3 grudnia 2024

W wakacje uważaj na niebezpieczne rośliny

Cieplejsze miesiące to czas, w którym wzrasta ryzyko zatrucia toksycznymi substancjami zawartymi w niektórych roślinach. Objawy bywają nieoczywiste, a szybka diagnoza może uchronić pacjenta przed poważnymi powikłaniami – pisze Lidia Sulikowska.

Konwalia majowa. Fot. pixabay.com

W lipcu ubiegłego roku do gabinetu Całodobowej Nocnej i Świątecznej Opieki Zdrowotnej w Krościenku zgłosili się rodzice z trzyletnim dzieckiem, które zjadło trzy wilcze jagody. Dzięki szybkiej reakcji medyków pełniących wówczas dyżur w placówce i współpracy ze specjalistami z Oddziału Pediatrii Podhalańskiego Szpitala Specjalistycznego w Nowym Targu, Oddziału Toksykologii Szpitala Ludwika Rydygiera w Krakowie i Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie małego pacjenta udało się uratować.

Inna głośna sprawa związana z trującymi roślinami dotyczyła nastolatki, którą ratowano w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Okazało się, że młoda pacjentka wypiła wodę, w której stały konwalie majowe. Roślina zawiera glikozydy nasercowe, które spowodowały problemy kardiologiczne w postaci poważnych zaburzeń rytmu serca. Do tego zdarzenia doszło w czerwcu 2021 r. Media rozpisywały się też między innymi o czterolatku, który zjadł nasiona złotokapu zwyczajnego rosnącego na terenie przedszkola.

Przez pomyłkę i nieuwagę

– Do zatruć trującymi roślinami najczęściej dochodzi wśród dzieci, i to tych najmłodszych. Maluchy są z natury ciekawe wszystkiego, co je otacza. Wiele roślin może być dla nich atrakcyjnych, bo mają kolorowe kwiaty albo przyciągające uwagę owoce – mówi prof. dr hab. n. farm. Anna Kiss z Katedry i Zakładu Biologii Farmaceutycznej Wydziału Farmaceutycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Szczególnie niebezpieczne są silnie toksyczne owoce pokrzyku wilczej jagody. Na szczęście to roślina rzadko występująca w Polsce. Z kolei wśród roślin ogrodowych lub tarasowych dzieci mogą się zainteresować np. pięknie kwitnącym oleandrem, który zawiera związki o działaniu silnie kardiotokstycznym – mówi.

– Zwróciłabym też uwagę na brugmansję o przyciągających uwagę kwiatach, która niestety zawiera alkaloidy tropanowe, mogące w większych dawkach działać niekorzystnie na ośrodkowy układ nerwowy. Rośliną silnie toksyczną jest też oczywiście cis pospolity, który ze względu na czerwone owoce może być atrakcyjny dla maluchów. I choć sama osnówka owocu nie jest szkodliwa, to znajdująca się we wnętrzu pestka – już tak. Lista trujących roślin jest dość długa. Na szczęście rzadko dochodzi do ciężkich zatruć, bo zazwyczaj dziecko nie zjada na tyle dużo, aby mu to mogło poważnie zaszkodzić. Co nie oznacza, że takie sytuacje się nie zdarzają – podkreśla ekspertka.

W przypadku dorosłych do zatruć najczęściej dochodzi przez pomyłkę. – Osoby spożywające rośliny dziko rosnące w celach kulinarnych albo leczniczych mogą przez przypadek zjeść co innego, niż myśleli. Często podawanym przykładem jest pomylenie czosnku niedźwiedziego z zimowitem jesiennym. Liście tych roślin są podobne, niestety zimowit zawiera kolchicynę, toksynę mogącą powodować szkodzenia wielonarządowe. Zdarzają się też przypadki prób samobójczych w wyniku spożycia roślin trujących. W Europie Środkowo-Wschodniej najczęściej wykorzystywany jest w tym celu cis pospolity. Roślina jest kardiotoksyczna – tłumaczy prof. Anna Kiss.

 – Zwróciłabym też uwagę na rącznik pospolity, z tej rośliny pozyskuje się rycynę. To substancja, która bez poddania obróbce termicznej jest niezwykle groźna. W Klinice Toksykologii w Krakowie hospitalizowana była osoba, która parenteralnie podała sobie samodzielnie wykonany ekstrakt z rącznika. Niestety nie udało się jej uratować. Na szczęście  przypadku zatruć roślinami najczęściej mamy do czynienia z przypadkowym spożyciem niewielkiej ilość potencjalnie groźnej substancji, więc niewiele z nich kończy się hospitalizacją – informuje dr Beata Szkolnicka, specjalistka laboratoryjnej toksykologii medycznej z Pracowni Informacji Toksykologicznej i Analiz Laboratoryjnych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

W celach leczniczych

Niektóre osoby spożywają rośliny w celu odurzenia się. – Takie właściwości posiada np. bieluń dziędzierzawa ze względu na zawartość alkaloidów tropanowych. Jakiś czas temu w Krakowie dziesięciu młodych ludzi było hospitalizowanych z tego powodu. Okazało się, że nasiona bielunia sprzedawano młodzieży pod szkołami. Pamiętam też inną sytuację związaną z tą rośliną. Pewna kobieta zalała pokrojone w plastry szyszki bielunia alkoholem i obdzieliła tym roztworem sąsiadów, w celach zdrowotnych oczywiście. Kilka osób skończyło tę kurację wizytą w szpitalu – mówi dr Szkolnicka.

Ekspertka zwraca też uwagę na popularny trend przyjmowania niektórych substancji roślinnych w celach leczniczych bez konsultacji lekarskich. – Pseudoeksperci wmawiają ludziom chorującym na nowotwory opowieści o rzekomo cudownym wpływie amigdaliny, substancji zawartej w gorzkich migdałach i nasionach owoców, takich jak brzoskwinia, morela, śliwa, wiśnia. Zawierają one glikozydy cyjanogenne, czyli toksyny, które spożyte w większych ilościach mogą blokować proces oddychania – ostrzega specjalistka.

Pesto z zimowitu

Jak często dochodzi do zatruć roślinami w Polsce? Jak twierdzi prof. Anna Kiss, skala problemu jest raczej niewielka, choć brakuje kompleksowych statystyk na ten temat. – Aby lepiej oszacować to zjawisko, możemy przeskalować dane z innych krajów europejskich o zbliżonej szacie roślinnej, takich jak Niemcy, Francja, Szwajcaria. Biorąc je pod uwagę, można stwierdzić, że około 5 proc. wszystkich zatruć w Polsce może być spowodowanych przez toksyny zawarte w roślinach. Zazwyczaj są one bezobjawowe albo ze słabo nasilonymi objawami. Rzadko dochodzi do zatruć ostrych, a do zgonów na szczęście jeszcze rzadziej. Warto jednak mieć na uwadze, że one się zdarzają i mogą prowadzić do bardzo poważnych konsekwencji zdrowotnych – podkreśla prof. Kiss.

– Z perspektywy naszej jednostki odsetek pacjentów, którzy ulegli zatruciu roślinami, jest niewielki, nie przekracza 3-5 proc. Większość z nich to zatrucia przypadkowe dotyczące dzieci. Jeśli chodzi o dorosłych, to zdarzały się osoby, które omyłkowo zjadły roślinę trującą zamiast jadalnej, po próbach samobójczych, a także zażywające toksyczne rośliny w celach odurzających – informuje prof. dr hab. Natalia Pawlas, kierownik Oddziału Toksykologii z Ośrodkiem Ostrych Zatruć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 5 im. Św. Barbary w Sosnowcu, specjalistka toksykologii klinicznej i intensywnej terapii.

– Pamiętam pacjenta, który zamówił przez internet korzeń tojadu, jednej z najsilniejszych trucizn roślinnych zawierających akonitynę. Na szczęście zakończyło się na obserwacji w oddziale intensywnej terapii. Dwa lata temu trafił do nas pacjent po zjedzeniu pesto, które przyrządził z zimowitu jesiennego. Pomylił tę roślinę z czosnkiem niedźwiedzim. Niestety, nie udało się go uratować.

Z wątpliwościami do toksykologa

Czy trudno się zorientować, że pacjent uległ zatruciu toksyczną rośliną? – To zależy od substancji. Zatrucie spowodowane przez alkaloidy tropanowe, które zawiera m.in. bieluń dziędzierzawa, pokrzyk wilcza jagoda czy lulek czarny, daje relatywnie jasny obraz kliniczny w postaci toksydromu cholinolitycznego. W podręcznikach przedstawia się go tak: człowiek jest gorący jak piec, ślepy jak nietoperz, czerwony jak burak, suchy jak pieprz i wściekły jak zwierzę w pułapce. Skrajnie pobudzony, z halucynacjami – opisuje prof. Pawlas.

– Z kolei niejasne obrzęki w obrębie jamy ustnej mogą sugerować zatrucie roślinami zawierającymi nierozpuszczalne sole szczawianów wapnia. Generalnie podejrzenie powinny wzbudzić niejasne zaburzenia żołądkowo-jelitowe i zaburzenia kardiologiczne. I chociaż w zdecydowanej większości przypadków zatruć w wyniku spożycia toksycznych roślin leczenie jest objawowe, to warto szukać przyczyny, bo wówczas możemy przewidywać możliwe kolejne powikłania i w porę zareagować. Zazwyczaj zaczyna się i kończy na działaniu gastrotoksycznym, ale rośliny mogą zawierać substancje działające między innymi kardiotoksycznie, nefrotoksycznie i hepatotokstycznie – podkreśla specjalistka.

Niestety często objawy są niespecyficzne, co utrudnia rozpoznanie. – W wielu sytuacjach do właściwego rozpoznania potrzeba dużej wiedzy i doświadczenia z zakresu toksykologii. Jeśli lekarz podejrzewa u pacjenta zatrucie potencjalnie toksyczną rośliną i potrzebuje wsparcia, warto skonsultować się ze specjalistą dyżurującym w ośrodku informacji toksykologicznej – tłumaczy dr Beata Szkolnicka. Informacje toksykologiczne można uzyskać, dzwoniąc na numery alarmowe tych placówek. Pracownia Informacji Toksykologicznej i Analiz Laboratoryjnych CM UJ otrzymuje miesięcznie średnio około 20 zapytań w sprawie zatruć roślinami.

– W sezonie owocowania i kwitnienia jest ich najwięcej. W zimie pojawiają się głównie zgłoszenia w sprawie spożycia kwiatów gwiazdy betlejemskiej i owoców jemioły. Przez cały rok otrzymujemy prośby o poradę dotyczącą toksyczności roślin hodowanych w domu. Są to zarówno telefony od zaniepokojonych rodziców dzieci, ale też od personelu medycznego. Zapewniamy całodobowe konsultacje telefoniczne – mówi dr Beata Szkolnicka.

Jak podkreśla dr Katarzyna Hrnčiar, zastępca kierownika Szpitalnego Oddziału Ratunkowego Uniwersyteckiego Szpitala dziecięcego w Krakowie, do ich placówki dość często trafiają dzieci po zjedzeniu roślin, na szczęście bardzo rzadko rozwijają się u nich objawy zatrucia. Każdy taki przypadek jest konsultowany z ośrodkiem informacji toksykologicznej działającym w regionie (w Krakowie są dwa). – Postępujemy zgodnie z ich zaleceniami. W przypadku podejrzenia zatrucia silnie trującymi toksynami, takimi jakie zawierają cis pospolity, wilcza jagoda czy konwalia majowa, przyjmujemy pacjentów na obserwację, nawet jeśli nie jesteśmy pewni, czy do spożycia faktycznie doszło, i nawet gdy nie mają żadnych objawów. W przypadku tak toksycznych substancji lepiej pacjenta zabezpieczyć, bo może dojść do groźnych powikłań – mówi dr Katarzyna Hrnčiar.

Lidia Sulikowska

TELEFONY ALARMOWE OŚRODKÓW INFORMACJI TOKSYKOLOGICZNEJ:

  • (58) 682 04 04 – Pomorskie Centrum Toksykologii w Gdańsku
  • (22) 619 66 54 – Pododdział Toksykologii Szpitala Praskiego p.w. Przemienienia Pańskiego w Warszawie
  • (12) 411 99 99 – Pracownia Informacji Toksykologicznej i Analiz Laboratoryjnych, Katedra Toksykologii i Chorób Środowiskowych, Uniwersytet Jagielloński Collegium Medicum
  • (12) 64 68 550 – Oddział Toksykologii i Chorób Wewnętrznych z Pododdziałem Detoksykacji Szpitala Specjalistycznego im. L. Rydygiera w Krakowie
  • (71) 306 48 41, (71) 306 48 42 – Oddział Toksykologii i Chorób Wewnętrznych Dolnośląskiego Szpitala Specjalistycznego im. T. Marciniaka we Wrocławiu
  • (61) 847 69 46 – Oddział Toksykologii Szpitala Miejskiego im. Fr. Raszei w Poznaniu 517 619 306 – Kliniczny Oddział Toksykologiczno-Kardiologiczny i Chorób Wewnętrznych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Lublinie
  • (32) 368 21 16 – Oddział Toksykologii z Ośrodkiem Ostrych Zatruć Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego Nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu
  • 661 442 576 – Pododdział Toksykologii Kliniki Anestezjologii i Intensywnej Terapii Centralnego Szpitala Klinicznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi