Promocja nie zawsze jest prawdziwa
Black Friday, Black Month, Black Weeks… W listopadzie internet zalewa fala promocji. Sklepy kuszą okazjami życia. Kurtka za pół ceny, kolczyki prawie za darmo – brzmi kusząco, ale często to jedynie marketingowa iluzja.

Zbadań wynika, że aż 82 proc. kupujących kieruje się promocjami przy wyborze sklepu internetowego. To oznacza, że zniżki mają ogromny wpływ na nasze decyzje. Nic więc dziwnego, że sprzedawcy chętnie z nich korzystają – czasem jednak w sposób nieuczciwy.
Rabaty rządzą decyzjami
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów od lat ostrzega przed tzw. wiecznymi promocjami, które mają jedynie wywołać wrażenie wyjątkowej okazji. Zegary odliczające czas do końca zniżki, komunikaty typu „zostały tylko 3 sztuki!” – to przykłady tzw. dark patterns, czyli zwodniczych interfejsów.
Takie zabiegi mają wpływać na emocje i wymuszać szybkie decyzje zakupowe. A przecież wybór produktu powinien być świadomy, a nie wynikiem manipulacji. Prawo uznaje dark patterns za praktyki niedozwolone. Wprowadzają w błąd, naruszają prawa konsumentów i są traktowane jako naruszenie zbiorowych interesów klientów. UOKiK może wszcząć postępowanie i nałożyć kary finansowe – co w ostatnich latach robi coraz częściej.
Cenowe czary-mary
Nieuczciwy marketing to jedno, ale równie często spotykanym problemem są manipulacje cenowe. Sklep, który ogłasza obniżkę, musi pokazać nie tylko aktualną, ale też najniższą cenę z 30 dni przed promocją. Tak stanowi tzw. dyrektywa Omnibus, obowiązująca w całej UE.
Obowiązek dotyczy każdej formy promocji. Informacja o najniższej cenie powinna być dobrze widoczna, umieszczona tuż obok aktualnej kwoty, tym samym krojem pisma. Żadnych szarych literek, ukrytych linków ani rozwijanych okienek. Jeśli produkt jest sprzedawany krócej niż 30 dni, sklep powinien podać najniższą cenę od momentu wprowadzenia go do oferty. W przypadku artykułów szybko psujących się – cenę sprzed pierwszej obniżki.
Przykład poprawnego oznaczenia? „80 zł zamiast 100 zł (najniższa cena w ostatnich 30 dniach). Regularna cena poza promocją: 120 zł”. Brzmi drobiazgowo? Być może. Ale to właśnie te szczegóły chronią kupujących przed fikcyjnymi obniżkami.
W 2025 r. UOKiK postawił m.in. zarzuty platformie Temu za prezentowanie nieaktualnych cen promocyjnych. Urząd ustalił, że mimo zmieniających się w ciągu kilku dni cen produktów informacja o „najniższej cenie z ostatnich 30 dni” pozostawała bez zmian.
Głośno było też o karze dla Amazona – prawie 32 mln zł – za wprowadzanie klientów w błąd. Klienci myśleli, że umowa sprzedaży została już zawarta, choć faktycznie tak nie było. Serwis mylnie informował użytkowników w sprawie dostępności produktów, czasu dostawy i warunków tzw. gwarancji dostawy. UOKiK dostał sporo skarg od osób, które zapłaciły za produkty, ale nigdy ich nie dostały. To również były przykłady dark patterns – manipulacji.
Fałszywe opinie i reklamacje
Zniekształcone mogą być nie tylko ceny, ale i opinie. W sieci coraz częściej pojawiają się recenzje pisane przez boty, podstawione osoby lub firmy marketingowe. A przepisy jasno mówią: każdy przedsiębiorca, który udostępnia opinie na stronie, musi poinformować, czy i w jaki sposób weryfikuje ich autentyczność.
Powinien też wskazać, czy publikuje wszystkie komentarze, czy tylko pozytywne. Fałszywe lub zmanipulowane opinie są zakazane – wprowadzają w błąd i naruszają prawa konsumentów.
Warto pamiętać, że produkty kupione w promocji można reklamować na takich samych zasadach jak te w cenie regularnej. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy obniżka wynika z konkretnej wady towaru, o której klient został uprzedzony przed zakupem – tej jednej wady reklamować już nie można.
W każdym innym przypadku obowiązują pełne prawa konsumenta. Jeśli czujemy się oszukani – np. przez nieuczciwą promocję, brak jasnych informacji lub wprowadzenie w błąd – możemy złożyć skargę do UOKiK. Urząd nie rozpatruje indywidualnych reklamacji, ale jeśli otrzyma wiele podobnych zgłoszeń, może wszcząć postępowanie dotyczące zbiorowego naruszenia praw konsumentów.
Tylko w 2024 r. prezes UOKiK wszczął 41 takich postępowań i nałożył na firmy kary o łącznej wartości ponad 263 mln zł. Dodatkowo przeprowadzono 128 postępowań wyjaśniających, wydano 70 decyzji i skierowano 267 tzw. miękkich wystąpień – pism z zaleceniami poprawy praktyk wobec klientów.
Antonina Kryńska
Źródło: „Gazeta Lekarska” nr 11/2025