Medyczny świat (reportaż)
Czwartkowy, czerwcowy poranek. Jeden z ośrodków konferencyjnych w centrum Warszawy. Przy recepcji polscy lekarze praktykujący na różnych kontynentach. Także ci zaliczani do elitarnej grupy najbardziej wpływowych ludzi medycyny na świecie.
Foto: Marta Jakubiak
Na wydarzenie to trzeba było czekać aż trzy lata. Poprzednie takie spotkanie miało miejsce w Krakowie, a zaczęło się w dniu, gdy minister Arłukowicz wystosował list „Do Przyjaciół Lekarzy”.
Ale to już przeszłość, trzeba przyspieszyć kroku, żeby zdążyć na czas i niczego nie przegapić, bo tegoroczny IX Kongres Polonii Medycznej i II Światowy Zjazd Lekarzy Polskich to prawdziwa merytoryczna uczta.
Wjeżdżamy na piętro. Przy rejestracji tłum ludzi. Czyżby aż taka frekwencja? Okazuje się, że uczestnicy przyjechali nie tylko z krajów Europy Zachodniej czy USA, ale też bardziej egzotycznych destynacji, takich jak Zimbabwe, Zambia, Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Jest też wielu lekarzy polskiego pochodzenia zza naszej wschodniej granicy. Głównie Ukrainy i Białorusi, ale też Litwy, Łotwy, Rosji, Mołdawii… Pojawiło się również wielu lekarzy praktykujących w Polsce. Dlaczego pani tu przyjechała? – pytamy jedną z uczestniczek kongresu.
– Jest niewiele okazji, by w jednym miejscu spotkać tak wielu utalentowanych lekarzy. Serce rośnie, gdy widzi się te wszystkie talenty. Cieszy, że pamiętają o ojczyźnie – odpowiada. Faktycznie, kongres zgromadził tuzy światowej medycyny.
Jest m.in. prof. Zbigniew Wszołek z Mayo Clinic (USA), który odkrył geny odpowiedzialne za chorobę Parkinsona, prof. Roman Jaeschke z MacMaster University (Kanada), słynna transplantolog prof. Maria Siemonow z University of Illinois (USA), chemik prof. Waldemar Priebe z University of Texas (USA) oraz odkrywca metod celowanego leczenia guzów mózgu prof. Krzysztof Bankiewicz z University of California, San Fransisco.
Wszystkich wymienić nie sposób. Odbieramy identyfikatory i biegniemy na salę. Prawie wszystkie miejsca zajęte. Gości wita prof. Marek Rudnicki, prezes Federacji Polskich Organizacji Medycznych na Obczyźnie. W jego oczach widać radość, kiedy patrzy na salę wypełnioną po brzegi. Organizuje kongres po raz trzeci i trudno nie zauważyć, że wkłada w to wydarzenie całe serce.
Ciekawe, jak prelegenci poradzą sobie z udzieleniem odpowiedzi na postawione przed nimi pytania o jakość i bezpieczeństwo leczenia. Jak zapewnić pacjentom lepszą opiekę? Jakie rozwiązania są dobre dla lekarzy i dla zarządzających ochroną zdrowia?
Umrzeć na Filipinach
Jako pierwszy krótką prelekcję wygłasza prof. Roman Jaeschke, będący w gronie najbardziej wpływowych ludzi medycyny na świecie. Przybliża pojęcie evidence-based medicine (EMB), która jest kluczem do świata informacji medycznej.
Znajomość danych opracowanych na podstawie badań naukowych i umiejętność odróżnienia tych mocnych, czyli wiarygodnych, od słabych, albo inaczej… dużych efektów leczniczych od małych, pozwala lekarzom dokonywać niezależnej oceny, co jest najlepsze dla ich pacjentów.
Prof. Jaeschke przybliża też model działania zespołów szybkiego reagowania w szpitalach, jaki zna ze swojej praktyki lekarskiej w Kanadzie. Nie potrafi jednak ostatecznie orzec, czy większe szanse na przeżycie ma pacjent, który dostanie zawału na ulicy, czy ten, który jest już pacjentem szpitala, ale leży na nefrologii.
– Kiedy czujność będzie większa? Jak to się dzieje, że umierają ci, po których nikt się tego nie spodziewa? Jak narasta łańcuch niekompetencji? – pyta i dodaje, że chyba na całym świecie jest tak, że kiedy do kolegi lekarza dzwoni inny lekarz, mówiąc: „mam bardzo interesujący przypadek”, to oznacza, że ma pacjenta, w przypadku którego nikt nie wie, co mu dolega.
Wie, jak trudny jest zawód lekarza i jakie dylematy towarzyszą podejmowanym decyzjom. Na koniec opowiada niezwykłą historię. Kiedyś leciał samolotem, w którym jedna z pasażerek źle się poczuła. Załoga zapytała, czy na pokładzie jest lekarz. Oczywiście odpowiedział zgodnie z prawdą. Kiedy udzielał pomocy kobiecie, dowiedział się, że choruje na nowotwór płuc.
Zdecydował o lądowaniu, bo jako lekarz wiedział, że dalsza podróż zagraża jej życiu. – Cały czas pamiętam tę pacjentkę, która płakała, kiedy zostawiałem ją na Alasce. Ona zdecydowała się na tę podróż, bo chciała umrzeć na Filipinach, wiedziała, że umiera… – wspomina, a na sali panuje cisza.
Teraz wystąpienie prof. Małgorzaty Krajnik, kierownika Katedry i Zakładu Opieki Paliatywnej Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, które skłania do refleksji nad zaspokajaniem duchowych potrzeb chorych – czy lekarz powinien to robić? – Tak. Sfera duchowa to nie jest coś, co istnieje obok cielesności – zaznacza.
Zaspakajając potrzeby duchowe, znoszenie bólu i odchodzenie mogą być znacznie łatwiejsze. Także proces zdrowienia przebiega sprawniej. Wszyscy słuchają z dużą uwagą. Czas na przerwę. Po takiej dawce wiedzy i emocji potrzebna jest chwila na oddech. Rozmowy w kuluarach.
O jakości
Mija 20 minut i zaczynają się kolejne sesje. Nie sposób wszystkich streścić, a nawet wyliczyć. Swój wykład ma m.in. Emilio Williams z Chicago. Przekonuje, że opieka medyczna powinna być skoncentrowana na pacjencie, bo jeden zadowolony chory wpływa na 5 osób, ale niezadowolony – aż na 25.
Podkreśla, że w USA trzeba walczyć o dobrą opinię, bo w przeciwnym razie pacjent pójdzie gdzie indziej i przypomina, że chory oczekuje czegoś więcej niż uratowania życia. „Shut up, we are saving your life” – takie podejście to już przeszłość. Zwraca też uwagę na palący problem błędów medycznych.
W USA to co trzeci powód zgonu, dlatego szpital powinien zwracać na nie szczególną uwagę, uczulać personel na zgłaszanie zdarzeń niepożądanych, by móc je eliminować. Tylko jak to zrobić? Na to pytanie próbuje odpowiedzieć prof. Maciej Dryjski, chirurg naczyniowy z University at Buffalo (USA). – Trzeba informować lekarzy o wynikach ich pracy, kosztach leczenia i omawiać problemy.
Tylko cykliczne spotkania pozwolą na przygotowanie skutecznego planu działania na rzecz poprawy jakości i bezpieczeństwa. Nie jest to jednak proste, bo lekarz czuje wewnętrzny niepokój przed poznaniem prawdy o sobie. To jednak konieczne – zaznacza.
Gospodarz wydarzenia, prof. Marek Rudnicki, pyta z kolei, czy możliwe jest, by w szpitalach nie było błędów medycznych? Na sali poruszenie, uczestnicy kiwają przecząco głowami. – Są zdarzenia, na które nie ma się wpływu, ale jest też całe mnóstwo takich, którym można zapobiec – odpowiada profesor.
Można nie dopuścić do podania gorszego leku, upadku pacjenta, a także wprowadzić procedury eliminujące niektóre zdarzenia niepożądane. Najpierw trzeba je jednak zlokalizować. Objaśnia m.in., że podanie antybiotyku przed operacją zmniejsza powikłania po zabiegu. Ale trzeba dać odpowiedni lek, w dobrze dobranej dawce, we właściwym momencie.
W szpitalu, w którym praktykuje, lekarz nie ma prawa naciąć skóry bez podania antybiotyku. Cewnik trzeba wyjąć w ciągu jednego dnia od operacji… Jest mniej powikłań. A co wymyśliła administracja, aby przekonać lekarzy do mycia rąk? Wynajęła panie notujące, kto ręce myje, a kto nie.
Polskie podwórko
Na koniec głos zabiera minister Konstanty Radziwiłł, który mówi m.in. o najważniejszych kierunkach zmian systemowych w polskiej służbie zdrowia. – Po pierwsze, lekarzy musi być dość, dlatego zwiększamy limit przyjęć na studia na kierunki lekarski i lekarsko-dentystyczny. Polska nie jest jedynym krajem, w którym obowiązuje zasada numerus clausus – deklaruje.
Rozpoczyna się dyskusja. Ktoś opowiada, jak to jest w Szwecji, ktoś inny wraca do polskich problemów. Za trzy godziny wszyscy będą na uroczystej inauguracji w Teatrze Narodowym. Ale dla nas nie ma przerwy, idziemy na Plac Teatralny już teraz. Na scenie trwają próby przed galą.
Główny organizator występu i reżyser gali – Jarosław Wanecki – dopina wszystko na ostatni guzik. Próba świateł, dźwięku, tekstów, dostrajanie instrumentów. Wszystko musi zagrać na czas. Kwadrans przed 18.00. W foyer gromadzą się goście. Zdjęcia, uśmiechy, atmosfera wyraźnie się rozluźnia. Ostatni dzwonek.
Na scenę wchodzi prof. Rudnicki – Dzień dobry Polsko! Wita zgromadzonych gości. Na początek polski hymn i Polonez w wykonaniu Polskiej Orkiestry Lekarzy, oficjalne wystąpienia, wręczanie okolicznościowych statuetek, występy chórów lekarskich, które publiczności chyba spodobały się najbardziej. Dzień kończy się bardzo późno. Rano kolejna, arcyciekawa część merytoryczna.
Jakiego specjalisty chcemy
Cztery sale wykładowe. Na którą iść? – Ty idziesz do A i B, a ja C i D – zapada decyzja. Teraz kolejny dylemat, czyli co wybrać: „Szczepienia – między wiedzą medyczną (EBM) a mitami” czy „Kiedy lekarz staje się specjalistą”? Nie wiadomo też, czy iść na sesję „Komunikacja lekarz – pacjent w przypadkach szczególnie trudnych” czy może wybrać „Stomatologię bez granic”.
A może uda się to wszystko jakoś pogodzić? Podejmujemy próbę. Po paru minutach okazuje się, że tak pracować się jednak nie da. Coś trzeba wybrać, a coś niestety pominąć. Ogromna szkoda. Dochodzimy do wniosku, że program jest przeładowany. Za duża konkurencja bardzo ciekawych tematów. Ogromnie ambitny scenariusz.
Zaglądamy na sesję o specjalizowaniu się lekarzy. Podczas swojej prezentacji Filip Dąbrowski, przewodniczący Komisji ds. Młodych Lekarzy przy NRL, zwraca uwagę na niskie zarobki rezydentów, a także na nierealizowanie programów specjalizacyjnych przez jednostki szkolące.
Dr Kornelia Król, od dwudziestu lat praktykująca w Chicago, dziwi się, że polscy młodzi lekarze narzekają na pensje, bo w USA specjalizanci też zarabiają skromnie, poniżej średniej krajowej, ale tam nikt na to nie patrzy, bo mają świadomość, że są wynagradzani adekwatnie do umiejętności.
Kolejny głos z sali zwraca uwagę na inny problem – medycyna poszła tak technologicznie do przodu, że młodzi potrafią wykonywać wysublimowane, małoinwazyjne zabiegi, ale nie radzą sobie, gdy pojawiają się komplikacje. Wszystko przez to, że komplikacji i rozległych operacji jest coraz mniej, więc i mniejsza praktyka w tym zakresie.
Prof. Romuald Krajewski zwraca uwagę na następną kwestię – w różnych krajach programy specjalizacyjne różnią się między sobą, co powoduje różnice w kompetencjach zawodowych. – Czy nie najlepszym wyjściem byłoby unifikowanie szkoleń pod kątem potrzeb i oczekiwań społeczeństwa? – pyta prof. Rudnicki.
Po zakończeniu dyskusji pytamy młodą osobę o wrażenia. To studentka z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Uważa, że w Polsce doskonale uczymy teorii, ale nie umiemy przygotować młodej osoby do praktycznego wykonywania zawodu. – Mamy problem z podejmowaniem szybkich decyzji, boimy się odpowiedzialności, coś jest nie tak z naszym przygotowaniem – opowiada.
Spotykamy też dr Annę Lellę, prezydenta ERO FDI. – Sesja stomatologiczna była bardzo ciekawa. Znakomici wykładowcy z USA, Niemiec, Szwecji, Litwy, a także z Polski poruszyli wiele ważnych tematów. Cieszę się, że mieliśmy możliwość dyskusji w tak zacnym i szerokim gronie – podsumowuje. Stomatolodzy nie ograniczyli swojego udziału do tej jednej sesji, zabierali również głos na sesjach ogólnomedycznych.
Po przerwie kolejny dylemat: „W trosce o najwyższe standardy opieki nad matką i dzieckiem” czy „Przejrzystość w ochronie zdrowia”? „Hot topics – 10 wybranych tematów współczesnej medycyny” czy „Warszawski Uniwersytet Medyczny w rozwoju medycyny”? Każdy temat ciekawy, każdy wart wysłuchania.
Jesteśmy jednak ciekawe, co o kongresie sądzą sami uczestnicy. Kim są? Po co tu przyjechali? Zatrzymujemy dwie panie. Jedna z Białorusi, druga z Łotwy. Mówią, że dla nich to przede wszystkim spotkanie koleżeńskie, że tylko tu mogą zobaczyć przyjaciół rozsianych po całym świecie. Podchodzimy do starszego pana, okazuje się że to tata samego prof. Krzysztofa Bankiewicza.
– Przyjechałem posłuchać wykładu syna – mówi i opowiada, jak jego Krzyś stał się znany na całym świecie… Zagajamy też bardzo miłą kobietę. To Ukrainka polskiego pochodzenia, od lat praktykująca we Włoszech. Mówi, że chce pracować w Polsce, bo tu są lepsze perspektywy na życie niż w Italii.
Uczta
W ostatniej tego dnia sesji rywalizują bloki tematyczne: „Medycyna translacyjna wyzwaniem XXI w.: polscy lekarze dla nauki w świecie”, „Historia najstarszych polskich towarzystw lekarskich na przełomie XIX i XX w.”, „Postępy w wybranych dziedzinach medycyny”, „Pozazawodowe pasje lekarzy”. Podjęcie decyzji nie jest łatwe, to wręcz wybór dramatyczny.
Decydujemy się na medycynę translacyjną. Wystąpienia mają m.in. prof. Zbigniew Wszołek, który mówi o postępach w genetyce choroby Parkinsona i znaczeniu współpracy wieloośrodkowej, a także prof. Maria Siemionow z Uniwersytetu Illinois w Chicago (USA).
Jej wykładu „Reconstructive Transplantation: From Laboratory to the Operating Room” sala słucha z zapartym tchem. Potem prof. Krzysztof Bankiewicz opowiada o postępach w terapii genowej mózgu. I inni… Bardzo ciekawy, ale ogromnie wyczerpujący dzień.
Quo vadis, Polonia Medica?
W sobotę spotkania są już tylko na jednej sali. To dobrze. Można się skupić na jednej sesji i nie żałować, że gdzieś się nie było. To czas na podsumowanie dotychczasowej działalności medycznych organizacji polonijnych i wypracowanie celów na przyszłość. Prof. Marian Zembala komentuje, że to piękne, że tak wielkim ludziom chce się tu przyjechać i zarażać swoim entuzjazmem innych. I pyta samego siebie – Marian, ty się zastanów, ile możesz jeszcze zrobić…?!
Prof. Marek Rudnicki wspomina o dobrze zorganizowanych Poloniach m.in. w USA, Francji czy Niemczech, ale też wskazuje kraje, gdzie polscy lekarze są rozproszeni i wyraża nadzieję na poprawę tej sytuacji. Padają też głosy, że Polonia się zmienia, że kiedyś polonusi pomagali Polsce w wyposażaniu placówek i szkoleniach lekarzy, teraz tej pomocy potrzebują lekarze polskiego pochodzenia zza naszej wschodniej granicy.
Pojawiły się też mocne głosy, że aby Polonia medyczna przetrwała, musi zaangażować w swoje szeregi młodych ludzi. Czy to się uda? Pierwsze odpowiedzi może poznamy już za trzy lata, na kolejnym kongresie? Poprzeczka została postawiona bardzo wysoko. Z tym zadaniem będzie się musiał zmierzyć już nowy prezes Federacji Polskich Organizacji Medycznych na Obczyźnie, bowiem prof. Rudnicki kończy właśnie swoją kadencję.
Marta Jakubiak
Lidia Sulikowska
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 6-7/2016
Relacja i kilkaset zdjęć z IX Kongresu Polonii Medycznej i II Światowego Zjazdu Lekarzy Polskich do zobaczenia tutaj.