9 października 2024

Sepsa, rosnące zagrożenie

Szacunkowo w Polsce z powodu sepsy umiera 25 tys. osób rocznie. Podejrzewa się jednak, że ten wskaźnik może być znacznie wyższy, ale trudno to ocenić, ponieważ nie rejestruje się przypadków tej choroby.

Do sepsy najczęściej dochodzi w wyniku zakażenia bakteryjnego, do groźnych patogenów należą m.in. bakterie Klebsiella pneumoniae
Foto: Wikimedia Commons (domena publiczna)

Zdaniem członków Stowarzyszenia na Rzecz Badania i Leczenia Sepsy „Pokonać sepsę”, wkrótce będzie musiało się to zmienić, ponieważ 26 maja tego roku w Genewie została przyjęta rezolucja Światowego Zgromadzenia Zdrowia, będącego organem wykonawczym WHO, dotycząca diagnozowania, leczenia i zapobiegania sepsie.

– Wprawdzie dotąd nie ma decyzji w resorcie zdrowia, jak Polska wdroży ten dokument, to wcześniej czy później jako członek Unii Europejskiej będzie musiała to zrobić – zastrzega prof. Andrzej Kübler, prezes tego stowarzyszenia, przez lata związany z oddziałami intensywnej terapii i dodaje, że świadomość zagrożenia sepsą jest w Polsce wciąż niedostateczna, dlatego należy sprawę nagłaśniać i uczulić lekarzy, że jest to choroba, która zaczyna się w gabinetach lekarzy POZ i na SOR-ach. Zwykłe zapalenie płuc, dróg moczowych, nie mówiąc już o zapaleniu opon mózgowych czy powikłaniach chirurgicznych, może bowiem szybko przerodzić się w zakażenie całego organizmu, a to oznacza sepsę.

Zalecenia rezolucji

W rezolucji przede wszystkim rekomenduje się włączenie zapobiegania, rozpoznawania i leczenia sepsy do państwowych programów polityki zdrowotnej, co w praktyce oznacza, że sepsa będzie traktowana w ten sam sposób, jak nowotwory i choroby układu krążenia, do zwalczania których opracowano krajowe strategie. To samo dotyczy wdrażania standardów postępowania w sepsie, które mają być traktowane jak wytyczne dotyczące postępowania np. w leczeniu zawałów serca czy nowotworów.

W rezolucji silny nacisk kładzie się na zwiększenie świadomości społecznej i pracowników opieki zdrowotnej na temat sepsy, a także na organizowanie systemu szkoleń dotyczących tej choroby.

Zdaniem prof. Küblera, najpilniejszym zadaniem będzie stworzenie nowoczesnego rejestru sepsy, powołanie wielodyscyplinarnych zespołów do spraw sepsy, a także wprowadzenie tej tematyki do programów studiów lekarskich oraz szkoleń specjalistycznych. Dotąd w wielu przypadkach zgonów z powodu sepsy w historiach choroby nie uwzględnia się choroby z podaniem numeru klasyfikacji międzynarodowej. – Tak naprawdę sepsę rejestrują anestezjolodzy z oddziałów intensywnej terapii. Dzięki ich zaangażowaniu powstał wewnętrzny rejestr zawierający 7 tys. zgłoszonych przypadków. Dzięki temu rejestrowi można zorientować się, jakie są najczęstsze przyczyny sepsy, jaka jest śmiertelność, jak wygląda jej leczenie – podkreśla profesor.

Zagrożenie się nasila

Czy potrzeba rezolucji WHO, aby sepsa stała się rozpoznawalna na wcześniejszych etapach, a nie dopiero, kiedy chorzy trafiają do oddziałów intensywnej terapii? Członkowie stowarzyszenia „Pokonać sepsę” są zgodni, że przyczyn tego zjawiska jest co najmniej kilka, ale główną jest niedofinansowanie polskiej służby zdrowia, niedobory kadrowe i brak rozwiązań systemowych. – W krajach wysoko rozwiniętych, gdzie nakłady na opiekę zdrowotną są znacznie wyższe niż w Polsce, sepsa jest lepiej rozpoznawalna, a przykładowo w krajach trzeciego świata nie wiadomo nic o jej istnieniu – tłumaczy prof. Andrzej Kübler.

Jednak zagrożenie sepsą istnieje i narasta nawet w krajach bogatych, dlatego WHO postanowiło wydać rezolucję w tej sprawie. Wiąże się to z intensyfikacją działań medycznych. Obecnie ludzie żyją dłużej, leczy się chorych w każdym wieku, wszczepia się im stenty, endoprotezy, poddaje operacjom onkologicznym i leczeniu radio lub chemioterapią, a to obniża ich odporność na różnego rodzaju drobnoustroje. Do najbardziej powszechnych zalicza się pneumokoki i meningokoki. Zakażenia nimi sprzyjają występowaniu sepsy.

Obecnie preferuje się szczepienia przeciwko tym bakteriom, ale i tak w populacji przybywa osób słabszych immunologicznie, u których łatwiej o zakażenia. Jest wielu pacjentów z nowotworami wyleczonych z choroby zasadniczej, ale umierają z powodu sepsy.

Kiedy dostrzeżono te zagrożenia, zawiązał się Światowy Sojusz ds. Sepsy (Global Sepsis Alliance), skupiający badaczy, lekarzy i rodziny zmarłych z powodu sepsy, którzy zajmują się nagłaśnianiem problemu. Jego członkowie widzą możliwość poprawy sytuacji w działalności zespołów do spraw sepsy (sepsis team), które są grupami tzw. szybkiego reagowania w razie podejrzenia tej choroby. Można je porównać do polskich zespołów ds. zakażeń szpitalnych, jednak w ich skład wchodzą nie tylko mikrobiolodzy skupiający się na patogenach, ale klinicyści, którzy skupiają się na wykrywaniu objawów sepsy.

– Kluczowym elementem zapobiegania sepsie jest dobrze działający zespół ds. zakażeń szpitalnych, który legitymuje się odpowiednimi umiejętnościami, ale też dysponuje odpowiednimi narzędziami zapobiegającymi rozprzestrzenianiu się czynników etiologicznych wszystkich zakażeń, ponieważ sepsa nie jest wynikiem jednego zakażenia – tłumaczy prof. Waleria Hryniewicz z Zakładu Epidemiologii i Mikrobiologii Klinicznej w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego. Jej zdaniem wskutek wysokiej oporności najważniejszych patogenów bakteryjnych odpowiedzialnych za sepsę, problemem stał się brak skutecznych leków, by leczyć zakażenia. Zapotrzebowanie na nowe skuteczne leki jest więc ogromne, a ich podaż niewielka.

Wcześniej, czyli kiedy?

Sepsa to zagrażający życiu stan niewydolności narządów, powodowany rozwojem infekcji. Zdaniem ekspertów, każde źle leczone zakażenie – bakteryjne, wirusowe czy grzybicze – niezależnie od patogenu, jeśli wywołuje niewydolność płuc, nerek, krążenia, pozwala na rozpoznanie sepsy. Takim spektakularnym przypadkiem sepsy jest zakażenie meningokokami, które ma szczególnie dramatyczny przebieg. Późne rozpoznanie szybko prowadzi do niewydolności wielonarządowej i w efekcie do śmierci. Dążeniem wszystkich grup działających na rzecz zwalczania tego zakażenia jest doprowadzenie do jego jak najwcześniejszego ujawniania. Międzynarodowe wytyczne postępowania w sepsie są aktualizowane co 4 lata i oddziały intensywnej terapii się do ich stosują.

Dzięki temu obserwuje się zmniejszenie śmiertelności z powodu sepsy w tych oddziałach. Znacznie gorzej sytuacja wygląda w innych oddziałach (SOR, interna, chirurgia, pediatria itp.).

Także lekarz POZ, lecząc zakażenie, powinien wziąć pod uwagę, że może mieć do czynienia z sepsą. – Dzieje się tak dlatego, że często błędnie leczy się chorych antybiotykami bez badania krwi na posiew, jednym słowem w ciemno. To skutek nie tylko niskiej świadomości zagrożenia sepsą, ale braku odpowiednio wyposażonego mikrobiologicznego zaplecza diagnostycznego w szpitalach. Ta dziedzina jest niedoinwestowana i niedoceniana, przez co wciąż mamy za mało narzędzi do wczesnego rozpoznawania sepsy i poznania czynnika, który ją wywołał – przekonuje prof. Waleria Hryniewicz.

Według międzynarodowych zaleceń, w przypadku rozpoznania sepsy należy w ciągu godziny podać antybiotyk o szerokim spektrum działania. Tego rodzaju antybiotyki powinny być dostępne na każdym poziomie lecznictwa. Do niedawna nie było ich nawet na oddziałach ratunkowych. Prof. Hryniewicz uważa, że wobec coraz powszechniejszej oporności na antybiotyki problem będzie narastał i potrzebne są bardziej nowoczesne metody diagnozowania patogenów sepsy, do których należą badania molekularne. Chodzi też o łatwą dostępność do tych badań, ale to wymaga większych pieniędzy na diagnostykę mikrobiologiczną i wykształcenia fachowców w tej dziedzinie, a lekarz mikrobiologii to specjalność zanikająca.

Lucyna Krysiak