się za dwie godziny kończy, przy nakrytym stole. Odwiedziłem znanego płockiego chirurga, doktora Włodzimierza Nowatorskiego, aby po raz kolejny ze zdziwieniem i zauroczeniem obejrzeć zbiory, które od kilkudziesięciu lat gromadzi w swoim domu i uświadomić sobie, jak wielki cywilizacyjny skok medycyny jest poza nami.
– Moje zainteresowania historią sztuki i literaturą wyniosłem z domu – zaczyna opowiadanie Nowatorski – po ukończeniu studiów lekarskich zostały one poszerzone o historię medycyny. Z zaciekawieniem czytałem wszystkie dostępne biografie lekarzy, a co za tym idzie – poznawałem dzieje zawodu. Jednocześnie widziałem postęp, który dokonywał się na moich oczach, zmierzch starych metod leczenia i operacji chirurgicznych. Wtedy właśnie wpadłem na pomysł ocalenia starych narzędzi i sprzętów medycznych, książek i czasopism, z których już raczej nikt nie będzie się uczył, ale zachowają się jako świadectwo mijającej epoki. W pasję kolekcjonerską zaangażowała się wkrótce cała moja rodzina. Od 30 lat zaglądam na strychy, odwiedzam giełdy staroci i antykwariaty. Bardzo cenię sobie dobrowolnych darczyńców, takich z potrzeby serca.
Włodzimierz Nowatorski ukończył Liceum Marszałka Stanisława Małachowskiego w Płocku oraz Pomorską Akademię Medyczną w Szczecinie. Jest specjalistą chirurgii ogólnej i onkologicznej, doktorem nauk medycznych. Zawodowo związany z Wojewódzkim Szpitalem Zespolonym w Płocku, gdzie przez kilkadziesiąt lat był ordynatorem oddziału chirurgii II. Mimo emerytury nadal pracuje w Płockim Zakładzie Opieki Zdrowotnej. Współzałożyciel Okręgowej Izby Lekarskiej w Płocku. Delegat na okręgowe zjazdy lekarskie, Okręgowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej I i II kadencji, przewodniczący Okręgowego Sądu Lekarskiego V i VI kadencji, przewodniczący Komisji Etyki VII kadencji. Laureat najwyższego odznaczenia samorządowego „Meritus pro Medicis” (Zasłużony dla Lekarzy).
Idziemy do dwóch pokoi zaadaptowanych na muzeum. Pierwszy to „gabinet starego doktora”. Na masywnym, drewnianym biurku stoi maszyna do pisania, telefon z tarczą, metalowa lampka, kilka pamiątek, w tym mosiężny eskulap oplatający kielich z lekarstwem. Za zdobnym fotelem stoi wypełniona cennymi książkami biblioteczka, naprzeciwko prosta kozetka lekarska, a przy drzwiach pedałowa umywalka.
W gablocie można obejrzeć przedwojenne ulotki czy może już reklamy leków dokładane do ówczesnych czasopism. Na ścianach fotografie lekarzy. Porównujemy dyplomy doktorskie: przedwojenny i powojenny, a w grafice, formacie, wielkości i zdobnictwie liter upatrujemy szacunku do wiedzy. – To moja osobista pamiątka – podchodzimy do oprawionej odbitki, na której widać pochylających się nad polem operacyjnym chirurgów z zakrytymi twarzami – asystuję tutaj swojemu nauczycielowi doktorowi Stefanowi Przedpełskiemu, a ciekawostką jest zatrzymana w kadrze narkoza, tak zwana „kapanka eterowa” wykonywana przez pielęgniarkę anestezjologiczną. Mam w zbiorach kilka masek Schimmelbuscha, które służyły do zakraplania eteru. Maskę wymyślono w XIX w., a składa się z półokrągłego, metalowego szkieletu, na który nakładano gazę, zakrywając usta i nos pacjenta, a dalej lano na nią eter. Na dobry sen…
Wzdłuż ściany naprzeciwko okna stoją szklane szafy wypełnione po kolei: książkami, dawnymi aparatami do mierzenia ciśnienia, stetoskopami. Jest kilka skórzanych toreb lekarskich, małe i duże sterylizatory, paratusy, wielorazowe igły, szklane strzykawki, bańki lekarskie oraz aparat do baniek ciętych, którego nożyki płytko nacinały skórę przed zabiegiem. Zaciekawiła mnie wisząca nad głową bezcieniowa lampa dentystyczna, która mimo upływu lat zaświeciła, gotowa do przyglądania się kolejnej ekstrakcji.
– Zasadniczą różnicą między starym sprzętem a współczesnym jest to, że kiedyś był to sprzęt wielokrotnego użytku. Wygotowywało się go, żeby zabić zarazki. Dziś wszystko jest jednorazowe. Proszę napisać o tej różnicy, bo młodzi może nie mają takiej świadomości – mówi doktor Nowatorski. Na kolekcję przy ulicy Zofii Nałkowskiej w Płocku składa się kilka działów, które doskonale odróżniają poszczególne półki w szafach drugiego pokoju. Króluje chirurgia, ale nie brak też sprzętu ortopedycznego czy choćby ręcznej wiertarki do trepanacji czaszki.
Endoskopiści mogą zobaczyć pierwszy gastroskop metalowo-gumowy i tzw. sztywny kolonoskop oraz radziecki prototyp staplera do zszywania jelit i płuc. W szafie obok błyszczą lusterka laryngologiczne. W równym szeregu leżą instrumenty położników, w tym kleszcze, historyczne tylko z nazwy, a nie zawsze z praktyki. – Jednym z ciekawszych eksponatów jest „bocianek” – oglądamy niewielki, mieszczący się w dłoni przedmiot. Wygląda jak metalowy bocian, którego nogi zakończone są jak nożyczki i otwierają figurkę. W środku można zobaczyć płaskorzeźbę noworodka w beciku. – Oto przyrząd do zaciskania pępowiny. Przed wojną „bocianki” otrzymywały położne razem z dyplomem.
Imponujący jest zbiór okulistyczny. Pod ścianą stoi doskonale zachowana lampa szczelinowa. – Któregoś razu zadzwoniła do mnie okulistka z Koszalina. Niestety pani doktor już nie żyje. Kiedy ze mną rozmawiała, miała ponad 90 lat. Nie wiem, jak się dowiedziała o mojej kolekcji, ale chciała podarować mi zestaw starych przyrządów. Inna pani doktor z Lublina podarowała mi zestaw bezcennych nożyków do operacji rogówki z lat dwudziestych.
Wracam na chwilę do gabinetu. Na biurku leży klaser ze starymi receptami wypisanymi po polsku i w jidysz. Banderole recepturowe. Zlecenia fizjoterapii. Teraz ja opowiadam o zdjęciu płockich lekarzy, którego kopia wisi nad kozetką. Wykorzystuję je często do swoich publikacji, ale posłużyło też do plakatu z okazji jubileuszu 90-lecia przedwojennej izby warszawsko-białostockiej, do której należeli lekarze z Płocka. Oryginał widziałem w Towarzystwie Naukowym Płockim. To jedna z nielicznych Fotografii, do której pozował wraz z kolegami Bronisław Mazowiecki – ojciec Tadeusza, pierwszego premiera po wyborach czerwcowych w 1989 r.
Zamykamy szafy i drzwi. Idziemy do stołu w pokoju gościnnym, gdzie czeka już żona doktora Alina. Pachną świeżo upieczone babeczki, a z telefonów płyną pozdrowienia od córek: Ady – lekarza w Centrum Onkologii w Warszawie i Kai – architektki z Wiednia. – Na koniec chciałbym podziękować mojej rodzinie, która te wszystkie moje fanaberie dzielnie znosi – mówi wzruszony gospodarz, jednak szybko zmienia temat i podsumowuje spotkanie.
– W Polsce mało jest muzeów poświęconych medycynie. Nie ma takiego, w którym byłyby eksponaty z poszczególnych jej dziedzin. A w okolicach Płocka to już na próżno szukać czegoś takiego, może poza Bieżuniem, gdzie jest wystawa prezentująca dawny gabinet lekarski. Łatwiej spotkać muzea farmacji, np. w Bydgoszczy, gdzie w zabytkowej kamienicy zebrano prywatne zbiory aptekarskie. U mnie też można znaleźć wagi i naczynia do ucierania proszków, przygotowywania maści, butelki do nalewek oraz różnorodne słoje, z których wywietrzały już recepturowe, opisane łaciną medykamenty. Ale moim marzeniem jest duże muzeum starej medycyny, dajmy na to przy Naczelnej Izbie Lekarskiej. Moja kolekcjonerska pasja to hołd dla starych mistrzów. Jestem pod ogromnym wrażeniem pracy historyczno-badawczej pana profesora Wojciecha Noszczyka, którego „Zarys dziejów chirurgii polskiej” i niedokończone jeszcze trzytomowe „Dzieje medycyny w Polsce” służą do poszerzania i opisywania mojego zbioru.
Jarosław Wanecki
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 12/2016-1/2017
Przypominamy: od 1 września recepty na bezpłatne leki dla pacjentów 75+ wystawiają lekarze podstawowej opieki zdrowotnej udzielający świadczeń POZ u danego świadczeniodawcy, pielęgniarki POZ oraz lekarze wypisujący recepty pro auctore i pro familiae. Kliknij tutaj, żeby przeczytać komentarze ekspertów i pobrać pełną listę bezpłatnych leków dla seniorów.